Liga Europejska. Śląsk i Legia grają w IV rundzie eliminacji. Kto zostanie w Europie?

O fazę grupową Ligi Europejskiej Legia zmierzy się z norweskim Rosenborgiem, a Śląsk z niemieckim Hannoverem. W ostatnich dwóch latach polskie kluby grały w 1/16 finału rozgrywek

Większe szanse na awans mają warszawianie, różnica między trzecią drużyną ligi polskiej a norweskiej nie jest tak duża jak w przypadku mistrza Polski i siódmego zespołu Bundesligi.

- Mamy wiele do zyskania pod względem sportowym i finansowym - mówi trener Legii Jan Urban. W poprzednim sezonie drużyna prowadzona przez Macieja Skorżę przetrwała w LE do wiosny i zarobiła aż 20 mln zł. Połowę na konto przelała UEFA, połowa to zyski z "dni meczowych". Trzy spotkania grupowe i jedno 1/16 finału obejrzało z trybun ponad 100 tys. osób.

Jeśli Legia wyeliminuje Norwegów, drużynę może wzmocnić gruziński napastnik Polonii Wladimer Dwaliszwili. Rewanż w Trondheim 30 sierpnia, zawodników można zgłaszać do pucharów do północy 3 września. Jeśli Legia odpadnie, nowych piłkarzy nie będzie. Wtedy prawdopodobnie zimą kogoś sprzeda.

Konfrontacja polsko-norweska zapowiada się pasjonująco, bo Rosenborg też walczy o przyszłość i liczy każde euro. Od tego sezonu UEFA płaci za awans do fazy grupowej LE 1,3 mln euro (rok temu - 1 mln). Każda wygrana w grupie to 200 tys. euro, remis to połowa tej kwoty. Za pierwsze miejsce 400 tys., za drugie 200 tys.

Rosenborg walczy o przetrwanie, bo z jego dawnej świetności zostało wspomnienie. To klub, który na przełomie wieków regularnie grał w fazie grupowej LM i 14 razy z rzędu wygrywał ligę, ale ostatni raz w Champions League grał cztery lata temu. Później z LE eliminowały go azerski Karabach Agdam i cypryjski AEK Larnaka. Teraz do decydującej rundy kwalifikacji dotarł szczęśliwie. W II zremisował u siebie z kazachskim Ordabasy Szymkent 2:2, w rewanżu Kazachowie prowadzili 1:0 i przy stanie 1:1 nie wykorzystali karnego. Gola dającego awans Norwegom stracili w czwartej minucie doliczonego czasu. W poprzedniej rundzie Rosenborg wyeliminowali Servette Genewa (0:0 i 1:1). W obu przypadkach gole dające awans strzelał Czech Bo ek Doekal.

W kadrze na mecz z Legią znaleźli się m.in. kupiony za ponad milion euro napastnik Tarik Elyounoussi i reprezentant USA Mikkel "Mix" Diskerud. Szwedzki trener Jan Jonsson wystawi przy Łazienkowskiej najsilniejszy skład.

Legia zagra w ustawieniu 4-1-4-1. Za kartki pauzuje Chorwat Ivica Vrdoljak, jedynym defensywnym pomocnikiem będzie Daniel Łukasik. Wystąpi za to obrońca Artur Jędrzejczyk, który w kwalifikacjach dostał już dwie żółte kartki, ale od tej edycji pucharów UEFA odsuwa od meczu za trzy upomnienia, a nie za dwa jak wcześniej. - Najważniejsze, żeby nie stracić gola u siebie - mówią piłkarze z Łazienkowskiej. Rok temu wzbudzili sensację, eliminując w decydującej fazie Spartaka Moskwa. Teraz rywal tylko teoretycznie jest łatwiejszy.

O ile w przypadku Legii można mieć nadzieję, o tyle trudno o optymizm w konfrontacji Śląska. Z tak mocnym przeciwnikiem jak Hannover wrocławianie nie mierzyli się w Europie przynajmniej od 25 lat, gdy w Pucharze Zdobywców Pucharów rywalizowali z Realem Sociedad. Żaden z ostatnich rywali - Rapid Bukareszt, Dundee Utd, Budućnost czy nawet Helsingborg - nie dorównywał klasie czwartkowego przeciwnika. W składzie drużyny trenera Mirka Slomki, który w 2007 roku z Schalke zdobył wicemistrzostwo kraju, są m.in. rezerwowy bramkarz reprezentacji Niemiec Ron-Robert Zieler, norweski kadrowicz Mohammed Abdellaoue, rezerwowym jest Artur Sobiech, który w ostatnim meczu kadry z Estonią grał w podstawowym składzie.

Niemcy są zdecydowanym faworytem. Śląsk nie dość, że gra słabo, to jeszcze przystępuje do meczu w podłej atmosferze. Wrocławianie w Europie i ekstraklasie przegrywają, co się da. Drużyna jest targana wewnętrznymi konfliktami. Trener Orest Lenczyk nie potrafi dogadać się ani z działaczami, ani z niektórymi zawodnikami. Argentyńczyk Cristian Diaz miał nawet nazwać szkoleniowca "ch....". Argumentów piłkarskich i powodów do optymizmu nie ma więc Śląsk właściwie żadnych.

- Zdajemy sobie sprawę, że rywale mają lepszych i droższych piłkarzy, ale futbol to nie matematyka. Trzeba liczyć na dobrą taktykę czy stałe fragmenty gry. Broniąc się przez większość czasu, też można wygrać - mówi dyrektor sportowy Śląska Krzysztof Paluszek, który cztery lata temu był na stażu u obecnego rywala wrocławian. Wtedy Śląsk był beniaminkiem, a Hannover walczył o utrzymanie. - Mieli 70 mln euro budżetu i mówili, że aby zagrać w pucharach, muszą go zwiększyć o połowę. My mamy dziś dziesięć razy mniej pieniędzy - wzdycha Paluszek.

Oba kluby łączą stadiony - jeden wybudowany na niemiecki mundial 2006 (na nim Polska pokonała Kostarykę 2:1), a drugi na Euro 2012. Różnica jest taka, że AWD Arena na meczach Bundesligi wypełnia się średnio w 93 proc. (45 tys. osób). A Stadion Miejski we Wrocławiu nawet podczas hitowego spotkania z Hannoverem będzie pusty przynajmniej w połowie.

Transmisja z meczu Legii w Orange Sport od godz. 18 (początek o 19), spotkanie Śląska pokazuje Polsat Sport (20.20). Relacje na żywo na Sport.pl

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.