Liga Mistrzów. Kurzawa: Wiem, że zagram w reprezentacji Francji

Layvin Kurzawa po raz kolejny wykluczył zainteresowanie grą w reprezentacji Polski. I zaczyna coraz odważniej pukać do seniorskiej kadry Francji - pisze Wojciech Falenta, współpracownik Burnley FC i portalu ?Krótka Piłka?.

Kurzawa to kolejny piłkarz z polskimi korzeniami stopniowo robiący furorę w futbolu na najwyższym poziomie. Lewy obrońca Monako zadebiutował w tym tygodniu w Lidze Mistrzów, a jego historia może stać się inspiracją dla innych. To opowieść o pokonywaniu trudności oraz o tym, jak kolejami życia potrafią kierować zrządzenia losu.

Kariera 22-latka przybrała błyskawiczny rozwój dopiero na początku poprzedniego sezonu, gdy przebojem przebił się do pełnego gwiazd składu Monako - ówczesnego beniaminka Ligue 1, który latem ubiegłego roku przeznaczył na transfery ponad 150 milionów euro. Kurzawa zaimponował warunkami fizycznymi, siłą, szybkością i wybieganiem. Jego wizytówką stały się dynamiczne, zaskakujące wejścia w pole karne rywala, udokumentowane imponującym dorobkiem pięciu ligowych goli. Wychowanek klubu został wybrany do jedenastki sezonu francuskiej ekstraklasy oraz rozegrał kilka meczów w narodowej reprezentacji do lat 21.

Na starcie kolejnych rozgrywek w Księstwie nie ma już Falcao ani Jamesa Rodrigueza, a ambitny projekt Monako został zmodyfikowany. Tymczasem Kurzawa wyrasta na jednego z liderów zespołu. Dane portalu "WhoScored" pokazują, że tylko jeden zawodnik w całej Ligue 1 notuje obecnie więcej kluczowych podań od lewego obrońcy ASM (średnio 2,8 na spotkanie). Wszystko po tym, jak niełapiący się do zmierzającej po awans do elity drużyny piłkarz był bliski opuszczenia Monako zimą 2013 roku.

- Miałem odejść do Brestu - opowiadał w wywiadzie dla wtorkowego wydania tygodnika "France Football". - Przekazałem swoją walizkę do samolotu. Czekałem w hali, gotowy do odlotu. Zadzwonił mój telefon. Mój ówczesny agent powiedział mi, że sztab szkoleniowy nie chce już, abym odszedł. Nie miałem więc wyboru, byłem związany kontraktem. Wróciłem i poszedłem na trening kolejnego dnia. Porozmawiałem z trenerem. Rozegrałem dwa następne mecze, a potem wróciłem do rezerw. Druga połowa tamtego sezonu była jeszcze trudna.

Trudności z wywalczeniem sobie miejsca w składzie pierwszego zespołu wydają się jednak niczym w porównaniu z wcześniejszymi zmaganiami zawodnika - na polu zdrowotnym. W pewnym okresie wcale nie było pewne, czy Kurzawa w ogóle będzie mógł kontynuować wyczynowe uprawianie sportu.

- Miałem duże problemy z rośnięciem - dodawał. - Byłem całkiem mały i nagle znacznie urosłem. To wywołało wiele dolegliwości. Straciłem na szybkości, technice... Bolało mnie wszystko: kolana, biodra... Pojawiły się wielkie wątpliwości. Na szczęście moi rodzice byli przy mnie. Przeszedłem dwie operacje lewego i jedną prawego kolana. Po lewej nie mam już meniska. Po prawej zostało mi go trochę. Miałem szczęście. Za każdym razem, gdy byłem operowany, bardzo szybko się rehabilitowałem. Bałem się, ponieważ nie byłem w stanie regularnie trenować i grać. Pozostał mi rok do końca kontraktu.

Jakby tego było mało, Kurzawa nie prowadził się profesjonalnie. Informacje o jego nocnych eskapadach przedostały się w końcu do prasy. Paradoksalnie nic nie mogło wyjść mu jednak bardziej na dobre.

- Na początku poprzedniego sezonu dużo pisało się o wszystkich moich problemach [sposobie życia] - przyznał ze skruchą. - To była dla mnie lekcja i błędy, których nigdy nie popełnię w przyszłości. Gra się mecze w Ligue 1, myśli się, że jest się na górze... ale to dopiero początek. Obecnie mieszkam z dziewczyną. Rzadko wychodzę, a jeśli nawet, zawsze z nią. Jest dla mnie bardzo, bardzo ważna. Dziś nie piję więcej niż kroplę alkoholu. Robię wszystko, jak trzeba.

Młodemu obrońcy zaufał i postawił na niego poprzedni trener Monako, Claudio Ranieri. Najważniejszą rolę odegrało jednak najbliższe otoczenie: rodzina, zwłaszcza pochodząca z Polski mama. Mimo to Kurzawa nie czuje się związany z naszym krajem. Do tego stopnia, że nalega, by jego nazwisko wymawiano we francuskiej wersji.

- Nie mówię po polsku - zapewnił. - Potwierdzam, że moje nazwisko wymawia się Kur-za-wa. Nie interesuje mnie reprezentacja Polski. Dostałem [kilka lat temu] wiadomość przez Facebook od kogoś, kto twierdził, że pracuje dla polskiej federacji, ale nie jestem pewien, czy to prawda... Mówiono mi również, że polscy dziennikarze chcieli się ze mną zobaczyć, ale do niczego nie doszło.

Kurzawa postawił przed sobą wyzwanie powołania do seniorskiej reprezentacji Francji, organizatora finałów Euro 2016. Wykonanie celu sam uważa za kwestię czasu.

- Obserwuję listę powołań, jak każdy - nie ukrywa. - Nie oczekuję jeszcze się w niej znaleźć, ale wiem, że pewnego dnia znajdę się w tej kadrze. Zrobię wszystko, by tam dojść.

Nie takim trudnościom stawiał czoła z powodzeniem.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live

Więcej o:
Copyright © Agora SA