Sporting - Legia 2:0. Bez wstydu. I strzału

Legia miała plan na mecz, zaczęła dobrze, ale z czasem było coraz gorzej. W Lizbonie przegrała 0:2 ze Sportingiem w drugim meczu w Lidze Mistrzów. Nie oddała celnego strzału

Między 20. a 45. minutą mistrz Polski praktycznie nie pojawiał się na połowie Sportingu. Coraz trudniej było wyjść z własnego pola karnego. Portugalczycy złapali rytm, na małej przestrzeni mogło stać sześciu piłkarzy Legii, ale dwóch zawodników Sportingu w jakiś niewytłumaczalny sposób znajdowało przestrzeń do gry. Mnożyły się rzuty rożne i wolne, po których było coraz groźniej. To ten fragment meczu zdecydował o kolejnej porażce Legii w Lidze Mistrzów. Po dwóch meczach z Borussią i Sportingiem bilans brzmi: 0 pkt i bramki 0:8.

W 28. minucie rzut rożny wykonywali gospodarze, wrzutkę przedłużył głową Miroslav Radović, spod krycia Steevena Langila uwolnił się Bryan Ruiz i z bliska wbił piłkę do bramki. W tym sezonie Legia straciła już kilkanaście goli po stałych fragmentach. Nie zmienił tego nowy trener Jacek Magiera, ale przecież nie miał nawet kiedy, poprowadził ledwie dwa treningi z piłkarzami, we wtorek debiutował jako trener Legii. Jego poprzednika Besnika Hasiego wyrzucono niedługo po klęsce 0:6 z Dortmundem w pierwszej kolejce LM.

W 37. minucie między stoperów wrzucił piłkę Adrien Silva. Wprawdzie Bas Dost strzelił źle, ale jeszcze gorzej interweniował Arkadiusz Malarz.

A przecież wcześniej byliśmy zadowoleni. Do 17. minuty Legia nie straciła gola, choć właśnie wtedy po stałym fragmencie Gelson, mając przed sobą pustą bramkę, trafił z dwóch metrów w poprzeczkę. Legia z Dortmundem po tylu minutach przegrywała już 0:3. Podobało się, że mistrz Polski jest w stanie wykonać kilka podań na połowie rywala. Można powiedzieć, że tak niskie były nasze oczekiwania po klęsce 0:6 z Borussią i meczach ligowych (14. miejsce w tabeli). Ale mistrz Polski na początku faktycznie umiejętnie odpychał Sporting od swojego pola karnego, wykorzystywał powierzchnię całego boiska, rozgrywał piłkę cierpliwie, spokojnie, po obwodzie. I nawet mógł wyjść na prowadzenie.

- Musimy się skupić na sferze mentalnej, żeby przechytrzyć rywala - mówił przed meczem Rzeźniczak. Kapitan drużyny pod okiem swego dawnego mentora (10 lat temu Magiera wprowadzał go do Legii) zagrał dużo lepiej niż ostatnio, chociaż nie ustrzegł się błędu przy golu. Grał w miejsce Michała Pazdana, któremu kolejny uraz uniemożliwił debiut w LM. Z Dortmundem nie grał przez kontuzję łydki, a teraz barku.

Większe zaangażowanie Legii nie wystarczyło na Portugalczyków. Sporting miał w środku boiska dwóch mistrzów Europy: William Carvalho i Adrien Silva tworzyli linię pomocy reprezentacji Portugalii w finałowym starciu z Francją (trzecim zawodnikiem Sportingu był bramkarz Rui Patricio). Silva grał na luzie, wjeżdżał z piłką w pole karne albo popisywał się technicznym uderzeniem zewnętrzną częścią stopy.

Trener Magiera starał się reagować na wydarzenia. W przerwie zmienił Langila. Po godzinie gry zmienił bezproduktywnego napastnika Nemanję Nikolicia na środkowego pomocnika Vadisa Odjidję-Ofoę. Do ataku trafił Radović, który tego dnia jako jedyny z pomocników był w stanie utrzymać się przy piłce i wygrać pojedynek.

Po wejściu Ofoe Legia dostała drugie życie, była spokojniejsza, Belg pokazał kilka niesztampowych zagrań, regulował tempo gry. W 68. minucie świetnie podał do Adama Hlouska, który wystawił piłkę w polu karnym Radoviciowi. Serb uderzył jednak źle, marnując najlepszą okazję Legii w meczu.

W całym spotkaniu mistrz Polski nie oddał celnego strzału. - Byli tak szybcy, że pod koniec nie mogliśmy ich nawet sfaulować - przyznał Rzeźniczak.

Dwa tygodnie temu Legia trafiła dwa razy w bramkę Dortmundu. Pierwszego gola w LM będzie szukać w kolejnych meczach, najbliższe dwa z Realem, obrońcą trofeum, 18 października w Madrycie, a 2 listopada w Warszawie (w środę okaże się, czy z publicznością). Potem mecz w Dortmundzie i na koniec rewanżowe starcie ze Sportingiem. Czy Legia zakończy jesień w Lidze Mistrzów choćby z jednym strzelonym golem?

Zobacz wideo

Mecz życia Jakuba Rzeźniczaka nie pomógł Legii! Ale z czego cieszy się Besnik Hasi? [MEMY]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.