Duńska rewelacja Ligi Mistrzów

Przed startem rozgrywek FC Kopenhaga uważano za outsidera. W dwóch kolejkach mistrzowie Danii zdobyli jednak sześć punktów, wyprzedzają w grupie Barcelonę i zaczynają wierzyć w awans do 1/8 finału

To nasz jedyny porządny klub. W ostatnich latach zdominował ligę, teraz zabrał się za podbój Europy - mówi dziennikarz duńskiego "Berlingske Tidende".

W ostatniej dekadzie Kopenhaga siedem razy zdobywała mistrzostwo. Nie przeszkodziły jej kłopoty finansowe, przez chybione inwestycje w nieruchomości klub spłaca dziś 200 mln euro kredytu. - Premie od UEF A za udział w LM również zabierają banki. Mimo to Kopenhaga ma największy budżet w lidze. Jaki? U nas to tajemnica - mówi dziennikarz. Najlepiej zarabiającym piłkarzem jest Jesper Gronkjar. Były gracz Chelsea, Ajaksu i Atletico dostaje 700-800 tys. euro ro cznie. Niewiele mniej wynoszą pensje pomocnika Claudemira i napastnika Dame N'Doye, który w LM strzelił już dwa gole.

Za twórcę sukcesów uważa się trenera Stale Solbakkena, który pracuje od czterech lat i świetnie sobie radzi mimo ciągłej wyprzedaży piłkar zy. Za jego kadencji Fulham zapłaciło za Brede Hangelanda 4,7 mln euro, Nantes dało 3,9 mln za Michaela Gravgaarda, a Galatasaray - 3,5 mln za Tobiasa Linderotha.

- Solbakken potrafił znaleźć następców. Wyszukuje ich na całym świecie i dba przy tym o każdy szczegół. Nie ma mowy o łapankach, sprowadzani są wyłącznie gracze pasujący do jego schematu. Dlatego nawet po kilku transferach drużyna gra dobrze - mówi dziennikarz. W kadrze Kopenhagi są: Szwedzi, Brazylijczycy, Kostarykanie, Czech i Senegalczyk.

Dwa tygodnie temu z tym zestawem nie poradzili sobie milionerzy z Rubina (0:1), w środę Panathinaikos (0:2). W LM Duńczycy nie stracili jeszcze bramki, po dziesięciu kolejkach prowadzą w lidze i mają siedem punktów przewagi nad wiceliderem. - Dla Solbakkena najważniejsza jest organizacja gry. Wystawia silnych i wysokich środkowych obrońców, za ataki odpowiadają piłkarze dobrzy technicznie. Choć to Norweg, Kopenhaga nie gra prymitywnie, pod bramkę rywala próbuje przedostać się nie dzięki długim podaniom, ale rozgrywaniem piłki po ziemi - opowiada dziennikarz.

Prawdziwy test czeka mistrzów Danii w następnych dwóch kolejkach, gdy spotkają się z Barceloną. Solbakken żartuje, że jego zespół ma 0,5 proc. szans na zdobycie punktów w Hiszpanii. - Trudno oczekiwać zwycięstwa z najlepszą drużyną świata. Bardzo wierzymy za to, że zremisują w Kazaniu i pokonają Panathinaikos u siebie. Mecz z Grekami zaplanowano na początek grudnia, w Danii będzie wtedy zimno. Rywale nie są przyzwyczajeni do takich temperatur - kończy dziennikarz.

Sport.pl na Facebooku! Sprawdź nas ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.