Trener Sandecji będzie się tłumaczył

"Wyłączcie jupitery, wszystkie cztery" i "Ekstraklasa bez Mariusza Kurasa" - skandowali kibice w Nowym Sączu w końcówce meczu z Wartą Poznań, gdy ich drużyna przegrywała 0:3. - Fani przychodzą na igrzyska i chcą zwycięstw. Jeśli ich nie ma, trudno o inną reakcję - przyznaje trener

Sandecja miała walczyć o awans, ale w sześciu meczach zdobyła tylko cztery punkty. Z Wartą liczyła na przełamanie, ale gola straciła już w drugiej minucie. Po dośrodkowaniu Bartosza Bereszyńskiego piłkę między nogami przepuścił Marcin Klatt, a wbiegający z drugiej linii Piotr Reiss pokonał Marka Kozioła. Równie ładna była akcja, po której były piłkarz Lecha strzelił drugą bramkę (kilka zagrań z pierwszej piłki i uderzenie sprzed pola karnego). - Rywale mają wielu bardzo doświadczonych zawodników, a my pozwoliliśmy im grać w piłkę. Rozklepali nas przy dwóch pierwszych golach - złościł się trener Kuras. - Po trafieniu na 0:1 zawodnicy zachowywali się jak po nokaucie. Nie radzili sobie ze stresem. Było dużo niecelnych podań. Nikt nie brał odpowiedzialności za grę.

Pierwszy celny strzał Sandecja oddała dopiero w 45. minucie. Od początku drugiej połowy ruszyła do odrabiania strat, ale nie potrafiła stworzyć zagrożenia pod bramką gości. Warta ograniczyła się do kontrataków. Po jednym z nich Klatt - po prostopadłym podaniu Reissa - zdobył trzeciego gola. - To był kluczowy moment. Sandecja zepchnęła nas do defensywy. Broniliśmy się szczęśliwie, ale dopiero bramka uspokoiła sytuację - cieszył się po meczu Artur Płatek, trener Warty.

Dla byłego szkoleniowca Cracovii był to debiut na ławce drużyny z Poznania. W środku tygodnia zastąpił Czesława Jakołcewicza. - Mecz pokazał, że mimo burzliwego początku sezonu zespół złożony z zaawansowanych wiekowo zawodników stać na dobre występy w I lidze. Zagraliśmy nieźle taktycznie, ale wciąż mamy dużo do poprawienia. Małymi krokami będziemy iść do przodu - obiecuje Płatek.

W dużo gorszym nastroju był Kuras, którego dziś czeka spotkanie z zarządem klubu. Jego drużyna w dwóch ostatnich sezonach zajmowała miejsca w ścisłej czołówce (trzecie i czwarte), a teraz jest przedostatnia. - Nie wiem, jak tłumaczyć słabą postawę drużyny. Problem tkwi chyba w psychice. Potrzebujemy wstrząsu. Przede wszystkim trzeba poprawić grę w obronie. Tracimy zbyt dużo bramek. W sześciu meczach przeciwnicy strzelili nam aż 11 - mówi Marek Kozioł, bramkarz Sandecji.

Sandecja Nowy Sącz - Warta Poznań 0:3 (0:2)

Bramki: Reiss (2., 30.), Klatt (64.)

Sandecja: Kozioł - Makuch (46. Burkhardt), Frohlich, Dymkowski, Woźniak - Jędrzejowski (46. Szczepański), Durić, Berliński, Eismann - Chmiest - Aleksander (67. Wiśniewski)

Warta: Sobański - Sasin, Sobieraj Ż, Jasiński (69. Foszmańczyk), Wichtowski - Marciniak, Ngamayama Ż - Gajtkowski (71. Magdziarz), Reiss, Bereszyński Ż - Klatt (81. Ujek)

Copyright © Agora SA