Liga Mistrzów. Bayern obezwładnił Juventus

Monachijczycy celny strzał pozwolili oddać mistrzom Włoch dopiero w drugiej połowie, wygrali 2:0 i trudno sobie wyobrazić, by zabrakło ich w półfinale. Kogo nie przekonało 10 zwycięstw z rzędu w lidze niemieckiej, 20 punktów przewagi nad Borussią Dortmund i średnio trzy strzelane gole na mecz, we wtorek dostał niezbity dowód na moc Bayernu.

Drużyna chwalona za zróżnicowaną ofensywę najbardziej zachwycała, gdy nie była przy piłce. Nie była, ale kontrolowała, co robią z nią rywale. Rzadko pozwalała im na przekroczenie linii środkowej, o wbiegnięciu na pole karne Manuela Neuera nie wspominając. Pierwszy celny strzał

Juventus oddał na 19 minut przed końcem, gdy przegrywał już 0:2. A przecież mistrzowie Włoch przystępowali do ćwierćfinału jako druga najskuteczniejsza drużyna sezonu Champions League. Strzelili 17 goli - tyle samo co PSG, o jednego mniej od Realu i Bayernu. Obronę mieli wręcz najskuteczniejszą, stracili dotąd ledwie cztery gole.

Ale wczoraj minęło kilkudziesiąt sekund, gdy z dystansu uderzył David Alaba, a piłka odbiła się od Arturo Vidala, by wpaść do bramki Gianluigiego Buffona. W LM nie zdarzyło się to od 490 minut. Nie pokonali Włocha ani piłkarze Chelsea, ani piłkarze Szachtara.

Paradoksalnie w ataku monachijczycy jednak nie zachwycali. Skrzydłami próbowali nacierać Arjen Robben i Franck Ribéry, środkiem - Mario Mandžukić, ale zazwyczaj niewiele z tego wynikało. Największe zagrożenie gospodarze stwarzali, gdy Juventus popełniał błędy przy wyprowadzaniu piłki. 35-letni Buffon powiedział przedwczoraj, że stoi za najszczelniejszą defensywą napotkaną w karierze, ale wczoraj jego obrońcy z trudem dokopywali piłkę do najbliżej ustawionego kolegi, wielokrotnie musiał naprawiać ich błędy. To monachijczycy obezwładnili turyńczyków. Nawet jeśli ci ostatni przecisnęli się przez napastników Bayernu, nic z tego nie wychodziło. Rozgrywający Andrea Pirlo często się wczoraj mylił, nie wykonał ani jednego podania rozrywającego monachijską defensywę. Nie miał komu podać, jego koledzy zawsze mieli uwieszonego na plecach rywala. Juventus nie może narzekać, że przypadkowy gol zniszczył jego plan. Bayern po kwadransie stracił przez

kontuzję kluczowego pomocnika Toniego Kroosa, ale na jego grę nie miało to żadnego wpływu. Uraz 23-letniego Niemca wygląda na bardzo poważny, może nie zagrać już do końca sezonu.

Dobrych wiadomości dla Juventusu przed rewanżem nie ma. Za kartki nie zagrają pewniacy Lichtsteiner i Vidal, trudno sobie wyobrazić, co musiałoby się stać w Turynie, żeby Bayern nie awansował do trzeciego w ostatnich czterech latach półfinału LM. Chyba że zbyt szybko uwierzy, że już Włochów wyeliminował. W 1/8 finału, po zwycięstwie z Arsenalem w Londynie 3:1, był tak pewny swego, że u siebie przegrał 0:2 i do końca drżał o awans.

Więcej o:
Copyright © Agora SA