GKS przegrał w Łęcznej. Sędzia nie uznał katowiczanom gola

Nie dał rady ten z Zabrza, udało się temu z Łęcznej. Przed tygodniem ekipa z Katowic zremisowała 0:0 z 14-krotnym mistrzem Polski, w sobotę nie dała rady w Łęcznej. Komplet punktów gospodarzom zapewnił Prejuce Nakoulma.

Piłkarz z Burkina Faso piłkę w siatce umieścił po strzale głową w 25 minucie. Kilkadziesiąt sekund później Górnik mógł prowadzić już 2:0, jednak futbolówkę niemal z linii bramkowej po uderzeniu Piotra Karwana wybili katowiccy obrońcy. Dogodnej sytuacji do podwyższenia prowadzenia jeszcze przed przerwą nie wykorzystał też Rafał Niżnik, który przegrał pojedynek z bramkarzem Gieksy Jackiem Gorczycą.

Zgodnie z porzekadłem, że niewykorzystane okazje lubią się mścić, tuż przed zmianą stron gola mogli zdobyć katowiczanie. W sukurs łęcznianom przyszedł jednak sędzia. Na minutę przed końcem regulaminowego czasu pierwszej połowy Bartłomieja Dudzica w polu karnym wyciął Piotr Karwan. Arbiter wskazał na "wapno". Sprowadzony z Floty Świnoujście Sergiusz Prusak poradził sobie jednak z uderzeniem Gabriela Nowaka, ale z dobitką pospieszył były napastnik Górnika Paweł Buśkiewicz. Skierował wprawdzie piłkę do siatki, jednak zbyt szybko wbiegł w pole karne i gol dla gości nie został uznany.

- Skandal! - grzmiał trener przyjezdnych Robert Moskal, którego zdaniem GKS-owi wcześniej należała się jeszcze jedna "jedenastka" za faul na Buśkiewiczu właśnie. - Kiedyś sędziowie gwizdali tak, czy inaczej z różnych powodów. Dziś są po prostu słabi - denerwował się Moskal.

Druga połowa stała już na niższym poziomie, ale przewaga należała do Górnika. Poza aktywnym Nakoulmą ciężko było jednak kogokolwiek wyróżnić. Gospodarze kończyli mecz w dziesiątkę: Tomczyk, po faulu na Dudzicu obejrzał drugą żółtą kartkę i w ostatnich 20 minutach katowiczanie grali z przewagą jednego zawodnika. GKS nie potrafił jednak tego wykorzystać. Stworzył sobie w zasadzie tylko jedną groźną okazję do wyrównania, ale na Prusaka nie było w sobotę mocnych. Przekonał się o tym w końcówce meczu Michał Nowak. - W drugiej połowie interesowało nas utrzymanie wyniku i chwała chłopakom za to, że "dowieźli" prowadzenie do końca - mówił po spotkaniu trener Górnika Tadeusz Łapa.

- Nie po raz pierwszy sędziowie krzywdzą nas w Łęcznej. Nie chcę mówić, że dzisiaj zrobili to specjalnie, ale można mieć do nich pretensje. Najpierw arbiter nie podyktował dla nas rzutu karnego, potem wymyślił sytuację, której nie widziałem w piłce od dziesięciu lat. Mieliśmy dzisiaj swoje sytuacje do zdobycia bramek, ale nam się nie udało. Moim zdaniem ten mecz był do zremisowania, jeśli nawet nie do wygrania - stwierdził Grzegorz Górski..

Górnik Łęczna - GKS Katowice 1:0 (1:0)

Bramka: 1:0 Nakoulma (25.)

Łęczna: Prusak - Tomczyk Ż CZ, Bartkowiak, Karwan Ż, G. Bronowicki Ż - Oziemczuk (78. P. Bronowicki), Bartoszewicz Ż, Nikitović Ż, Niżnik, Kazimierczak Ż (64. Niedziela Ż) - Nakoulma (86. Surdykowski).

GKS Katowice: Gorczyca Ż - Sroka, Owczarek, Napierała, Uszalewski - Wijas (74. M. Nowak), G. Nowak (46. Dziółka), Hołota, Plewnia - Buśkiewicz, Dudzic (85. Górski).

Sędziował: Michał Mularczyk (Łódzki ZPN). Widzów: 2000.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.