Liga Mistrzów. Manchester United w środę myśli o niedzieli

Tydzień temu Anglicy pokonali w Gelsenkirchen Schalke 2:0 i są o krok od finału Champions League. W rewanżu chcą obronić przewagę i jak najmniej się zmęczyć, bo za cztery dni grają o mistrzostwo Anglii z Chelsea. Relacja na żywo od 20.45 w Sport.pl.

Od lat wiadomo, że żadna rywalizacja nie wykańcza piłkarzy tak, jak faza pucharowa Ligi Mistrzów. Po wieczorach w Europie, wymagających końskiego zdrowia, zawodnicy podpierają się nosami i często za wysiłek płacą w kraju. W ostatni weekend w swoich ligach przegrali wszyscy półfinaliści.

MU poległ z Arsenalem 0:1 i wciąż nie może być pewny mistrzostwa. Na trzy kolejki przed końcem przewaga "Czerwonych Diabłów" nad Chelsea stopniała do trzech punktów. O tytule prawdopodobnie zdecyduje niedzielny hit. Piłkarze z Londynu, których z LM wyeliminował Manchester, do szlagieru będą się przygotowywać przez osiem dni. Rywale - cztery.

Dlatego trener Alex Ferguson chce, by jego gwiazdy odpoczęły przed niedzielnym wyzwaniem. Przewagi z pierwszego meczu będą dziś bronić debiutujący w Lidze Mistrzów bramkarz Anders Lindegaard i wracający po dwumiesięcznej chorobie pomocnik Darren Fletcher. W ataku partnerem Dimitara Berbatowa zostanie Michael Owen, który w tym roku tylko raz wybiegł w pierwszej jedenastce. - Musimy tak zrobić, potrzebujemy odpoczynku. Najmniej zmian przewiduję w obronie - mówi Ferguson.

W Manchesterze są już niemal pewni swego, bo jeszcze nigdy nie dali sobie wyrwać awansu po zwycięstwie na wyjeździe. W tym sezonie ani razu nie przegrali na Old Trafford.

W dodatku tydzień temu Schalke nie przegrało dużo wyżej tylko dzięki latającemu między słupkami Manuelowi Neurowi. Trener Ralf Rangnick poddać się jednak nie chce - liczy, że rywale będą zbyt pewni siebie i ma nadzieję na sprawienie sensacji.

Prawdopodobnie w finale 28 maja na Wembley zagrają jednak Anglicy. Kilka lat temu Ferguson wyznał, że jak na klub uważający się za europejskiego mocarza, Manchester United rzadko triumfował w LM. Drużyna z Old Trafford wygrała prestiżowe rozgrywki tylko trzy razy, mniej niż m.in. Ajax i Bayern. Szkot zapowiedział, że spróbuje ich dogonić. Ostro zabrał się do pracy - dziś jego piłkarze mogą sobie zapewnić trzeci finał w ostatnich czterech latach.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.