Liga Europejska. Jagiellonii droga przez Azję do Europy

Piłkarze Jagiellonii Białystok podejmują dziś Irtysz Pawłodar w pierwszej z czterech rund eliminacji Ligi Europejskiej. Rewanż - za tydzień w Kazachstanie. Relacja Z czuba i na żywo od 20.30 na Sport.pl.

Dyskutuj z ludźmi, nie z nickami. Nie bądź anonimowy na Facebook.com/Sportpl ?

To drugi międzynarodowy występ jagiellończyków. Przed rokiem od razu odpadli, ale zebrali mnóstwo pochwał. Do dziś przekonują, że gdyby nie fatalny błąd sędziego w Salonikach, przeszliby faworyzowany Aris. Do rozgrywek przystępowali jednak jako zdobywca Pucharu Polski niemal miesiąc później niż obecnie - od trzeciej rundy kwalifikacji.

- Wtedy byliśmy po bardzo dobrych przygotowaniach, teraz przygotowywaliśmy się krótko - mówi obrońca Jagiellonii Andrius Skerla. - Zobaczymy, jak zagramy na świeżości. Mieliśmy co prawda kilka cięższych treningów, ale nie mogliśmy ćwiczyć codziennie, tak jak zwykle w tym okresie. Myślę, że z naszą formą nie jest źle, ale zobaczymy, na ile to starczy.

Trener Michał Probierz podkreśla, że musi improwizować. Pytany, czy był już w podobnej sytuacji, odpowiada: - Tak, kiedy obejmowałem zespół w trakcie rundy.

Zadanie utrudniają mu kontuzje. Leczą się Mladen Kaszczelan, Robert Arzumanjan, Michał Steć i Adam Radecki. Z mniejszymi dolegliwościami zmagali się też w tym tygodniu Marcin Burkhardt, Luka Pejović i El Mehdi. Dwaj pierwsi kandydują do gry w wyjściowej jedenastce i pewnie zostaną doprowadzeni to takiego stanu, by mogli wyjść na boisko. Ale na treningach brakowało ludzi - ponieważ białostoccy juniorzy, którzy mogliby załatać dziury, walczą o medale mistrzostw Polski, w gierkach szkoleniowych po boisku biegał nie tylko trzeci bramkarz Tomasz Ptak, ale także trenerzy i masażyści...

- Wszyscy Polacy mówią, że jesteśmy faworytami, ale na świecie wszyscy grają w piłkę - mówi Skerla, litewski obrońca, który z reprezentacją swojego kraju przegrał ostatni mecz w eliminacjach do Euro 2012 w Liechtensteinie. - Kazachowie mają chyba większy budżet. Przylecieli do nas czarterem, a my polecimy do nich jak turyści - dodaje Litwin.

- Jesteśmy faworytem, tyle że nikt tak naprawdę nie wie, jak grają Kazachowie - mówi kapitan białostoczan Tomasz Frankowski. - Ze słów trenera wynika, że mają kilka groźnych ogniw. Jak groźnych, przekonamy się dopiero na boisku. Moim zdaniem wszystko jest możliwe. Polska piłka też nie jest wysoko notowana na świecie. To naprawdę będzie takie dziwne, jeśli Kazachowie okażą się nie do przejścia?

Jagiellończycy mają dużo więcej do stracenia niż do zyskania. Irtyszowi nie wiedzie się w trwających - to jego atut - rozgrywkach ligowych. Z ostatnich sześciu spotkań przegrał cztery. W poprzedniej kolejce - na boisku dotychczasowego outsidera.

Najlepsze transfery. Jak zarobić dwa tysiące procent, albo więcej

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.