Liga Mistrzów. Włosi walczą o powrót do lepszych czasów

Włosi zdążyli pogodzić się ze stratą czwartego miejsca w Lidze Mistrzów. Uzmysłowili sobie, że liga niemiecka oraz angielska i hiszpańska znajdują się na nieosiągalnym poziomie. Zamiast gonienia trzech czołowych lig Włosi skupiają się na odparciu ataku ze strony ligi portugalskiej. W rankingu krajowym UEFA Italia ma aktualnie przewagę zaledwie jednego punktu nad Portugalią.

I choć w praktyce spadek nawet na 6. miejsce za Francję nie oznacza nic, to dla Włochów i tak powód do bicia na alarm. Nikt sobie nie wyobraża, by kraj, który po reformie Ligi Mistrzów przeprowadzonej w 1992 roku wygrał te rozgrywki więcej razy niż Anglia, bo aż 5-krotnie (lepsza jest tylko Hiszpania, 6), mógł dalej osuwać się w europejskiej hierarchii. Nie w sytuacji, gdy czołowe kluby po raz pierwszy od dłuższego czasu solidarnie się wzmacniały, zamiast osłabiać. Włoskie media zauważają jednak, że w losowaniu fazy grupowej Juventus, Milan i Napoli nie miały największego szczęścia. Pierwsze dwa zespoły trafiły na Real Madryt i Barcelonę, natomiast Napoli zostało przydzielone do najbardziej wyrównanej grupy, z wicemistrzami Niemiec i Francji (Borussia Dortmund i Olympique Marsylia) oraz trzecią drużyną z Anglii (Arsenal).

- Juve ma wielki potencjał, Napoli to outsider, a Milan zawsze walczy w Europie - ocenia Gianluca Vialli, były piłkarz Sampdorii, Juventusu oraz Chelsea, a dzisiaj komentator telewizyjny. - Obiektywnie oceniając, Milan nie należy do najmocniejszych drużyn, w dodatku mierzy się z kontuzjami. Jeśli wejdzie do pierwszej ósemki, będzie to dobry rezultat. Juventus ma większe szanse. Napoli może pokazać się z dobrej strony, ma większy potencjał niż Milan. Problemem jest to, że wielkie europejskie zespoły mają znacznie większe możliwości, i to robi różnicę - twierdzi Paolo Rossi, król strzelców mistrzostw świata z 1982 roku.

Włosi rzeczywiście operują w innej finansowej rzeczywistości niż ich najgroźniejsi rywale. Najlepiej opłacanymi piłkarzami z klubów występujących w Lidze Mistrzów są Gonzalo Higuain (5,5 mln euro rocznie), Carlos Tevez (4,5 mln) oraz Mario Balotelli (4 mln). Real Madryt i Barcelona są naturalnie poza jakąkolwiek konkurencją, podobnie jak Arsenal po pozyskaniu Mesuta Oezila. W Borussii Dortmund, która nie szasta pieniędzmi, Robert Lewandowski po podwyżce zarabia według niemieckich mediów 5 mln euro. Galatasaray płaci Drogbie 4 mln za sezon, lecz pensja nie uwzględnia premii za podpisanie kontraktu, wynoszącej również 4 mln. W dodatku klub opłaca wszystkie podatki. Wesley Sneijder zarabia jeszcze więcej, bo ok. 6 mln rocznie.

Tureckie kluby mogą oferować obcokrajowcom olbrzymie pensje ze względu na bardzo niską stawkę podatkową (15 proc.) w porównaniu chociażby z Włochami (43 proc.). W Hiszpanii stawka podatkowa dla najbogatszych to aż 52 proc. (w Katalonii 56 proc.), lecz przez lata obowiązywało "prawo Beckhama", na mocy którego zagraniczne gwiazdy były objęte specjalnym, zaledwie 23-procentowym podatkiem. W Anglii najbogatszych obowiązuje 45-procentowa stawka, lecz kluby mają się wspaniale dzięki rekordowej umowie na transmisje spotkań. W latach 2013-16 zespoły zarobią ponad 5 mln funtów.

