Klopp odchodzi z Borussii. Co dalej? Jeśli Anglia, to Manchester City

Karuzela trenerska w Premier League chwilowo przyhamowała: gdyby dziś odpowiadać na pytanie, czy Jurgen Klopp może objąć któryś z klubów angielskiej ekstraklasy, to możliwości jest mniej niż kilka miesięcy temu - pisze Michał Okoński, dziennikarz ?Tygodnika Powszechnego? i komentator Sport.pl.

O tym, że w końcu trafi do Premier League, mówiono głośno już nieraz, głównie w kontekście ciągnącej się przez dwa kolejne lata rywalizacji Borussii Dortmund z Arsenalem w Lidze Mistrzów, serii gorszych wyników Kanonierów w Premier League i trwających od dłuższego czasu spekulacji wokół poszukiwania przez północnolondyński klub ewentualnego następcy dla Arsene'a Wengera. Podczas każdej konferencji prasowej na Wyspach angielscy dziennikarze spijali z ust Kloppa każde słowo, z zachwytem odnotowując, po pierwsze, że świetnie mówi w ich języku, po drugie zaś, że styl gry jego drużyny (błyskawiczne tempo, podania, pressing...), ale też jego prywatny styl (pasja i poczucie humoru, nieformalne stroje, niekonwencjonalne gesty i zachowania - jak choćby przedmeczowy rozruch Borussii w jednym z londyńskich parków...) pasowałyby do wizerunku Premier League jak ulał. I owszem: jeszcze latem ubiegłego roku mogłoby się wydawać, że Arsenal i Klopp to przepis na małżeństwo doskonałe. Teraz jednak Kanonierzy pod Wengerem wzmocnieni Alexisem Sanchezem, z odrodzonym Ozilem i skutecznym Giroud, wygrywają mecz za meczem i są na drugim miejscu w tabeli: ich ostatnie wyniki z pewnością nie są argumentem za zmianą trenera. Jeśli już, to może za nią przemawiać wiek dotychczasowego szkoleniowca i okoliczność, że kiedyś w ogóle będzie musiał się pożegnać - może po relatywnie udanym sezonie byłoby o to łatwiej niż w chwili kryzysu. Problem w tym, że sygnały płynące dziś z samego Arsenalu są jednoznaczne: jeszcze przez dwa lata obowiązującego Wengera kontraktu o zmianie trenera nie ma mowy, a jeśli już, to w porozumieniu z nim można zmieniać piłkarzy, z Dortmundu sprowadzając np. Marko Reusa.

Nieoczywista sytuacja panuje w Liverpoolu: na sześć kolejek przed końcem sezonu Brendan Rodgers ma cztery punkty straty do czwartego miejsca, niedawno przegrał ważne dla oceny jego postępów mecze z Arsenalem i MU, ale wciąż - podobnie zresztą jak Wenger - może myśleć o zwycięstwie w Pucharze Anglii. Po odejściu Suareza i zapowiedzi odejścia Gerrarda kończące się rozgrywki są dla Liverpoolu ewidentnie przejściowe: w Lidze Mistrzów nie udało się wyjść z grupy, Ligi Europejskiej też nie udało się zawojować. Nie wszystkie z kosztownych transferów (Balotelli! Lovren!) okazały się udane, nie pomogły kontuzje Sturridge'a czy Lallany oraz zamieszanie wokół przedłużenia kontraktu Sterlinga; z drugiej strony: po przejściu na grę trójką obrońców, przestawieniu Emre Cana do defensywy i zwiększeniu odpowiedzialności Hendersona w środku pola zespół na jakiś czas odzyskał wigor. Po prostu: na generalną ocenę drużyny i trenera w sezonie 2014/15 jest z pewnością za wcześnie - trudno wierzyć w to, iż amerykański właściciel Liverpoolu już na tym etapie, kiedy tyle jeszcze można wygrać w lidze i pucharze, podjął jakieś kroki w kierunku zatrudnienia nieco tylko starszego od Rodgersa szkoleniowca z Niemiec.

Metodą eliminacji dochodzimy więc do Manchesteru City. Drugi sezon Manuela Pellegriniego na Etihad kończy się rozczarowaniem: tytułu mistrzowskiego nie uda się obronić, w Lidze Mistrzów postępu nie było, Pucharu Anglii nie będzie, miejsce w pierwszej czwórce stoi pod znakiem zapytania, a zaawansowany wiekowo i grający zbyt długo ze sobą zespół wymaga zastrzyku nowej energii (także z klubowej akademii, której z pewnością trener o profilu Kloppa będzie się uważnie przyglądał). Owszem: szejkowie w przypadku zwolnienia Marka Hughesa i Roberto Manciniego nie działali pochopnie, a zatrudnionym przez nich dyrektorom Begiristainowi i Soriano bliżej z pewnością do Pepa Guardioli, który na razie nie myśli o odejściu z Bayernu; owszem: z trenerskiej karuzeli może wkrótce wypaść inny pasujący do profilu wielkiej europejskiej drużyny fachowiec Carlo Ancelotti; owszem: nie jest powiedziane, czy prezentowana przez Kloppa filozofia gry będzie pasowała zatrudnianym obecnie przez MC gwiazdom. Jest jednak oczywiste: tak jak w ostatnich miesiącach na Etihad dziać się nie może. Nawet bukmacherzy widzą, że z perspektywy Abu Zabi druga taka okazja może się nie powtórzyć i czynią odchodzącego trenera Borussii faworytem do podjęcia pracy w Manchesterze.

Zobacz wideo

25 (wściekłych) twarzy Juergena Kloppa [ZDJĘCIA]

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.