Liga Mistrzów. Manchester City w kwiecie wieku

Manuel Pellegrini musiał się zdziwić, gdy w trakcie negocjacji kontraktu z Manchesterem City przedstawiciele klubu postawili mu cele do realizacji - pięć trofeów w pięć lat. Jak na potęgę finansową stojącą za klubem z Etihad to wyglądało wtedy naprawdę skromnie. We wtorek o 20.45 City gra z Barceloną w Lidze Mistrzów. Relacja na żywo na Sport.pl.
embed

Dobrze ponad sto strzelonych goli później i całą litanię zachwytów dalej Manuel Pellegrini już wprost przyznaje, że walka toczy się na wszystkich czterech frontach. W Pucharze Ligi wystarczy pokonać w finale przeciętny Sunderland, w FA Cup z większych rywali ostał się jedynie Arsenal, a w lidze rywale z zazdrością patrzą na ofensywny arsenał Chilijczyka. Jak to zręcznie ujął Jose Mourinho, którego zwyczajem jest ocenianie szans wszystkich innych, tylko nie Chelsea, na dachu pięknego jaguara nie można postawić znaku nauki jazdy.

Wyścig po poczwórną koronę już w pierwszym roku pracy Pellegriniego na Etihad wynika z dwóch rzeczy. Przede wszystkim z wieku drużyny - jak wyliczył francuski "L'Equipe", ta średnia Manchesteru City wynosi prawie dokładnie 27 lat. - Dla piłkarzy z pola jest dokładnie określony wiek, w którym ich jakość jest najwyższa - mówił niedawno selekcjoner reprezentacji Urugwaju Oscar Tabarez o swoich kadrowiczach: Luisie Suarezie i Edinsonie Cavanim. Pierwszy ma już 27 lat, drugi 26 - To idealny wiek - dodawał Tabarez.

Nawet delikatnie poszerzając tę granicę o rok w każdą stronę, Manchester City ma aż 15 piłkarzy w wieku 25-28 lat. Silva, Negredo, Aguero, Kompany, Fernandinho, Navas czy Nasri to w zasadzie najlepsi zawodnicy Pellegriniego w tym sezonie. Wyłamuje się jedynie 30-letni Yaya Toure, a środkowego pomocnika City zdaje się odmładzać energia otaczających go kolegów. To zresztą jego największe w drużynie doświadczenie predysponuje go do roli lidera zespołu.

- Skład City jest unikalny - tłumaczył w grudniu Mourinho. - Nie mają w zasadzie bardzo młodych piłkarzy ani bardzo starych. Każdy z nich jest jednak wystarczająco dojrzały i już z doświadczeniem. Manuel Pellegrini ma wiele, wiele rozwiązań.

Oczywiście Manchesteru City nie czeka wielka drużynowa zapaść czy kryzys większości piłkarzy w następnym sezonie. To raczej kwestia wykorzystania ich słabości, problemów, z jakimi zmagają się w tym roku. W Anglii na pewno można powiedzieć, że bardziej perspektywiczne kadry mają Liverpool, Arsenal czy Chelsea, a przecież do poważnej gry chce wrócić też Manchester United. W Europie tylko Bayern sprawia niezmienne wrażenie kompletnej drużyny, a reszta kandydatów ma mniejsze lub większe problemy wynikające z letniej zmiany trenera. Oprócz Monachium to w Manchesterze najlepiej wymieniono szkoleniowców. Na przykład dzisiejszy rywal City, Barcelona, dopiero wspina się na swój szczyt formy w tym sezonie pod okiem Martino.

Plan potęgi Manchesteru City nie ogranicza się jednak wyłącznie do pierwszego zespołu. Sprowadzeni z Katalonii Ferran Soriano i Txiki Begiristain teraz odpowiadają za wdrożenie długofalowej ideologii szkolenia piłkarzy, a w zasadzie przeniesienie tej ukształtowanej w Barcelonie na angielską ziemię. Ma to też bezpośredni związek z zasadami Financial Fair Play, które oczywiście Manchester City obecnie nagina do granic możliwości. Przed klubem prawdopodobnie ostatnie lato wielkich wydatków, które i tak sprowadzą się wyłącznie do łatania gry defensywnej pierwszego zespołu. Ofensywę zespołu Manuela Pellegriniego, jeśli już, czekają tylko kosmetyczne zmiany.

Chilijczyk już mówi, że Manchester City jest od rywali z miasta drużyną lepszą - jednak ambicją jego pracodawców jest stworzenie większego klubu. Pojedyncze triumfy w Pucharze Anglii czy Premier League jednak są niczym w porównaniu z legendarnymi sukcesami United, gdy ekipa Sir Aleksa Fergusona wygrywała jednocześnie na kilku polach. Zwłaszcza brak znaczącego wyniku w europejskich pucharach jest dla "głośnych sąsiadów" powodem, dla którego z zazdrością spoglądają na historię "Czerwonych Diabłów".

Ze wszystkich drużyn, które latem zmieniły szkoleniowców, to Manchester City najszybciej obrał najlepszy kierunek na masowe zdobywanie pucharów - po prostu niszcząc rywali siłą i jakością w ataku. I chociaż Txiki Begiristain wprost mówi, że wolałby innego rywala zamiast Barcelony, dla Manchesteru City nie ma już żadnej wymówki. Jeśli podopieczni Manuela Pellegriniego chcą równać do największych, to przyszedł dla nich najlepszy czas, by wreszcie ich pokonać.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.