Liga Mistrzów. Monaco - Juventus 0-2. Najlepszą obroną jest szybki atak

Choć Juventus uchodzi za drużynę grającą defensywnie i potrafiącą skutecznie zablokować nawet najlepszą ofensywę, w tym meczu także z przodu pokazał wiele ciekawego. Umiejętne połączenie bardzo stabilnej obrony w połączeniu z umiejętnością przyspieszania tempa gry okazały się kluczowa dla losów spotkania.

W środę Juventus pokonał na wyjeździe Monaco w pierwszym meczu półfinałowym Ligi Mistrzów. Drużynę Massimiliano Allegriego do wielkiego finału znacząco przybliżył Gonzalo Higuain, który strzelił oba gole.

Blokowanie Monaco

Juventus bardzo efektywnie wymuszał na Monaco atakowanie bocznymi sektorami boiska. Znaczna większość akcji gospodarzy z konieczności była kierowana na flanki z powodu dużego zagęszczenia środka pola przez Włochów. I Marchisio i Pjanić większość czasu gry spędzali na własnej połowie, niespiesznie przenosząc się za akcją wyżej, zapewniając dodatkowe wsparcie dla trójki obrońców. Choć boczni defensorzy byli usposobieni bardzo ofensywnie, Juventus znalazł dobry sposób na zabezpieczenie także i tych sektorów. Środkowi obrońcy przesuwali się w kierunku akcji, a kiedy konieczne było zapewnienie dodatkowej szerokości - wspierał ich także jeden z defensywnych pomocników. W efekcie także i w bocznych sektorach Monaco miało problem z tworzeniem przewagi i w wielu momentach było skazane na dostarczanie piłki w pole karne za pomocą wrzutek.

Siła przyspieszenia

Mając tak stabilną defensywę Juventus mógł sobie pozwolić na ryzykowanie przy wyprowadzaniu piłki. Często goście mieszali bardziej bezpośrednią grę z próbami wciągnięcia Monaco na połowę Włochów. Punktem wspólnym obu tych akcji był jednak fakt, że po dostarczeniu piłki bliżej bramki gospodarzy, piłkarze Starej Damy starali się natychmiastowo przyspieszać akcje. Ponieważ gracze Monaco często atakowali indywidualnym pressingiem, każde takie błyskawiczne przeniesienie piłki przez grę na jeden kontakt otwierało sporo miejsca. Nie bez znaczenia była też skuteczność Juventusu w akcjach indywidualnych, zwłaszcza w środkowych sektorach, gdzie wygrywali znaczną większość dryblingów. Mimo, że były to dość ryzykowne ataki, przy wystarczającym zabezpieczeniu defensywnym Juventusowi nie odbiło się czkawką nawet 18 strat piłki na własnej połowie, dwukrotnie więcej niż zanotowali gracze Monaco. Na ten styl gry gospodarze nie umieli znaleźć odpowiedzi. Dobrze radzili sobie w bezpośrednich starciach (Glik i Jemerson wygrali blisko 70% pojedynków), jednak nie nadążali z dopasowaniem ustawienia do sytuacji na boisku.

Cień szansy

Choć Juventus wraca do Włoch z pokaźną zaliczką, losy tego dwumeczu wydają się w mniejszym stopniu rozstrzygnięte, niż pojedynek wewnątrzmadrycki. Goście zagrali bezbłędnie w defensywie, unikając wszelkich pomyłek, a mimo to Monaco zdołało stworzyć sobie całkiem pokaźną liczbę szans. Goście z kolei błysnęli w tym spotkaniu skutecznością, wykorzystując wszystkie nadarzające się okazje. I choć obrona Juventusu wydaje się przeszkodą bardzo trudną do sforsowania, ten mecz pokazał, że wyprowadzenie jej w pole jest zadaniem realnym i przy sprzyjających okolicznościach Monaco może pokusić się odrobienie tego deficytu. Nawet przy kolejnym perfekcyjnym występie defensywy mistrza Włoch.

Zobacz wideo
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.