Mimo to Włosi postarają się o sprawienie niespodzianki. Żaden z klubów nie jest wymieniany wśród faworytów, jedynie Juventus jest wskazywany wśród ewentualnych "czarnych koni", co cieszy Antonio Conte. - Dzisiaj jesteśmy wśród outsiderów Ligi Mistrzów, lecz outsiderem groźnym dla każdego. Nie ustalamy sobie żadnych celów, zdobycie trofeum jest naszym marzeniem, lecz musimy wykazywać zdrowy realizm - zapowiada trener Juventusu. Turyńczycy w zeszłym roku wrócili do Ligi Mistrzów po 3 latach i już w fazie grupowej wyeliminowali broniącą tytułu Chelsea. "Stara Dama" odpadła w ćwierćfinale po dwóch porażkach z Bayernem Monachium. Juventus jest jednak mądrzejszy o doświadczenia z tamtej kampanii. Trzon zespołu pozostał identyczny, a ogromne wzmocnienie stanowi Carlos Tevez.

Rewolucję przeprowadzono w Neapolu. Tamtejsze Napoli wraca do LM po dwuletniej nieobecności, lecz trudno porównywać obecną drużynę z tamtą. Osobą spajającą te dwie ekipy jest jedynie Marek Hamsik, ostatnio określony przez trenera włoskiego klubu Rafaela Beniteza jako piłkarz inteligentniejszy taktycznie od Stevena Gerrarda. To na Słowaku ciąży największa odpowiedzialność za losy Napoli. W 3 meczach Serie A zdobył już 4 bramki. W LM trafienia nie będą mu przychodzić z aż taką łatwością, lecz to jego podania do Gonzalo Higuaina czy współpraca z Jose Callejonem i Lorenzo Insigne mogą przynieść wicemistrzowi Włoch awans z tej niezwykle trudnej grupy. Środowym starciem z Borussią Dortmund jest podekscytowany przede wszystkim prezydent i właściciel klubu, Aurelio De Laurentiis. - Obserwuję ten klub od lat, jestem pod wrażeniem ich trenera oraz strategii transferowej. To niesamowity klub, ma stadion na 80 tysięcy ludzi, posiada zrównoważony budżet i nie wyrzuca pieniędzy na niepotrzebne transfery - chwali rywala De Laurentiis.

W Turynie oraz Neapolu panują bojowe nastroje, w przeciwieństwie do Mediolanu. Milan słabo rozpoczął obecny sezon - przegrał z Hellas Veroną, wygrał z Cagliari oraz zremisował z Torino - a sama gra pozostawia również wiele do życzenia. Plaga kontuzji nie pomaga Massimiliano Allegriemu uporządkować jego drużyny. Kaka nie zagra prawdopodobnie przez miesiąc. W ten sposób opuści środowy mecz z Celtikiem oraz Ajaksem, który rozegrany zostanie dwa tygodnie później. Wyłączeni z gry są również podstawowi boczni obrońcy - Mattia De Sciglio i Ignazio Abate - tak samo jak rezerwowi defensorzy, czyli Daniele Bonera i Matias Silvestre. Giampaolo Pazzini i Riccardo Saponara są również niedostępni, podobnie jak M'baye Niang czy Stephan El Shaarawy. Urazów w trakcie sobotniego spotkania z Torino doznali Riccardo Montolivo oraz Andrea Poli, choć ten ostatni być może wykuruje się na pojedynek z Celtikiem. Z listy kontuzjowanych piłkarzy dałoby się ułożyć pełną jedenastkę, która mogłaby powalczyć z wieloma drużynami w LM: Gabriel - Abate, Bonera, Silvestre, De Sciglio - Poli, Kaka, Montolivo - Niang, Pazzini, El Shaarawy. Nie jest powiedziane, że Milan w obecnej formie oraz osłabieniami musi okazać się lepszą drużyną od Ajaksu i Celtiku.

A to wróży źle całemu włoskiemu futbolowi, który w ostatnich latach nie może narzekać na nadmiar sukcesów. Od 2007 roku Włosi nie mieli dwóch drużyn w ćwierćfinale. W ostatnich pięciu latach tylko jedna włoska drużyna grała przynajmniej w półfinale - w 2010 roku Inter wygrał całą Ligę Mistrzów. Złamanie bariery półfinału byłoby dobrym początkiem odwracania niekorzystnego trendu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.