Historyczny wyczyn Valletty FC. Szkoda, że kosztem Ruchu

Przed meczem z Ruchem maltańskie ministerstwo zdrowia ostrzegało mieszkańców wyspy: - Nie wychodźcie z domu! Niebiescy mimo upału musieli grać. Sił i umiejętności starczyło im na remis. Trzecia runda eliminacji Ligi Europejskiej jest jednak na wyciągnięcie ręki.

Wideo, bramki i skróty z ekstraklasy w serwisie Ekstraklasa.tv ?

Czwartkowe wydanie "The Times" poinformowało, że to będzie najgorętszy dzień tego lata na Malcie. Temperatura miała sięgnąć 36-38 stopni Celsjusza. "Znajdźcie najchłodniejsze miejsce w domu. Pijcie dużo wody" - apelowali lekarze. Gra w piłkę nożną w takich warunkach to szaleństwo!

- Spotkanie miało rozpocząć się o 18.45, ale zmianę godziny wymusiła na naszym klubie telewizja Polsat. Gdy Valletta i UEFA zaakceptowały godzinę 17. to Polacy zrezygnowali z transmisji - rozkładał ręce jeden z dziennikarzy.

Granie w rondlu

Stadion Valletta FC przypomina stary obiekt Szczakowianki. Z jednej strony opasła kryta trybuna, z pozostałych wysoki na kilka metrów płot, a za nim jałowa gleba na której dobrze udają się chyba tylko kaktusy. Z boiska widać mury Mdiny - starej stolicy Malty. To skrawek średniowiecza, "miasto ciszy" - za murami, którego mieszkają najstarsze maltańskie rody. - Ludzie lubią tutaj spokój. Co raz więcej Maltańczyków opuszcza wyspę i przenosi się na mniejszą wyspę Gozo. Żyją na swoich farmach zgodnie z naturą i są szczęśliwi - mówił "Gazecie" Jason Galea Lukas, ze sztabu trenerskiego Valletta FC. Na ścianach korytarzy Stadionu Stulecia w Ta'Qali wiszą zdjęcia, które przypominają najlepsze mecze rozegrane na tym obiekcie. Miejscowi - tak jak i Jason - lubią tam sobie przystanąć i spoglądać chociażby na Alana Shearera, który przyjechał na Maltę w barwach reprezentacji Anglii.

Rozgrzana słońcem sztuczna trawa nie zachęcała do gry. Piłkarze Ruchu grali w piłkę w zielonym rondlu! I tak jednak mieli lepiej, niż 30 lat temu reprezentacja Polski, która ograła Maltańczyków na żwirowym boisku w Gżirze. Polscy piłkarze, by uniknąć obtarć i kontuzji, obwiązywali sobie ręce i kolana bandażami.

- Jeszcze nigdy w życiu nie grałem w takich warunkach. Mecz w takim upale, na sztucznej trawie to kompromitacja tego klubu. Jestem wykończony. Ledwo stoję na nogach - mówił bramkarz Krzysztof Pilarz. - Nie chcę się usprawiedliwiać, ale stopy mamy odparzone, a nogi obolałe. Miejscowy byli lepiej przygotowani na takie warunki. Mieli chyba inne buty - wtórował koledze napastnik Sebastian Olszar.

18-krotny mistrz Malty rywalizuje w europejskich pucharach od roku 1963, gdy przyszło mu się zmierzyć z Duklą Praga. Valletta FC rzadko przechodzi pierwszą rundę. Warto dodać, że maltańskie kluby grały dotąd z polskimi dziesięć razy i nie zdobyły nawet punktu. Niebiescy, którzy grę rywala analizowali dopiero po przylocie na Maltę, zaczęli odważnie. Michał Pulkowski i Gabor Straka sprawnie przerzucali ciężar gry z własnej połowy na pole karne rywala. Gdyby niebiescy zachowali trochę zimnej krwi, mieli szansę na dwa, trzy gole. Przed przerwą trafili jednak tylko raz. Tak jak w Kazachstanie - gdy rywalem niebieskich był Szachtior Karaganda - Olszar wywalczył rzut karny, którego na gola zamienił Wojciech Grzyb.

Wyprowadzka z Chorzowa

Wydarzeniem pierwszej części gry nie była jednak bramka, tylko... przerwa dla spragnionych! Po 24 minutach sędzia zatrzymał grę i wszyscy przyssali się do butelek z zimną wodą.

