Liga Europy. Ruch w stronę przyzwoitości?

Jeśli Legia dopełni formalności, a Ruch sprawi niespodziankę, po raz drugi w historii będziemy mieli dwa zespoły w fazie grupowej Ligi Europy. A to konieczność, by w kolejnych latach nie spadać w rankingu UEFA i przez to nie pogarszać swojej już i tak trudnej sytuacji. Metalist Charków - Ruch Chorzów o godz. 18, Legia Warszawa - FK Aktobe o 21 - relacje na żywo w Sport.pl

Po przegranym przy zielonym stoliku dwumeczu z Celtikiem Glasgow w eliminacjach Ligi Mistrzów Legia (na boisku wygrała 4:1 w Warszawie i 2:0 w Edynburgu, ale tam przez cztery minuty zagrał nieuprawniony do tego Bartosz Bereszyński, za co Szkoci dostali walkowera) walczy o awans do fazy grupowej Ligi Europy. Jej rywalem jest FK Aktobe, które też próbowało awansować do Ligi Mistrzów, ale w dwumeczu okazało się gorsze od Steauy Bukareszt (2:2 i 1:2).

Legia pewniakiem, Ruch niespodzianką

Pierwszy mecz w Kazachstanie Legia wygrała 1:0 i jest murowanym faworytem do awansu. Jej sponsor, firma bukmacherska Fortuna, za każdą złotówkę postawioną na awans zespołu z Warszawy proponuje tylko dwa grosze zysku.

Dużo więcej, można zarobić na sukcesie Ruchu Chorzów. Po remisie 0:0 w Gliwicach z Metalistem Charków przed rewanżem w Kijowie podopieczni Jana Kociana nie są uznawani za faworyta. Kurs na ich awans wynosi 2,6, a na Ukraińców - 1,4.

Polskim kibicom pozostaje wierzyć, że Ruch zaskoczy, jak w poprzedniej rundzie, gdy po bezbramkowym remisie z Esbjergiem u siebie, w Danii zremisował z wyżej notowanym rywalem 2:2 i wyeliminował go z gry.

Awans Ruchu - przy założeniu, że Legia rzeczywiście potwierdzi klasę i spokojnie dopełni formalności - jest naszej piłce bardzo potrzebny. W Lidze Europy (dawniej Pucharze UEFA) po raz 11. obowiązywać będzie system grupowo-pucharowy, a nasza liga tylko raz w historii miała dwóch swoich przedstawicieli w fazie grupowej w jednym sezonie (2011/2012 - Legia i Wisła Kraków). Pod tym względem Ekstraklasa wypada gorzej od lig, które w rankingu UEFA jeszcze wyprzedza.

Izrael odjeżdża, inni gonią

Na ten moment najwyższa klasa rozgrywkowa w Polsce jest 21. siłą w Europie. Zaraz za nami plasują się Dania i Szwecja, miejsca 25. i 26. zajmują odpowiednio - Bułgaria i Norwegia. Nieznacznie Ekstraklasę wyprzedzają 18. izraelska Premier League i 19. Prva HNL (Chorwacja). Wszystkie wymienione kraje od reformy Pucharu UEFA tak jak Polska przynajmniej raz miały chociaż dwa swoje kluby w fazie grupowej w jednym sezonie.

