Oto tajemnicza właścicielka spółki GKS Katowice

Większościowy pakiet akcji spółki, która ma przejąć zarządzanie "Gieksą" należy do Eleonory Pluty. - Była jedyną osobą w zasięgu ręki, która mogła wyłożyć pieniądze potrzebne na założenie spółki - mówi wiceprezes klubu Jacek Pluta, prywatnie... mąż współwłaścicielki GKS SA.

Spółka miała przejąć pierwszoligową drużynę piłkarską już tej zimy. Działaczom "Gieksy" nie udało się jednak znaleźć inwestora, który zapewniłby spółce odpowiednio duży kapitał (na Sabriego Bekdasa nie zgodził się prezydent Katowic Piotr Uszok). GKS SA dysponuje skromnym, bo liczącym zaledwie 100 tys. zł, kapitałem, więc gdyby przejęła na siebie wielomilionowe długi obecnie zarządzającego drużyną Stowarzyszenia Sympatyków Klubu, to natychmiast należałoby ją postawić w stan upadłości.

Władze "Gieksy" liczą na to, że spółka przejmie jednak zespół, choć najbliższy możliwy termin na przeprowadzenie tej operacji przypada dopiero za kilka miesięcy. PZPN zgadza się bowiem na zmianę podmiotu zarządzającego drużyną tylko w trakcie przerw w rozgrywkach. - Uchwała walnego zebrania członków SSK o przekazaniu drużyny do spółki jest ważna - potwierdza Piotr Hyla, rzecznik klubu.

O GKS SA było dotąd jednak wiadomo bardzo niewiele. Na oficjalnej stronie internetowej "Gieksy" pojawiły się tylko informacje o samym fakcie jej zawiązania oraz zaproszenie kibiców do składania zamówień na akcje. Tajemnicą pozostawało, jakie są władze spółki oraz kto jest jej właścicielem. Postanowiliśmy to sprawdzić. Od 1 marca, gdy GKS SA wpisano do Krajowego Rejestru Sądowego, może zrobić to każdy. Wystarczy tylko przejść się do czytelni Sądu Rejonowego Katowice-Wschód. Niektóre informacje z akt spółki okazały się zaskakujące...

Dotąd wydawało się, że to SSK przejęła wszystkie udziały w nowej spółce. Tak się jednak nie stało. Stowarzyszenie dysponuje jedynie 40 procentami udziałów. Większościowy pakiet objęła - zapewne bliżej nieznana kibicom - Eleonora Pluta. - Wiem o tym, że prywatna osoba ma większość akcji spółki. Zarząd klubu wyjaśniał nam, że był to niezbędny warunek, aby spółkę w ogóle dało się zarejestrować. O samej pani Eleonorze wiem niewiele, poza tym, że jest... żoną naszego wiceprezesa - mówi Hyla.

Jacek Pluta potwierdza, że jego żona objęła 60 procent akcji GKS SA. - Nasi prawnicy podsunęli nam takie rozwiązanie. Wiem, że może to wzbudzać podejrzenia kibiców, ale proszę mi wierzyć, że chodziło o czysto techniczne działanie. Nikt niczego nie chciał na tym ugrać. SSK nie miało wystarczająco dużo pieniędzy, bo założyć spółkę. Moja żona była jedyną osobą w zasięgu ręki, która mogła wyłożyć potrzebną kwotę - wyjaśnia wiceprezes GKS-u.

Eleonora Pluta zapłaciła za akcje 60 tys. zł. - Jednocześnie zadeklarowała, że jak tylko pojawi się inwestor dla klubu, to odsprzeda mu akcje po cenach nominalnych, czyli bez żadnego zysku. Szczerze mówiąc, liczyliśmy, że te pieniądze do nas szybko wrócą. Zrobił się jednak pat, bo spółka nie podjęła na razie żadnej działalności i te pieniądze są zamrożone. Jeśli dodać do tego, że ja pracuję dla klubu społecznie, to czasem się zastanawiamy z żoną, czy przypadkiem nie przekroczyliśmy już bariery dobrych chęci - mówi Pluta.

Warto też zauważyć, że prezesem GKS SA jest Marek Worach, który niedawno... zrezygnował z prezesury w SSK. Czy zrezygnuje też z funkcji w spółce? - Nie chcę niczego komentować - mówi sam zainteresowany. Można przypuszczać, że Worach na razie nie pożegna się ze stanowiskiem prezesa GKS-u SA. - Spółka nie odgrywa obecnie praktycznie żadnej roli. Dopiero gdy pojawi się jakiś inwestor, to wówczas będzie mógł zadecydować o zmianach w zarządzie - mówi Pluta, który wiceprezesurę w SSK łączy z wiceprezesurą w spółce.

Copyright © Agora SA