Liga Mistrzów. Jak UEFA faktycznie "ukarała" Manchester City i PSG

Równi i równiejsi? Manchester City i Paris Saint-Germain, pomimo ostrych sankcji w związku ze złamaniem reguł Financial Fair Play (FFP), zostały uprzywilejowane przy rejestracji składów na rozpoczynającą się w przyszłym tygodniu edycję Ligi Mistrzów.

Przypomnijmy - na koniec poprzedniego sezonu UEFA ogłosiła, że mistrzowie Anglii i Francji muszą zapłacić po 60 milionów euro za przekroczenie wyznaczonego limitu strat w poprzednich dwóch latach rozliczeniowych. Dodatkowo z tytułu Financial Fair Play europejska federacja narzuciła im konkretne ograniczenie bilansu transferowego na lato 2014 roku.

Jednak najważniejszą sankcją miało być ograniczenie składu zgłaszanego co rok do Ligi Mistrzów. Wraz z końcem letniego okna transferowego w Europie kluby muszą zarejestrować 25 zawodników, w tym czterech "wychowanych" przez klub i czterech, którzy przeszli szkolenie w innej drużynie z danej federacji. - To ograniczenie nie zmieni naszej polityki transferowej - mówiono zgodnie w Manchesterze i Paryżu, jednocześnie akceptując, choć nie zgadzając się z taką interpretacją reguł FFP.

Zmienione proporcje

Z początku przedstawiciele UEFA przekonywali, że ograniczenie będzie dotyczyło wyłącznie tych siedemnastu miejsc, utrzymując wymóg ośmiu piłkarzy wychowanych w klubie i w kraju. Tymczasem już w czerwcu "Guardian" informował, że ze względu na groźbę procesu ze strony FIFPro (międzynarodowej federacji zrzeszającej piłkarzy) zmieni te proporcje, redukując o trzy miejsca wymóg dotyczący wychowanków. - Według FIFPro tego rodzaju sankcje nie mogę szkodzić piłkarzom - mówił na ostatnim kongresie FIFA sekretarz generalny tej federacji Gianni Infantino. - Sprawdziliśmy to i stwierdziliśmy, że wymogi dotyczące statusu piłkarzy muszą być zredukowane proporcjonalnie - dodał.

Problem w tym, że ciężko mówić o proporcjonalności tego ograniczenia, gdy UEFA tak naprawdę poszła na rękę dwóm klubom, które ze szkolenia i promowania wychowanków nie słyną. Ciężko mówić o rygorystycznej karze, gdy zamiast siedemnastu piłkarzy o dowolnym statusie mistrzowie Anglii i Francji mogą zgłosić ich szesnastu. Zwrócił na to uwagę Ian Herbert z "The Independent" - pomimo wielokrotnego podkreślania o znaczeniu stawiania na lokalne talenty, zachęcania do inwestycji w akademie (np. przez niezaliczanie tych wydatków do bilansu FFP) europejska federacja, pod nieformalną groźbą procesu, pozwoliła City i PSG na zgłoszenie zamiast czterech... tylko jednego własnego wychowanka.

Kluby nic nie zmieniają

Inne drużyny nie mogą liczyć na podobne ułatwienie sytuacji, a przecież choćby z tego względu rok temu angielski klub zgłosił 23, a nie 25 piłkarzy. Zresztą szkoleniowcy PSG i Manchesteru City w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów skorzystali ledwie z 21 swoich piłkarzy - dla nich faktycznym ograniczeniem byłoby proporcjonalne rozłożenie sankcji. UEFA tak naprawdę ukarała kluby, ale... nic w nich nie zmieniła. Ich polityka transferowa pozostała taka sama, rekordowe zakupy obrońców (Davida Luiza do Paryża i Eliaquima Mangali do Manchesteru) stały się faktem. Kary finansowe dla najbogatszych na świecie właścicieli tych piłkarskich klubów w zasadzie będą niezauważone, o czym może świadczyć łatwość, z jaką w Paryżu i Manchesterze je zaakceptowano.

Finansowe Fair Play to fikcja?

Co ryzykuje UEFA? W zamian za brak procesu tylko ogranicza znaczenie sankcji oraz całego konceptu Financial Fair Play. Także reputacja Michela Platiniego ucierpi najbardziej - stojący na czele UEFA Francuz od początku zaznaczał, że FFP ma przywrócić równowagę w rywalizacji oraz finansach klubów w całej Europie. Jednak jak słusznie zauważył Ouriel Daskal, angielski komentator spraw związanych z biznesem w sporcie, dla Platiniego utrzymanie dobrych relacji z właścicielami PSG i City może być kluczowe przy wyborach prezydenckich FIFA (w 2019 roku), gdy nie będzie musiał rywalizować z Seppem Blatterem. A Financial Fair Play? Piłkarska Europa po raz kolejny przekonała się, że początkowe obawy co do całego konceptu mogą wkrótce się sprawdzić. "Równa" kontrola finansów we wszystkich klubach to jedno, ale i tak najważniejsze jest, by "równiejszym" nic się nie stało...

Przyśpiewki angielskich kibiców. Skąd się wzięły...? [ORYGINAŁY]

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live

Więcej o:
Copyright © Agora SA