Liga Mistrzów. Co Jürgen Klopp wyciągnie z Borussii

Jesienią pewnie w Lidze Mistrzów nie zagra. Ale stać ją na to, by wyeliminować w 1/8 finału Juventus i przedłużyć pożegnanie z rozgrywkami, dzięki którym pokochała ją cała Europa. Mecz o 20:45, relacja Z czuba i na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl Live.

Borussia jest w tym sezonie jak pudełko czekoladek. Zdarzyło się jej zdobyć punkt w siedmiu ligowych meczach, zdarzyło się triumfować cztery razy z rzędu. Przegrywała z broniącym się przed spadkiem HSV i biła walczący o wicemistrzostwo Anglii Arsenal. Jesień kończyła na dnie Bundesligi i pierwszym miejscu w grupie Ligi Mistrzów. Trzy tygodnie temu zmiotła w Revierderby Schalke, zdobywając trzy bramki i oddając aż 30 strzałów, by kolejne dwa mecze ligowe kończyć bez gola. Sam Klopp pewnie nie wie, co w środę wyciągnie z tego pudełka.

Od początku sezonu 47-letni trener starał się łączyć nowe ze starym. Dopasować piłkarzy sprowadzonych po finale LM w 2013 r. do tych, którzy przyłożyli nogi do najlepszego wyniku klubu w Pucharze Europy w XXI w. Jesienią się zdarzało, że więcej niż połowa pierwszej jedenastki składała się z piłkarzy niepamiętających finału na Wembley. Aż się okazało, że po pierwsze, za dużo jest zmian (niektóre wymusiły kontuzje), a po drugie, nie wszyscy dorównują tym, którzy zespół opuścili. Być może nie ma ludzi niezastąpionych, ale Roberta Lewandowskiego i Mario Götzego zastąpić się nie udało.

Z braku stabilizacji i regularności bierze się dopiero dziesiąte miejsce w Bundeslidze. Tam krótkotrwałymi wybuchami formy wiele osiągnąć się nie da. W pucharach - zwłaszcza wiosną - jest inaczej, tu o sukcesie może zdecydować jeden wielki wieczór. Dlatego nie ma sensu powtarzanie, że Juventus przyjeżdża do Dortmundu jako faworyt. Tak, wygrał pierwszy mecz 2:1, zmierza po czwarte mistrzostwo kraju z rzędu (11 kolejek przed końcem ma 14 pkt przewagi nad drugą Romą) i bardzo chce wrócić do europejskiej czołówki. Ale jesienią do ostatnich sekund fazy grupowej drżał o awans, a Niemcy cieszyli się z niego po czwartej kolejce. Nie przesadzajmy też z przewagą Juventusu - w ostatnich 30 latach do kolejnej fazy europejskich pucharów awansowało 45 proc. zespołów, które przegrały pierwszy mecz na wyjeździe 1:2.

Powtórzmy: kluczowe jest to, jaką zobaczymy Borussię.

Ostatnie mecze dają przesłanki, by sądzić, że nie straci gola. Schalke, HSV i Köln w sumie oddały na bramkę Romana Weidenfellera tylko cztery celne strzały, nie pokonały go ani razu. Koniec akcji ofensywnej Dortmundu znów wyznacza początek defensywnej, piłkarze błyskawicznie przerywają próby rywali, zdarza im się ich zamknąć w okolicach pola karnego. Dlatego nie ma aż tak wielkiego znaczenia to, że obrona wciąż nie gra w galowym składzie, a kontuzjowanego Łukasza Piszczka zastępuje rezerwowy Oliver Kirch.

Sytuacja komplikuje się jednak pod bramką rywali.

W meczu z Schalke - najlepszym Borussii w tym sezonie - przed obrońcami biegali Ilkay Gündogan i Nuri ˛Sahin. Czyli piłkarze potrafiący zarówno piłkę odebrać, jak i rozegrać. Później kontuzjowanego Sahina zastępowali Sven Bender (HSV) i Sebastian Kehl (Köln). Obaj być może przewyższają Turka w destrukcji, ale ustępują mu kreatywnością. I w obu meczach Borussia nie strzeliła gola, brakowało jej piłkarza, który potrafiłby rozerwać defensywę rywali. Próbował Marco Reus, cofał się do środka, ale wiele nie zdziałał, w dodatku brakowało go pod bramką. Wszystko wskazuje jednak na to, że ´Sahin dzisiejszy mecz opuści.

A skoro nie ma piłkarza, który potrafiłby wejść w buty rozgrywającego, Klopp może dokonać zmian w czwórce stojącej najbliżej bramki rywala. Szanse na grę od pierwszej minuty mają Kevin Kampl i Jakub Błaszczykowski. Dla Polaka byłby to pierwszy mecz LM w wyjściowym składzie od 15 miesięcy.

Jeśli Borussia nie odrobi strat, wyleci z elitarnych rozgrywek przynajmniej na rok. Na dziewięć kolejek przed końcem do czwartego Bayeru traci 12 punktów, niewykluczone, że w przyszłym roku w ogóle zabraknie jej w pucharach (do szóstego Augsburga traci osiem punktów). Ale gdyby wyeliminowała Juventus, pożegnanie z elitarnymi rozgrywkami jeszcze potrwa. I wcale nie będzie powiedziane, że skończy się na ćwierćfinale.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.