Eliminacje Ligi Mistrzów: Lech wierzy w awans, ale jeśli strzeli Sparta...

- Jeśli Sparta strzeli bramkę Lechowi, losy będą przesądzone. Wbicie Sparcie trzech goli uważam za niemożliwe - mówi Werner Liczka, dyrektor Banika Ostrawa, były trener Polonii, Górnika, Wisły. Relacja Z Czuba i na żywo na Sport.pl - transmisja od 20 w Polsacie.

Serwis Sport.pl o Lechu Poznań ?

Czy ze Spartą Lech przełamie fatalną skuteczność? Tydzień temu Lech przegrał w Pradze 0:1. Jeśli tylko odrobi stratę, będzie dogrywka. Jeśli straci gola, będzie musiał strzelić trzy, by zarobić 2,1 mln euro i za dwa tygodnie zagrać w dwumeczu decydującym o awansie do Ligi Mistrzów.

Jeśli "Kolejorz" odpadnie, trafi do ostatniej rundy kwalifikacji Ligi Europejskiej, gdzie może wpaść na trudniejszych rywali niż w walce o LM - np. Liverpool, Juventus albo Borussię Dortmund Roberta Lewandowskiego.

Sparta to ośmiokrotny uczestnik Champions League. Trener Lecha uważa, że wyeliminowanie Czechów byłoby wielką niespodzianką, ale twierdzi, że jest to możliwe. Piłkarze uwierzyli już w sukces tydzień temu po... przegranym meczu. - Sparta nic wielkiego nie pokazała. Jest w naszym zasięgu - ocenił Sławomir Peszko. Artur Wichniarek jest optymistą, bo w Pradze Lech zagrał o niebo lepiej niż z azerskim Interem Baku, który wyeliminował dopiero po karnych.

Piotr Leśniowski: Po meczu w Pradze mamy wrażenie, że nie taka Sparta straszna, jak się mogło wydawać.

Verner Liczka: Sparta nie gra efektownie, nie miażdży rywala i nie strzela po kilka bramek. Dlatego możecie mieć wrażenie, że nie jest silną drużyną. Siłą prażan jest sposób gry, który niemal zawsze pozwala osiągnąć im cel. Wynika to z wielkiego doświadczenia wielu piłkarzy. Mój Banik w poprzednim sezonie też grał ładniej i wydawało nam się, że lepiej od Sparty, ale to ona zdobyła mistrzostwo.

Lech nie musiał przegrać w stolicy Czech.

- Zgadzam się. Do 60. min grał bardzo dobrze, aktywnie i może żałować, że nie strzelił wtedy gola. W ostatnich 20 minutach był zbyt pasywny po odebraniu piłki. Wtedy Sparta była już dużo lepsza, choć gola strzeliła przypadkowego.

Lech może wyeliminować Spartę?

- Sądzę, że Sparta awansuje. Gdyby stało się inaczej, byłaby to ogromna niespodzianka dla Czechów, którzy nie mają najlepszego zdania o polskim futbolu. Nie interesują się nim, nie znają polskich piłkarzy. Gdy gra idzie o wysoką stawkę, decydujące jest to, kto ma więcej indywidualności. A Sparta ma Blażka, Repkę, Sionkę - graczy o ogromnym doświadczeniu w reprezentacji i pucharach. Lech takich piłkarzy nie ma. Dzięki temu, jeżeli Sparta będzie chciała osiągnąć remis, pewnie go osiągnie. A jeśli strzeli w Poznaniu gola, losy awansu będą przesądzone. Wbicie Sparcie trzech goli w jednym meczu uważam za niemożliwe. No, może to za duże słowo, ale byłby to jakiś ogromny wypadek przy pracy, w który nie wierzę. Sparta jest za mocna mentalnie, żeby sobie na coś takiego pozwolić. Uważam, że będzie 0:0, 1:0 lub 0:1, może 1:1.

Czy to prawda, że Sparta lepiej gra na wyjazdach niż na swoim stadionie?

- Jest równie groźna, choć Sionko, Kadlec czy Wilfried faktycznie potrafią być groźniejsi w szybkich kontrach niż w ataku pozycyjnym. To tylko pokazuje, jak trudne zadanie czeka Lecha pod względem taktycznym. Trener mistrza Polski musi znaleźć równowagę między atakiem a obroną, by nie nadziać się na kontratak.

Ani Sparta, ani Lech nie są w dobrej formie.

- Zgadzam się, ale to nie ma większego znaczenia. Gdy gra idzie o miliony euro, liczy się to, kto bardziej chce osiągnąć cel.

A Wisła Kraków walczyłaby lepiej niż Lech? Pytam o nią, bo przed pierwszym meczem czeska prasa cytowała pana słowa, że Sparta ma szczęście, że gra z Lechem, a nie z Wisłą.

- Powiedziałem tak, bo uważam, że Wisła ma teraz więcej atutów ofensywnych od Lecha. Nie mówię, że jest lepsza od Lecha, ale że Sparcie trudniej byłoby się bronić przed atakami Wisły.

I Lech, i Wisła zaliczyły tego lata kompromitujące wpadki w pucharach, przegrały u siebie z drużynami z Azerbejdżanu.

- Tak, wiem. To problem długofalowy, nie dotyczy tylko tego lata. Pierwszy to sposób gry w piłkę. On musi się zmienić, jeśli polskie drużyny mają zacząć gonić Europę. Wpadki w pucharach pokazują, że rozwiązania taktyczne, które sprawdzają się w polskiej lidze, na Europę nie wystarczają. Ale nie tylko to. Druga sprawa to mentalność Polaków, którzy potrafią być dumni, mocni w swojej lidze, a gdy trzeba to pokazać na arenie międzynarodowej, to już jest problem. Takie mam wrażenie po pracy w Polsce.

Polskie kluby płacą coraz więcej piłkarzom i za piłkarzy, a wyniki są coraz gorsze.

- To kolejny problem. Polski piłkarz jest przepłacony. U was zarabia się dużo więcej niż w Czechach, a nie wpływa to na lepsze wyniki w pucharach. To powinno dać do myślenia. Mamy też lepsze szkolenie, w kadrach pierwszych zespołów ligowych jest o wiele więcej wychowanków niż w Polsce. Oni już mają umiejętności, by grać w podstawowym składzie, a zarabiają po 700-800 euro miesięcznie. W Polsce taki gracz dostaje dużo, dużo więcej - także dlatego, że zdolnych wychowanków macie mniej i kluby się o nich biją. Zamiast szkolić, ściągacie piłkarzy z zagranicy. A oni, choć chcą dużo zarabiać, znacząco poziomu nie podnoszą.

Odważna decyzja trenera przed meczem ze Spartą Praga ?

Copyright © Agora SA