Poza manchesterskim Old Trafford nie ma stadionu bliższego sercu Aleksa Fergusona niż Ibrox Park. Szkot od dziecka kibicował Rangersom, przez dwa lata jego gole cieszyły fanów zespołu z Glasgow. Ofertę trenowania drużyny ukochanej przez protestancką część miasta jednak odrzucił.
Rangersi zaproponowali mu pracę 24 lata temu, gdy był szkoleniowcem Aberdeen, bo doprowadził ten anonimowy w Europie klub do Pucharu Zdobywców Pucharów. Propozycję odrzucił. - Odmówił też Tottenhamowi i Arsenalowi. Czekał na ofertę z jednego klubu. Dostał ją, reszta jest historią. Wciąż jednak lubi przyjeżdżać na Ibrox, cieszy się każdą chwilą spędzoną na tym stadionie - mówi trener Birmingham Alex McLeish, 25 lat temu piłkarz Aberdeen.
W środę Ferguson wystawi w Glasgow kilku piłkarzy, którzy sukcesów swojego szkoleniowca w lidze szkockiej nie mają prawa pamiętać. Doświadczonych stoperów Rio Ferdinanda i Nemanję Vidicia zastąpią urodzeni w drugiej połowie lat 80. Chris Smalling i Jonny Evans. Być może w jedenastce zmieszczą się także inne gołowąsy: Fabio, Bebe i Federico Macheda.
Kibice najbardziej będą jednak czekać na Rooneya. 25-letni napastnik miesiąc temu ogłosił, że chce odejść z MU, jego agent rozmawiał z Manchesterem City. Ostatecznie przedłużył umowę i... doznał kontuzji.
Jego przeciwnikiem vis-a-vis będzie 40-letni David Weir, z którym grał w Evertonie. - Znam go od dziecka. Kiedyś trener juniorów zbeształ mnie, bo powiedziałem, że musimy nauczyć Rooneya futbolu. Później zrozumiałem, że Wayne'a nie można niczego nauczyć. Wszystko, co robi, jest naturalne - mówi kapitan Rangersów.