Jacek Zieliński: Jak się Drygas dowiedział, że gra to zemdlał,...żartuję

- Nie jestem zwolennikiem pięknych porażek i rzadko kiedy jestem po nich optymistą, ale uważam, że ta rywalizacja nie została jeszcze rozstrzygnięta i na rewanż patrzymy z nadzieją na odrobienie strat - powiedział po przegranym 0:1 meczu ze Spartą w Pradze trener Lecha Jacek Zieliński.

Serwis Lecha Poznań na Sport.pl ?

Jacek Zieliński, trener Lecha Poznań

W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo poprawnie i brakowało tylko tego, abyśmy strzelili bramkę. Powtarzałem już jednak, że trudno nam będzie zastąpić takiego gracza jak Robert Lewandowski. Artur Wichniarek to inny typ zawodnika i potrzebuje jeszcze czasu, by dojść do pełni dyspozycji. Joel Tshibamba wszedł w mecz niemal z marszu. Do naszej gry nie może być jednak zastrzeżeń, poza skutecznością.

Od 70. minuty coś się stało z nasza grą, to prawda. To nie jest jednak chyba kwestia fizyczna, ale źle podziałała na nas stracona bramka. Przyszło kilka głupich strat i nasi piłkarze musieli przebiec sprintem większy dystans niż zwykle.

Sparta Praga grała od nas słabiej w pierwszej połowie, ale też na wiele jej nie pozwoliliśmy. Ja nie jestem zwolennikiem pięknych porażek i rzadko kiedy jestem po nich optymistą, ale uważam, że ta rywalizacja nie została jeszcze rozstrzygnięta i na rewanż patrzymy z nadzieją na odrobienie strat. Przegraliśmy, ale nie ma tragedii. Myślę, że w rewanżu jest szansa na wielką niespodziankę.

Kamil Drygas, gdy dowiedział się, że ma grać, zemdlał i trzeba mu było przetaczać krew. Żartuję oczywiście, bo ten chłopak był już przygotowywany do gry i to nie mogło go zaskoczyć, że w końcu go wystawiłem. Skoro wszedł do osiemnastki meczowej, to znaczy że jest już do tego gotowy i na boisku chyba potwierdził, że tak właśnie jest. O tym, że zagra, dowiedział się na spacerze.

Publiczność w Poznaniu jest naszym atutem i żałuję, że tutaj kibicom Lecha nie odwdzięczyliśmy się za wsparcie. To, co stworzyli na trybunach stadionu wraz z kibicami czeskimi, było niezapomniane. Myślę, że w kotle na Bułgarskiej zagramy jeszcze lepiej.

Jozef Chovanec, menedżer Sparty Praga

Zgadzam się, że polska drużyna była lepsza na początku meczu, przez pierwsze pół godziny. To był jednak efekt tego, że mieliśmy tylu graczy po kontuzjach, bez treningów i potrzebowaliśmy czasu, aby nasza gra się zazębiła. W końcu się tak stało. Jeśli polscy dziennikarze uważają, że Sparta nie pokazała niczego specjalnego, to maja takie prawo. Graliśmy jednak tak, aby wygrać. I wygraliśmy.

Lech zagrał tak, jak się spodziewałem. Nie zaskoczył mnie. Był ostrożny, uważny w obronie - w niej spisywał się lepiej niż my.

Nie udało nam się przełożyć ligowego meczu z Dynamem Ceske Budejovice z niedzieli na sobotę, więc będziemy musieli zagrać z Lechem rewanż trzy dni po ligowym boju.

Wszystko o meczu Sparta - Lech ? znajdziesz tutaj

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.