Liga Mistrzów. Czy Arsene Wenger przełamie klątwę 1/8 finału?

W każdym z sześciu ostatnich sezonów, Arsenal żegnał się z Ligą Mistrzów na etapie 1/8 finału. Czy w zaczynającym się w środę o 20:45 dwumeczu z Bayernem Arsene Wenger przełamie tę passę?

Tendencja zniżkowa

Z kultu francuskiego szkoleniowca coraz bardziej ubywa wyznawców. Arsenal wprawdzie ciągle jest zespołem na miarę TOP4 Premier League, jednak dla kibiców londyńskiego klubu to zbyt mało. W ostatnim meczu dali temu wyraz transparentem, na którym dziękowali Wengerowi za wspomnienia, ale i stwierdzając, że nastał czas na zmiany. Składają się na to nie tylko wyniki zespołu, ale także styl, jaki Arsenal prezentuje nie tylko w ostatnich tygodniach, ale już nawet i latach. Rzadko gra drużyny przypomina tą, która porywała dużą ruchliwością piłkarzy i szybkimi wymianami pozycji, dzięki czemu piłka krążyła bardzo płynnie. Dziś problemy londyńczyków zaczynają się już przy zaczynaniu akcji. środkowi obrońcy rozprowadzają piłkę bardzo bezpiecznie, rzadko szukają bardziej ryzykownych zagrań. Poza krótkimi podaniami do pomocników, ich udział w wyprowadzaniu ataku często jest niewielki, a jeśli już - większość zagrywanych piłek jest niecelna.

Sporym usprawiedliwieniem jest dla nich statyczność zawodników środka pola. Dodatkowo, jeśli już piłkarze przemieszczają się, często robią to bardzo chaotycznie. Zdarza się, że więcej graczy schodzi w tę samą strefę by otrzymać podanie i stoją na tyle blisko siebie, że kolejne zagranie nie posunie akcji do przodu. Z kolei inni zawodnicy w tym momencie czekają na piłkę z dala od niej. Innym problemem są personalia. Głównym rozgrywającym w głębi pola niejako z konieczności stał się Granit Xhaka, który na mecz z Bayernem powinien wrócić do składu. Wyżej zespół jest uzależniony od Mesuta Oezila, który w ostatnich tygodniach jest daleko od optymalnej formy. W tym sezonie Premier League asystował tylko cztery razy, a 2,8 podania kluczowego na mecz klasyfikuje go dopiero na czwartym miejscu w tej statystyce pośród graczy angielskiej ekstraklasy.

Niemrawy Bayern

Także jednak i Mistrz Niemiec znajduje się daleko od swojej najwyższej dyspozycji. Za Guardioli Bayern słynął z pełnej polotu wymienności pozycji w środku pola. Teraz, podobnie jak zresztą w Arsenalu, dużo jest statyczności, a piłki często z obrony rozrzucane są bezpośrednio na skrzydło, zamiast przez centrum boiska.

Nie byłoby to jeszcze problemem, gdyby nie to, że Bayernowi ostatnio ciężko przychodzi tworzenie przewagi w bocznych sektorach i przenoszenie piłki z powrotem do środka. W momencie, gdy rywale zdążą zamknąć skrzydłowych z Bawarii na flance, ci bardzo często zamiast szukać indywidualnych akcji i prób przebicia się w pole karne, próbują wycofać piłkę spokojnymi podaniami. Najaktywniejszy drybler Mistrzów Niemiec, Douglas Costa, plasuje się dopiero na czwartym miejscu w ich klasyfikacji w Bundeslidze, a Robbena czy Ribery'ego próżno szukać w pierwszej dziesiątce. Bayern stał się przy tym zespołem, który najczęściej w Niemczech szuka dośrodkowań, czyniąc to częściej niż raz na pięć minut gry.

Środek kontra półprzestrzenie

Warto jednak pamiętać, że mimo tej niemrawości, Bayern cały czas sumiennie punktuje w lidze, a Ancelotti nadal jest w stanie przygotowywać zespół na najistotniejsze mecze. Boleśnie przekonać się o tym zdążyła choćby ekipa RB Lipsk. Wydaje się więc, że boczni pomocnicy bawarskiej drużyny dostaną zadanie grania bliżej środka i częstszego szukania indywidualnych akcji w półprzestrzeniach. Przy problemach Niemców w konstruowaniu ataku środkiem pola, Arsenal może położyć większy nacisk na defensywę w bocznych sektorach i starać się utrzymać tam zespół gospodarzy. Ponieważ Bayern angażuje w ofensywę większą liczbę graczy, londyńczycy muszą odpowiedzieć właściwym zagęszczeniem własnych linii. Stwarza to jednakże również okazję dla Arsenalu na kontrataki, zakładając oczywiście że Oezil trafi na swój dzień i będzie w stanie nadawać akcjom odpowiednie tempo.

Jego neutralizacja jest z kolei podstawowym celem dla Bayernu. Niemcy jednak mogą spróbować pressingu już wyżej. Zamykanie defensywnych pomocników już w środku pola mogłoby szybko sparaliżować wyprowadzania ataków Arsenalu i to daleko od bramki Bayernu. Niezłym pomysłem wydaje się wręcz pressing na środkowych obrońcach londyńczyków. Choć nie zwykli oni tracić piłek na własnej połowie, zapewne znacznie wpłynęłoby to na celność wyprowadzania przez nich dalszych zagrań. Z kolei z uwagi na to, że w momencie wyprowadzania piłki Arsenal często nie trzyma odpowiednich odległości, przejęcie piłki i szybkie wyprowadzenie ataku, nie dałoby londyńczykom czasu na odtworzenie obrony.

Do siedmiu razy sztuka

Jak widać więcej opcji taktycznych ma w tym meczu Bayern. Niemcy w ostatnich spotkaniach grali momentami zbyt cierpliwie i zespołowo, zamiast szukać ryzyka, które mogłoby przełożyć się na sytuacje. Jeśli będą w stanie nadawać atakom odpowiednie tempo i szukać akcji indywidualnych, londyńczycy nawet przy głębszej i uważnej defensywie mogą mieć problemy. Arsenal z kolei może odpowiedzieć przede wszystkim kreatywnością poszczególnych piłkarzy. Co potwierdzałoby tezę, że czas ich trenera nieuchronnie zbliża się do końca.

Zobacz wideo
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.