Liga Mistrzów. Czy Cristiano Ronaldo dogoni strzałę

Tak nieskuteczny nie był od roku, wśród snajperów prześcignął go Leo Messi, dokucza mu kontuzja. Czy odzyska ogień w fazie pucharowej Ligi Mistrzów? W środę o godz. 20.45 mecz Schalke - Real. Relacja na żywo w Sport.pl i aplikacji Sport.pl LIVE!

W Madrycie nie przepadają za starciami z reprezentantami Bundesligi. Choć akurat rok temu Real demolował rywali w Gelsenkirchen (6:1) i Monachium (4:0), to z 27 ostatnich spotkań w Niemczech wygrał tylko trzy. Nawet poprzedniej wiosny najtrudniejszy wieczór w LM przeżył w Dortmundzie - uległ Borussii 0:2, gdyby tamtego wieczoru Henrich Mychitarian był bardziej skuteczny, marzenia Realu o dziesiątym Pucharze Europy mogłyby skończyć się na ćwierćfinale.

Na starcie fazy pucharowej trudno jednak spodziewać się sensacji, bukmacherzy uważają Real za murowanego faworyta 1/8 finału z Schalke. Nie tylko dlatego, że to dopiero czwarty zespół ligi niemieckiej, bardziej zajęty utrzymaniem pozycji niż walką o drugie miejsce (o pierwszym nie wspominając, traci do Bayernu 18 punktów), ani dlatego, że zagra dziś bez dwóch kluczowych piłkarzy. Bramkarz Ralf Fährmann to według not "Kickera" drugi - po Arjenie Robbenie - najlepszy piłkarz Bundesligi, pomocnik Julian Draxler - największa gwiazda Gelsenkirchen. Chodzi o to, że na Santiago Bernabéu mierzą w obronę tytułu najlepszej drużyny w Europie, co nie udało się nikomu od ćwierćwiecza, i wielkiego Milanu Arrigo Sacchiego. Trener Carlo Ancelotti powiedział nawet, że chciałby z Realem zostawić "taki ślad w historii futbolu" jak jego rodak i nauczyciel.

Piłkarze włoskiego szkoleniowca jeszcze przed chwilą wyglądali na głównych kandydatów do zwycięstwa w Champions League - pod koniec roku cieszyli się z serii 22 zwycięstw z rzędu i klubowego mistrzostwa świata. Ale potem zaczęły się kłopoty: wpadka z Valencią, przegrany dwumecz z Atlético w Pucharze Hiszpanii, klęska 0:4 z tym samym rywalem w lidze oraz kontuzje. Galowego składu Ancelotti jeszcze w tym roku nie wystawił, urazy najbardziej zraniły środek obrony i pomoc. W Gelsenkirchen na pewno zabraknie Sergio Ramosa, Fábio Coentrao, Luki Modricia, Samiego Khediry i Jamesa Rodr~gueza, nie wiadomo też, czy w pełni sił będzie Pepe.

Na najgorszy od miesięcy moment Realu nałożyła się zapaść Ronaldo. Snującego się po lewej stronie boiska, czekającego na podania, niewydajnego. W ostatnich trzech meczach Portugalczyk oddał tylko jeden celny strzał (próbował dziesięć razy), nie zdobył ani jednej bramki. A on przyzwyczaił przecież do nieludzkiej regularności - tak złej serii nie przeżywał od roku. Jesienią strzelał 1,39 gola na mecz, w 2015 r. średnia spadła do 0,4. Kilka dni temu stracił nawet prowadzenie w prestiżowym wyścigu z Messim. Obaj zagrali w tym sezonie po 33 mecze, gwiazda Barcelony zdobyła 37 bramek, Ronaldo - 36.

Ale nie chodzi tylko o słabszą skuteczność, ostatnio o Ronaldo głośno było głównie z przyczyn pozasportowych. W meczu z Córdobą brutalnie zaatakował rywala, wyleciał z boiska i pauzował dwa spotkania, a tuż po ostatniej klęsce z Atlético - najbardziej bolesnej w derbach Madrytu od 1987 r. - świętował 30. urodziny. Na Twitterze kibice komentowali zabawę hashtagiem "impreza hańby".

Hiszpańskie gazety źródeł kłopotów szukają w rozstaniu piłkarza z Iriną Shayk i urazie lewego kolana. Brukowce przerzucają się domysłami, dlaczego po pięciu latach rozpadł się związek z rosyjską modelką, o kontuzji również niewiele wiadomo. Problemy zaczęły się na klubowym mundialu, podobno uraz nie jest poważny, ale sprawia, że piłkarz nie czuje się komfortowo.

Prasa wierzy jednak, że LM odmieni zarówno Real, jak i Ronaldo. Faza pucharowa to terytorium Portugalczyka, w dwóch ostatnich sezonach w wiosennych meczach strzelił w LM aż 14 goli, rok temu w dwumeczu z Schalke trafił cztery razy. Wie, że droga do czwartej Złotej Piłki prowadzi wyłącznie przez elitarne rozgrywki, co niemniej ważne - obrona trofeum pozwoliłaby mu zbliżyć się do Alfredo Di Stéfano. Co prawda prezes Florentino Pérez już teraz widzi w Portugalczyku następcę mitycznego napastnika, jeszcze w tym roku Ronaldo powinien zresztą wyprzedzić Argentyńczyka na liście najskuteczniejszych piłkarzy w historii klubu (brakuje mu 17 goli). Ale łatwiej byłoby stawiać Ronaldo obok legendy, gdyby przywiózł do Madrytu kolejny Puchar Europy i poprowadził drużynę do drugiego z rzędu zwycięstwa w tych rozgrywkach. Ostatni raz "Królewscy" obronili to trofeum w 1960 r., gdy w białej koszulce biegała jeszcze "Blond Strzała".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.