Termalica gra podobnie do Cracovii Wojciecha Stawowego [ROZMOWA]

- Piłkarze z Niecieczy mają problem. Widzę, że z każdym meczem tracą pewność siebie - mówi Maciej Murawski.

Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.plPo trzech kolejkach Termalica Bruk-Bet zajmuje ostatnie miejsce. Przegrała z Piastem Gliwice (0:1), Jagiellonią Białystok (0:2) i w niedzielę ze Śląskiem Wrocław (0:2). W każdym z tych spotkań piłkarzom beniaminka wielką trudność sprawiało nawet oddanie celnego strzału.

ROZMOWA Z MACIEJEM MURAWSKIM

byłym reprezentantem Polski i ekspertem nc+

Damian Gołąb: Trzy mecze, zero punktów, zero goli. Termalica odstaje od pozostałych drużyn ekstraklasy?

Maciej Murawski: Gdy patrzy się na jej wyniki i statystyki, to nie wygląda to dobrze. Ale trzeba pamiętać, że zespół musiał grać na wyjeździe. To ma wpływ na postawę drużyny, szczególnie beniaminka.

Termalica ma też czysto piłkarskie problemy. Podejmuje bardzo duże ryzyko. Kiedy na swojej połowie jest przy piłce, nawet pod wysokim pressingiem stara się rozgrywać. To charakteryzuje zespoły o dużej kulturze gry. Nie każdy trener się na to decyduje. Podobnie do Termaliki grała Cracovia trenera Stawowego. Też najczęściej rozgrywała od tyłu, z dużym ryzykiem. Na początku zdawało to egzamin, bo przeciwnik nie był na to przygotowany, ale po kilku miesiącach rywale nauczyli się z Cracovią grać i miała ona problemy. Teraz mamy tego nową wersję, tylko rywale już to znają.

Przynosiło to efekty w I lidze. W ekstraklasie trzeba grać inaczej?

- W I lidze przeciwnicy niecieczan najczęściej byli cofnięci, można było grać atakiem pozycyjnym. W ekstraklasie rywale rzadko na to pozwalają. Widzę też, że z każdym meczem piłkarze Termaliki tracą pewność siebie. Drużyna utrzymuje się przy piłce na swojej połowie, ale kiedy przenosi ciężar gry na część przeciwnika, to ma tam za mało zawodników. Nie ma pewności siebie, że gdy wyjdzie spod pressingu, złapie przeciwnika i go "zdusi".

Termalica grała wszystkie mecze na wyjeździe, ale rzadko przeprowadzała kontrataki.

- Jako beniaminek powinna częściej to robić. W tej chwili wykonuje to źle. W kontry włącza się zbyt mało zawodników, atakują bez wiary. Wiem, że w I lidze Termalica rzadko grała z kontry, ale teraz jest w ekstraklasie. W tym roku widać, że nikt w pierwszych spotkaniach nie lekceważy beniaminków. W poprzednim sezonie pierwsze miesiące Górnika Łęczna czy GKS-u Bełchatów wyglądały bardzo dobrze. W tym roku już tak nie jest.

Poza tym drużyny, które od kilku sezonów występują w ekstraklasie, nauczyły się już grać w nowym systemie. Wiedzą, jak się przygotować do sezonu. W I lidze jest więcej czasu na przygotowania. Trener Piotr Mandrysz od kilku lat nie pracował w ekstraklasie, gdzie cykl przygotowań jest inny. Być może teraz coś by zmienił, ale sezon już trwa.

Czy to może być nadzieja dla Termaliki? Jej piłkarze z czasem się rozkręcą?

- Być może. Ale trzeba pamiętać, że to dziś inny zespół niż w I lidze. Odeszło dwóch stoperów - Jakub Czerwiński i Bartosz Kopacz. Zwłaszcza ten pierwszy może być jednym z odkryć ekstraklasy. Do tego w pierwszych dwóch meczach wypadli Jakub Biskup i Dawid Plizga, a to byli faceci, którzy zapewniali w I lidze kilkanaście goli i asyst. Nakręcali drużynę, byli gwarancją jakości. W ekstraklasie są jeszcze bardziej potrzebni. To wszystko sprawia, że Termalica jest w tym miejscu, w którym jest.

Więcej o:
Copyright © Agora SA