Andrzej Juskowiak: Wydaje mi się, że Borussia jest zbyt mocnym zespołem i za mocno nastawionym na duży sukces w Lidze Mistrzów, żeby odpaść z Malagą. Dortmund koncentruje już wszystkie siły na tych rozgrywkach, wyższość nad Hiszpanami pokazał w pierwszym meczu, a to że tam zawodnicy nie potrafili wykorzystać idealnych sytuacji nie znaczy, że teraz też tak będzie. Zwłaszcza, że Marco Reus nie grał w ostatnim meczu ligowym i tym razem będzie wypoczęty.
- Tak naprawdę on jako jedyny grał tam słabiej ze wszystkich piłkarzy Borussii, którzy ten zespół ciągną. To jest typ szybkościowca, który ma problemy, kiedy jest zmęczony. Wtedy za daleko wypuszcza sobie piłkę, wpada na przeciwników. Tak jego gra wyglądała w Maladze. Teraz będzie wypoczęty, będzie biegał tak szybko, że obrońcy Malagi z Martinem Demichelisem na czele na będą w stanie go złapać. On będzie dogrywał kolegom piłki, pozostanie więc tylko kwestia wykorzystania okazji. A u siebie Dortmund jest skuteczny. No i ostatni mecz z Augsburgiem pokazał, że Robert Lewandowski i Mario Goetze dają drużynie jakość, że kiedy są na boisku, to od razu więcej się dzieje w polu karnym przeciwnika i że dzięki nim Borussia zdobywa gole. Z Malagą będzie podobnie. Musiałby nastąpić splot wielu szczęśliwych okoliczności dla zespołu z Hiszpanii, żeby to on awansował do półfinału. Fenomenalny dzień musiałby mieć bramkarz, jego koledzy musieliby też zagrać znakomity mecz, a do tego piłkarze Borussii musieliby być tak nieskuteczni jak w pierwszym spotkaniu. Trochę tego za dużo.
- Komentowałem mecz w Maladze, jeżeli dobrze pamiętam, dla Borussii było to 40 spotkanie w sezonie i dopiero po raz trzeci ona nie zdobyła gola. Nie wierzę, Dortmund nie pokona bramkarza Malagi w drugim kolejnym meczu. Tamte zmarnowane okazje przez Goetzego czy Roberta należy rozpatrywać w kategorii wypadku przy pracy. Dla nich codziennością jest strzelanie goli i do tej codzienności wrócą, zwłaszcza że będą chcieli się zrehabilitować.
- Na początku sezonu Kuba był najlepszym zawodnikiem Borussii, prezentował rewelacyjną formę, strzelał, dogrywał, ciągnął zespół. Teraz wraca po kontuzji, zobaczymy, czy to go wybiło z rytmu, czy nie, ale podejrzewam, że nie. On ma prawo czuć się pewnie, bo kiedy tylko jest zdrowy, to gra, co pokazuje, jak mocną ma pozycję w zespole. To mnie nie dziwi, bo Kuba bardzo dobrze wpisuje się w filozofię gry Dortmundu. Liczba bramek i asyst Błaszczykowskiego nie bierze się z przypadku. On gra bardzo blisko środkowego napastnika, a nawet czasami jest w polu karnym przed nim, zostawiając wtedy miejsce na prawym skrzydle grającemu z tej strony obrony Łukaszowi Piszczkowi. Taktyka gry Borussii wygląda trochę inaczej niż reprezentacji Polski i Błaszczykowski na tym korzysta. W tym systemie funkcjonuje bardzo dobrze. Kuba, Goetze i Reus to trójka, która może grać z przodu wszędzie, bo na dobrą sprawę nie trzeba ich przypinać do konkretnej pozycji na boisku. Każdy z nich da sobie radę i na środku, i na każdej ze stron. Dzięki nim w Borussii jest duża wymiana pozycji, a to przeciwnikowi szalenie utrudnia ustawienie się. Borussię trudno rozpracować, zawodnik, którego trener ustawia np. przeciwko Kubie w trakcie meczu musi walczyć i z nim, i z jeszcze dwoma czy trzema innymi piłkarzami, bo ci cały czas zmieniają pozycje. Błaszczykowski, tak samo jak Reus i Goetze, jest kreatywny i do tego bramkostrzelny. Oni świetnie wpisują się w nową rolę pomocnika, który ma już nie tylko rozgrywać akcje, ale ma też być skuteczny.
- W Bundeslidze strzelał gole w każdym ze swoich ostatnich 10 meczów, w Lidze Mistrzów nie trafił w Maladze i wcześniej w rewanżu z Szachtarem, więc pewnie znajdą się tacy, którzy będą mówili, że teraz powinien strzelić. Ale spokojnie, Robert na pewno nie jest w takiej sytuacji jak przed meczem Polska - San Marino (śmiech). Spodziewam się za to, że wynik może być podobny, czyli że Borussia wygra wysoko, a Robert może sobie trochę postrzelać. Sytuacji powinien mieć kilka, bo Dortmund zwłaszcza u siebie gra z rozmachem, z polotem i jest w stanie pokonać każdego, o czym przekonał się nawet Real Madryt. Malaga miała dużo szczęścia, że już w pierwszym meczu nie przegrała 0:3, teraz Borussia będzie chciała szybko rozstrzygnąć mecz, jej napór będzie bardzo duży. Myślę, że Malaga nie będzie się tak skutecznie i szczęśliwie bronić jak w pierwszym meczu. Wiem, że w lidze hiszpańskiej ona traci mało bramek, że w defensywie jest nieźle zorganizowana, ale teraz będzie miała bardzo duże problemy. Dortmund znów będzie łatwo dochodził do sytuacji, a z ich wykorzystaniem tym razem sobie poradzi.