Liga Europejska. Djurdjević: Lech wie, jak grać

- Przed losowaniem mówiłem, że nie chcemy rywali z Portugalii, chcemy Liverpool. Wciąż możemy polecieć do Anglii, ale najpierw musimy uporać się z Bragą - mówi Ivan Djurdjević przed czwartkowym meczem Lecha w 1/16 finału Ligi Europejskiej

34-letni Serb do Lecha przyszedł latem 2007 roku z portugalskiego Belenenses. Jest ulubieńcem kibiców i jednym z zastępców kapitana Bartosza Bosackiego.

Bartosz Nosal: Dobrze pamięta pan z Portugalii Sporting Braga?

Ivan Djurdjević: Kursy trenerskie zacząłem jeszcze podczas gry w tamtejszej lidze. Temat mojej pracy brzmiał: "Roczny plan organizacyjno-szkoleniowy na przykładzie Vitorii Guimaraes". Jednym z moich wzorów jest jednak mój były trener Jorge Jesus i może to przypadek, może przeznaczenie, ale rok temu bardzo dokładnie analizowałem mecze Bragi. Prowadził ją bowiem wtedy właśnie Jorge Jesus, obecnie szkoleniowiec Benfiki. Obecna Braga pod wodzą Domingosa Paciencii jest już innym zespołem. Strzelają mnóstwo goli, ale też bardzo dużo tracą. Nie widzę w tej drużynie równowagi, atak jest dużo silniejszy od obrony.

Dla porównania spójrzmy na defensywę Lecha: Krzysztof Kotorowski, 34 lata, Grzesiu Wojtkowiak - 27, Bosacki - 34, Arboleda - 31, ja mam - 34. Mur złożony z doświadczonych zawodników pozwala młodszym graczom z przodu, takim jak Semir Stilić czy Artjoms Rudnevs na podejmowanie ryzyka. To tworzy tę niezbędną równowagę. A doszli jeszcze doświadczeni Bartek Ślusarski czy Rafał Murawski. Nasz zespół ma mocny kręgosłup, wie jak grać.

Jakie są mocne strony Bragi?

- Trener Domingos nauczył ich świetnego przechodzenia od obrony do ataku. Robią to błyskawicznie.

Mają silną i wyrównaną kadrę, ale zimą odszedł z klubu bardzo dobry obrońca i kapitan Moises, a także groźny napastnik Matheus.

Stadion, na którym grają, jest specyficzny. Mają nową murawę, ale nie tak dobrą jak naszą, my mamy lepszą [śmiech, boisko Lecha jest w fatalnym stanie]. U siebie będą mogli grać krótkimi podaniami.

Mówiłem przed losowaniem, że nie chcemy zespołów portugalskich, że chcemy Liverpool. Wciąż możemy polecieć do Anglii, ale najpierw musimy uporać się z Bragą.

Z jakiego wyniku w Poznaniu będzie pan zadowolony?

- W każdym meczu w grupie strzelaliśmy gola, więc jeśli znów będziemy skuteczni, a jednocześnie nie stracimy gola, będzie bardzo dobrze.

Podtrzymuje pan deklarację, że ten sezon nie jest pana ostatnim jako zawodnika?

- Jestem w Lechu od kilku lat i w każdym sezonie odnosiliśmy jakiś sukces: najpierw był dobry start w Pucharze UEFA, potem zdobycie Pucharu Polski, teraz było mistrzostwo, wciąż gramy w Lidze Europejskiej. Lech staje się europejskim klubem. Mam zmęczone nogi, ale serce do gry nie jest zmęczone, a to najważniejsze.

Moim zdaniem mogę jeszcze pograć rok czy półtora. Na bycie szkoleniowcem czasu mam sporo [na początku lutego Serb dostał licencję trenerską UEFA].

Rozmawiał pan już z szefami Lecha o swojej roli w następnym sezonie?

- Pan Piotr Rutkowski [syn Jacka, właściciela klubu] wspomniał tylko, że ma plany co do mojej osoby, ale na razie nie wiem jakie. Powiem nieskromnie, że zawsze dawałem z siebie wszystko dla Lecha. Mam rodzinę i nie chciałbym zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę. Myślę, że Lech zachowa się w porządku, ale w piłce jak z pogodą: dzisiaj może świecić słońce, a jutro mogą zasłonić je chmury.

Lech jest dla mnie bardzo ważny, wiele mu zawdzięczam, chciałbym tu skończyć karierę. Piłka jest po stronie Lecha, do końca kontraktu w czerwcu będę dawał z siebie wszystko.

Nie dostałem czasu - mówi Roy Hodgson  ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA