Liga Mistrzów. Wszystkie cuda Fergusona

Od listopadowej wygranej z Arsenalem kibice zgromadzeni na Old Trafford nie dostali takiego zastrzyku wiary, że ich drużyna wciąż umie wznieść się na najwyższy poziom. Wygrana 3:0 z Olympiakosem Pireus nie tylko dała awans do ćwierćfinału, ale też impuls, który może sprawić, że końcówka sezonu zapewni fanom MU choć odrobinę spokojniejsze wakacje.

Fani "Czerwonych Diabłów" muszą zadowalać się w tym sezonie "drobnostkami" takimi jak transfery Maty czy Fellainiego oraz przedłużenie kontraktu przez Rooneya. Efektowne występy boiskowe pod wodzą Davida Moyesa można policzyć na palcach jednej ręki. Zwycięstwo z Pireusem było nie tylko pokazem umiejętności, ale przede wszystkim charakteru, którego w tym sezonie tak mistrzom Anglii brakuje.

Kiedy w listopadzie strata do liderów nie była jeszcze tak wysoka, Arsenal przyjeżdżał na Old Trafford bronić ośmiu punktów przewagi. Dzień wcześniej Manchester City i Chelsea straciły punkty. Piłkarze MU wiedzieli, że wygrana tym meczu może odwrócić pogłębiający się kryzys. Trzy punkty pozostały na Old Trafford, ale podopieczni Davida Moyesa wciąż nie potrafili wyjść na prostą. Środowa wygrana nad Pireusem sezonu już nie uratuje - chyba że będzie początkiem drogi do majowego finału Ligi Mistrzów w Lizbonie. Dla piłkarzy mistrzów Anglii może być jedynie dowodem dla nich, że wciąż mogą. Nawet pod wodzą 50-letniego Moyesa.

Wszystkie cuda Fergusona - od Giggsa do van Persiego

Szkot dostał w spadku Fergusonie zespół, który wygrał ligę z jedenastoma punktami przewagi. Z licznymi niedociągnięciami, ale równie dużą ilością atutów. Były szkoleniowiec Evertonu ze zrozumiałych względów dopiero uczy się je wykorzystywać.

Intensywnie eksploatowany na początku sezonu Ryan Giggs od początku tego roku kalendarzowo grał bardzo rzadko. Jednak gdy przyszło do zagrania pełnych 90 minut w jednym z najważniejszych meczów sezonu z Pireusem, Walijczyk okazał się piłkarzem, bez którego awansu do ćwierćfinału zapewne by nie było. Choć będący już członkiem sztabu szkoleniowego pomocnik miewał słabsze momenty i często, zwłaszcza w pierwszej połowie, niecelnie podawał do bardziej ofensywnie usposobionych kolegów, to jego przebłyski okazały się kluczowe. Zaczęło się od kapitalnego dogrania do Rooneya, którego strzał głową odbił się jednak od słupka. Dośrodkowanie do van Persiego, po którym ten wywalczył karnego i długa piłka do Rooneya, który chwilę później mógł asystować wspomnianemu Holendrowi przy drugiej bramce, sprawiły, że na drugą połowę podopieczni Davida Moyesa wychodzili z dużo spokojniejszą głową.

W ostatnich dniach jeden z większych tytułów prasowych w Anglii poinformował, że jeśli Manchester nie wyeliminuje mistrzów Grecji, to właśnie Giggs zastąpi Moyesa na stanowisku szkoleniowca do końca sezonu, kiedy to zostanie wybrany ktoś na stałe. Jeśli było w tym ziarno prawdy, to w rewanżu z Pireusem 41-latek udowodnił, że nie ma najmniejszej ochoty na stanowisko trenera i walnie przyczynił się do awansu. Mowa tu zresztą nie tylko o walorach ofensywnych. Mimo wieku i zawrotnego tempa wynikającego z gry w fazie pucharowej Ligi Mistrzów Giggs nawet w drugiej połowie potrafił jako pierwszy dynamicznie wyskoczyć do pressingu i utrudniać rozgrywanie akcji.

Liga Mistrzów. "Manchester zdążył nas odzwyczaić od takiego stylu gry. Jest szansa na powrót"

Van Persie jak za Fergusona

Giggsa Ferguson dostrzegł już jako bardzo młodego chłopaka i praktycznie podkradł go lokalnemu rywalowi Manchesterowi City. Walijski pomocnik był jednym z pierwszych dowodów na wielkość szkockiego trenera. Jednym z ostatnich było sprowadzenie Robina van Persiego. Pierwszy sezon Holendra był zarazem ostatnim Fergusona. Pod wodzą 50-latka były snajper Arsenalu nie jest już tak skuteczny, ale w meczu z Pireusem znów wskoczył na poziom z zeszłego sezonu i trzema bramkami wprowadził mistrzów Anglii do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.

W ostatnich dniach w mediach wokół van Persiego wrzało - w kontekście współpracy z Rooneyem, konfliktu z Moyesem, a nawet chęci odejścia z klubu. Król strzelców poprzedniego sezonu Premier League odpowiedział jednak na te pogłoski w najlepszy możliwy sposób, przedłużając żywot MU w Lidze Mistrzów.

Manchester w tym sezonie nie cierpi jednak w tym sezonie przede wszystkim przez brak seryjnych trafień Holendra czy coraz słabsze (i rzadsze) występy Giggsa. - To oczywiste, że nasz występ w pierwszym spotkaniu mógł zaboleć nawet naszych najmłodszych fanów. Nie mogę powiedzieć, kto awansuje, ale mogę obiecać, że damy z siebie wszystko i udowodnimy, że jesteśmy dumni, by nosić koszulkę Manchesteru United. Fani będą z nas dumni - mówił na konferencji przed meczem rewanżowym Patrice Evra. Za Fergusona takie słowa nie byłyby potrzebne, po wyniku 0:2 w pierwszym meczu jasnym byłoby, że "Czerwone Diabły" już od pierwszych sekund spotkania zrobiłyby wszystko, by jak najszybciej odrobić straty.

W czym Moyes jest lepszy od Fergusona?

Za kadencji Moyesa fani MU potrzebują jednak takich słów jak powietrza. W drużynie z Old Trafford pasji i zadziorności, z których słynęli jeszcze sezon temu, nie widać, ale takie mecze jak ten środowy przypominają, choć na chwilę, kibicom, że w tych piłkarzach wciąż drzemią niesamowite umiejętności pozwalające wygrywać mecze w urzekającym stylu. Triumf nad mistrzami Grecji zasługuje na uznanie nie tylko przez fakt, że dał on awans do ćwierćfinału. Niekorzystny rezultat właściwie skończyłby sezon "Czerwonych Diabłów", które do końca sezonu walczyłyby już właściwie tylko o to, w której fazie (i czy w ogóle) rozpoczną w przyszłym sezonie rozgrywki Ligi Europejskiej. Manchester, grając tym samym z nożem na gardle, przy bardzo niekorzystnym wyniku w pierwszym spotkaniu przypomniał, że choć w tym sezonie Old Trafford jest wyjątkowo gościnne, to w mistrzach Anglii wciąż jest mnóstwo charakteru, który jest w tym sezonie po prostu niezwykle rzadko pokazywany.

Przeciwnik, który wpadnie na Manchester United w ćwierćfinale, musi mieć nadzieję, że rewanżowe spotkanie z Olympiakosem nie będzie początkiem końca kryzysu w MU. W przeciwnym razie właściwie nikt nie będzie mógł podejść lekceważąco do dwumeczu z zespołem, który przecież już zaszedł w Lidze Mistrzów dalej niż w poprzednim sezonie.

Póki co jest to chyba jedyny aspekt czysto piłkarski, w którym Moyes okazał się lepszy od Fergusona w jego ostatnim sezonie na Old Trafford.

Najlepsze zdjęcia 1/8 finału LM! Valencia jak Quasimodo, Moyes jak Ferguson - zobacz!

Więcej o:
Copyright © Agora SA