Do 88. minuty na Camp Nou gospodarze prowadzili z mistrzami Francji 3:1 i do awansu potrzebowali aż trzech bramek. I chociaż wydawało się to nierealne, to udało im się to! Gole Neymara z rzutu wolnego i rzutu karnego oraz trafienie Sergiego Roberto w ostatnich sekundach gry, dały Barcelonie niewiarygodny powrót i awans do ćwierćfinału LM.
Niestety, oprócz wielkich, niepowtarzalnych emocji, były też kontrowersyjne decyzje sędziowskie. Pierwsza zaraz na początku drugiej połowy, kiedy po faulu Thomasa Meuniera na Neymarze sędzia podyktował rzut karny. No właśnie, faulu? Tu zdania są mocno podzielone.
Kolejna kontrowersyjna decyzja sędziego miała miejsce w 64. minucie i także dotyczyła Neymara. Brazylijczyk stracił piłkę w polu karnym PSG. Nie dał jednak za wygraną, pobiegł za Marquinhosem, jednak nie po to, by piłkę odzyskać, ale po to, by kopnąć rodaka. Za to złośliwe zagranie arbiter pokazał napastnikowi Barcelony żółtą, a nie czerwoną kartkę.
Ostatnia kontrowersyjna decyzja sędziego miała miejsce tuż po golu na 4:1 dla Barcelony. Po długim zagraniu, w polu karnym PSG padł Luis Suarez. Sędzia odgwizdał faul, chociaż... No właśnie, czy aby na pewno nie mieliśmy tu idealnego przykładu "nurkowania", za co Katalończycy byli karani w czasie meczu?
Na osiem minut przed końcem meczu Barcelona potrzebowała trzech goli, by awansować do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Niemożliwe? Skądże! Katalończycy grają dalej! CZYTAJ WIĘCEJ >>