Liga Europy. Dalej gra tylko Legia

W III rundzie eliminacji Ligi Europy zagra tylko Legia. To najmniej, odkąd w 2009 roku LE zastąpiła Puchar UEFA, a do fazy grupowej wiodą cztery rundy.

''Pierwsze skurcze'' - blog Przemka Zycha o piłkarskiej ekstraklasie.

W obecnym sezonie europejskich pucharów cztery polskie kluby wygrały osiem meczów, dwa zremisowały i dwa przegrały. W bramkach mają pozytywny bilans: 20-4. Ale dwa z tych klubów nie wyjdą już na europejskie boiska. Jedyne w tym sezonie porażki miały miejsce wczoraj i okazały się kluczowe - Jagiellonia przegrała 0:1 w Nikozji z Omonią, a Śląsk 0:2 w Goeteborgu z IFK. Awansowała tylko Legia po kolejnej wygranej w dwumeczu z rumuńskim Botosani. W pierwszym meczu było 1:0, a na wyjeździe 3:0. W III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów ze szwajcarską Bazyleą zagra Lech, ma tym samym przynajmniej zapewniony start w IV rundzie eliminacji LE.

W 2014, 2013 i 2011 r. w III rundzie eliminacji LE były dwa polskie zespoły, w 2012, 2010 i 2009 r. aż trzy, z tym że w dwóch z nich zdobywca Pucharu Polski dopiero wtedy wchodził do gry. To dawne czasy, teraz Legia jako wygrany w rozgrywkach PP zaczynała w II rundzie, a trzeci i czwarty klub minionego sezonu jeszcze wcześniej. I poza Legią niestety się wykruszyły.

Trzeba przyznać, że w tym roku Jagiellonia i Śląsk miały na tym etapie mocniejszych rywali niż nasi pucharowicze w poprzednich latach. Ale Cypryjczycy i Szwedzi wciąż byli w ich zasięgu. Z tych dwóch klubów bardziej zawiodła nas Jagiellonia. Nie pokazała futbolu, do którego przyzwyczaiła w ekstraklasie. Nie wytrzymała mentalnie rewanżu z Omonią Nikozja.

Zespół Michała Probierza skrupulatnie szykował się do meczu, już we wtorek przyleciał na Cypr. Po remisie 0:0 w Białymstoku potrzebował do awansu bramkowego remisu, ale od pierwszych minut zdawał się roztrzęsiony. Jagiellonia szybko straciła gola po łatwym błędzie obrony, sparaliżowana przez pierwszych kilkanaście minut, nie potrafiła wyjść z własnej połowy. Podobnie było na początku drugiej połowy, a przez cały mecz nie stworzyła ani jednej naprawdę dobrej okazji strzeleckiej, chociaż w końcówce w jej składzie grało trzech nominalnych napastników. Trudno było za to zliczyć błędy techniczne. Mecz w Nikozji pokazał, że chociaż w kraju Jagiellonii udaje się wygrywać na gorących stadionach w Warszawie i Poznaniu, to mecze w europejskich pucharach są zupełnie inną kategorią wyczynu.

Nieźle trzymał się Śląsk, aż do 55. minuty, wówczas całkowicie się rozkleił. Przy obu golach dla Szwedów źle zachował się bramkarz Mariusz Pawełek. Gdyby w bramce Śląska stał lepszy gracz, może wrocławianie dobrnęliby do dogrywki. Śląskowi zabrakło też atutów z przodu. Przed sezonem do Sparty Praga odszedł jej najlepszy napastnik Marco Paixao. Na niego wrocławian nie było już stać. Pewnie wykorzystałby tak łatwą okazję, jaką miał grający w ataku - z braku w kadrze napastników - skrzydłowy Jacek Kiełb. Przy stanie 0:2 miał przed sobą jedynie bramkarza, ale uderzył wysoko nad bramką.

Znacznie lepiej prezentowała się Legia. I trudno się dziwić. Gdy Śląsk u siebie podejmował IFK, na wrocławskim stadionie brakowało reklam sponsorów, dlatego klub stać tylko na Kiełba w ataku. Sporo sponsorów jest na Legii, więc w ataku biega trzykrotny król strzelców ligi węgierskiej Nemanja Nikolić (rozpoczął akcję, w której gola na 1:0 strzelił Guilherme, oraz sam strzelił na 2:0 z rzutu karnego). A z ławki wchodził Aleksandar Prijović, który wbił bramkę na 3:0.

Jeszcze tydzień temu w pierwszym meczu Legia potrzebowała około 70 minut, aby się rozkręcić. W czwartek już do przerwy wbiła dwa gole i obijała poprzeczkę bramki rumuńskiej drużyny. To był już 10. mecz w europejskich pucharach za kadencji Henninga Berga bez straty gola. W 16 spotkaniach skompletował aż 12 wygranych.

Zobacz wideo

W III rundzie Legia zagra z Kukesi (Albania), które wyeliminowało Mladost Podgorica z Czarnogóry.

Katarzyna Kiedrzynek, gwiazda ligi francuskiej, w świetnej sesji [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.