Maltańczycy nie są narodem, który przygotowuje się do wyzwań - także i tych sportowych - w sposób szczególnie zaplanowany. Wyspiarze lubią zdać się na ślepy los. Należą też do ludzi przesądnych - w dniu próby nie ubierają się na zielono. Nie lubią też wylewnych pochwał. Matce lepiej nie mówić, że ma ładne dziecko, bo na drugi dzień malec może dostać... zeza. Piłkarzy Valletty FC warto jednak pochwalić. Maltańczycy skrzętnie wykorzystywali błędy chorzowskich piłkarzy. Kilkoma, szybkimi podaniami potrafili zmylić defensywę Ruchu. Dużo strzelali, ale nie trafiali w piłkę tak czysto jak orkiestra dęta - która zagrzewała zespół do walki - w dźwięki. Na Malcie dopinguje się na filmową nutę. Piłkarze Valletta FC podrywały do walki tematy muzyczne z "Żądła" czy "Skrzypka na dachu". Gdy do bramki Pilarza w końcu jednak trafił Terence Slerri, miejscowi fani po prostu walili w bęben.

Rezerwowy napastnik wykorzystał dobre podanie z głębi pola i pewnie posłał piłkę obok oślepionego słońcem Pilarza. - Remis to nie jest zły wynik. W rewanżu powinniśmy potwierdzić, że jesteśmy lepszą drużyną - komentował Pilarz, który jednak nie zagra na Cichej z powodu kartek.

Malta kojarzy się przeciętnemu kibicowi z kilkoma drużynami - Sliema, Birkirkara, Floriana. Tymczasem na wyspie jest około 50 klubów, które rywalizują w czterech klasach rozgrywkowych, ale tylko na pięciu stadionach. Już przed wejściem na Stadion Stulecia gospodarze z dumą przypominają, że ich federacja piłki nożnej powstała w roku 1900 i jest jedną z najstarszych w Europie. Przypomnijmy, że nasz Polski Związek Piłki Nożnej zaczął działać dopiero w roku 1919. - W naszej lidze wciąż gra wielu amatorów, ale są i piłkarze, którzy wyciągają po 10 tysięcy euro miesięcznie. Myślisz, że Jordi Cruyff [były piłkarz Valetty FC dziś już pracuje na Cyprze - przyp. red.] grał u nas dla przyjemności? - pouczał jeden z fanów Valletta FC.

Rewanż ze zdobywcą Pucharu Malty odbędzie się za tydzień w Chorzowie, ale potencjalnego rywala w trzeciej rundzie LE niebiescy poznają już w piątek. Niestety, ten mecz na Cichej już się nie odbędzie. - Delegat, który wizytował nasz obiekt stawia sprawę jasno - musimy szukać rezerwowego stadionu - mówi dyrektor klubu Mirosław Mosór, który zastanawia się czy dobrym rozwiązaniem nie będzie gra na zaprzyjaźnionym Widzewie.

Valletta FC - Ruch Chorzów 1:1(1:0)

Bramki: 0:1 Grzyb (18. karny), 1:1 Slerri (76.)

Valletta FC: Hogg - Borg, Ramon, Garuana, Bezzina (80. Pale) - Briffa, Agius - Temile, Denni, Falzon (57. Sammit) - Zammit (66. Slerri).

Ruch: Pilarz Ż - Nykiel, Grodzicki, Sadlok Ż, Jakubowski - Grzyb, Straka Ż (74. Malinowski), Pulkowski, Janoszka - Olszar (77. Flis), Zając (59. Piech)

Sędziował: Menashe Masiah (Izrael). Widzów: 1000.

Zdaniem trenerów

Waldemar Fornalik (Ruch): Wynik 1:1 na wyjeździe to dobry rezultat. Żałujemy, że nie udało się podwyższyć prowadzenia, bo mieliśmy ku temu okazje. Gratuluję drużynie postawy, gdyż były obawy jak sobie poradzimy w tych niecodziennych warunkach. Kamyczek do ogródka sędziego. Mimo wcześniejszych ustaleń nie zrobił przerwy na uzupełnienie płynów w drugiej połowie, a na dodatek wygonił z boiska naszego fizjoterapeutę, który chciał pomóc kontuzjowanemu piłkarzowi.

Leonard Farrugia (drugi trener Valletta FC): Graliśmy zgodnie z tym co sobie założyliśmy. Nie jesteśmy jednak do końca zadowoleni, naszym celem było zwycięstwo. Ruch potwierdził, że jest mocną, dobrze zorganizowaną drużyną.

L-ghodwa t-tajba Ruch ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.