Norwegowie równocześnie oglądali w akcji Tromso i Vikinga Stavanger w sezonie 2005/2006 oraz Molde i Rosenberg Trondheim w sezonie 2012/2013. Szwedzi mieli wtedy w LE Helsingborg i AIK Sztokholm, a w sezonie 2007/2008 Elfsborg i Helsingborg. Chorwaci w ubiegłym sezonie dopingowali Dynamo Zagrzeb i Rijekę, a w sezonie 2010/2011 - Dynamo i Hajduka Split. Bułgarię w jednej fazie grupowej reprezentowały Liteks Łowecz i Lewski Sofia w sezonie 2005/2006 oraz Lewski Sofia i CSKA Sofia w sezonie 2010/2011. Z kolei Izrael aż trzy razy miał w jednych rozgrywkach grupowych dwa swoje kluby (2006/2007 - Maccabi Hajfa i Hapoel Tel Awiw, 2012/2013 - Ironi Kirjat Szemona i Hapoel Tel Awiw, 2013/2014 - Maccabi Hajfa i Maccabi Tel Awiw) i raz cieszył się grą na tym poziomie w jednej edycji aż trzech zespołów (w sezonie 2011/2012 w grupach wystąpiły Hapoel Tel Awiw, Maccabi Tel Awiw i Maccabi Hajfa).

Równie słabo jak Polska w takim zestawieniu z drużyn trzeciej dziesiątki aspirujących do drugiej dziesiątki rankingu wypada tylko Dania. Ona też w historii grupowych zmagań w Pucharze UEFA i Lidze Europy tylko raz miała w nich dwa swoje kluby w jednej edycji. I tak jak w przypadku Polski działo się to w sezonie 2011/2012. Kiedy Danię reprezentowały w fazie grupowej LE Kopenhaga i Odense, tamtejsza Superliga była uznawana za 15. w europejskiej hierarchii. Teraz jest 22., tuż za Ekstraklasą.

Zmiana marzeń

W dwóch kolejnych sezonach kluby z Danii zdobyły jednak więcej punktów od tych z Polski. Podobnie można powiedzieć o zespołach z Izraela, Chorwacji, Szwecji, Bułgarii, Norwegii, a nawet Słowenii (28. miejsce w rankingu) czy Mołdawii (33.).

Jeśli Ruch nie pomoże Legii (znów zakładamy, że mistrz Polski pewnie awansuje do fazy grupowej) walczyć o dobry wynik w bieżącym sezonie, w kolejnych naszą ligę najpewniej czeka spadek w zestawieniu (do LM swoje kluby wprowadziły właśnie Szwecja, Bułgaria, Słowenia i Białoruś, która przed startem sezonu była 22., a teraz jest już na 20. miejscu). W nim pod uwagę brane są wyniki klubów osiągane w pucharach przez pięć ostatnich sezonów. Polska wkrótce straci 4,500 pkt za sezon 2010/2011, w którym Lech Poznań kosztem Juventusu Turyn, a u boku Manchesteru City awansował do 1/16 finału LE i 6,625 pkt za sezon 2011/2012, gdy do grup, a później również z nich do 1/16 finału dotarły Legia i Wisła. Ten drugi wynik był jak na nasze standardy znakomity, plasował Polskę na 14. miejscu, licząc tylko tamten sezon. Wówczas marzył się nam szybki awans na 15. miejsce w rankingu, a więc ostatnie dające prawo wystawienia dwóch zespołów w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Niestety, po kilku latach jesteśmy w zupełnie innym miejscu. W bieżącym sezonie poza Legią i Ruchem w Europie reprezentowały nas jeszcze Lech i Zawisza. Bydgoszczan trudno winić za porażkę już w ich pierwszym dwumeczu z Zulte Waregem z Belgii. Ale "Kolejorz" mocno rozczarował, najpierw z trudem eliminując estońskie Nomme Kalju, a następnie odpadając z islandzkim Stjarnanem.

Po wpadkach wicemistrza Polski i po proceduralnym błędzie Legii, która pozbawiła się szans na LM i, co za tym idzie, szans na więcej punktów do rankingu, sytuację może uratować od początku przekreślany Ruch. Rację mają ci, którzy podkreślają, że stała gra dwóch drużyn w fazach grupowych LE to rzecz, jaka dla polskiej piłki powinna być normą, a nie wydarzeniem incydentalnym. Dlatego w czwartek trzeba mocno liczyć na kolejną "Niebieską" niespodziankę.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.