Pierwsza liga. Podbeskidzie wciąż na czele. ŁKS wspina się

ŁKS jest coraz lepszy, czy raczej pozostali kandydaci do awans są słabi? To najważniejsze pytanie po 8. kolejce pierwszej ligi.

Chyba tylko najwięksi optymiści klubu z Łodzi liczyli, że ich drużyna najbliższy tydzień spędzi na drugim miejscu w tabeli. Po ostatnich spotkaniach mało kto dawał LKS szanse w Gorzowie, tam GKP nie przegrał od Wielkiej Soboty. Gorzowianie ulegli wtedy... ŁKS 1:2, a od tamtego spotkania przez dziewięć ligowych kolejek nie zaznali goryczy porażki.

W sobotę złoty gol Marcina Smolińskiego zdobyty w 39. minucie po przelobowaniu bramkarza przesądził jednak o przerwaniu dobrej passy gospodarzy. Wychowanek OSiR Targówek Warszawa kolejny raz był centralną postacią drużyny z al. Unii - podobnie jak przed tygodniem w meczu z MKS Kluczbork. Choć wystąpił z niezaleczoną do końca kontuzją kolana, znów miał spory udział w zwycięstwie.

Drugie miejsce w tabeli ŁKS dała nie tylko wygrana z GKP, ale przede wszystkim splot korzystnych wyników pozostałych drużyn z pierwszych sześciu miejsc w tabeli. Zwycięstwo prowadzącego Podbeskidzia Bielsko-Biała nad Flotą Świnoujście łatwo było przewidzieć, ale remis Sandecji Nowy Sącz z Piastem Gliwice był już sporym zaskoczeniem. Gospodarze u siebie jeszcze w tym sezonie nie przegrali, ale tak właśnie by się stało, gdyby 52. minucie Rudolf Urban wykorzystał rzut karny. Szczęście było wtedy nie tylko po stronie Piasta, ale także ŁKS, bo gdyby padł gol, plany łodzian spaliłyby na panewce.

Czołowa trójka tabeli - Podbeskidzie, ŁKS i Sandecja - ma teraz odpowiednio sześć i po cztery punkty przewagi nad Flotą, która zajmuje czwartą pozycję. Trener ŁKS Andrzej Pyrdoł na każdym kroku powtarza, że punkty należy zdobywać nie tylko z kandydatami do awansu, ale przede wszystkim ze średniakami. Okazja już w najbliższy weekend - czołówka nie gra między sobą.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.