Jasmin Burić: Trochę tak. Ech, no cóż, piłka jest okrutna. Naprawdę okrutna. Byliśmy faworytem tego meczu, mieliśmy swoje okazje, ale to Arka wygrała. Gratuluję jej tego zwycięstwa. A na siebie jestem zły.
- Bo uważam, że zawaliłem przy dwóch golach dla Arki. Biorę tę porażkę na siebie.
- To, co powiedziałem w szatni, niech zostanie w szatni.
- Tak, mieliśmy.
- Ja goli nie strzelam, tylko bronię. Innych rozliczać nie chcę, siebie mogę. A dziś nie broniłem najlepiej, nie pomogłem drużynie - tak uważam.
- Musimy patrzeć do przodu, nie rozpamiętywać. Do końca sezonu zostało sześć meczów w lidze, wciąż jesteśmy w grze o mistrzostwo Polski - tracimy tylko dwa punkty do lidera, Jagiellonii - zrobimy wszystko, by po dwóch latach wróciło ono do Poznania.
- Mam nadzieję, że teraz też się uda. A nawet nie tyle mam nadzieję, ile bardzo głęboko w to wierzę.