Liga Mistrzów. Real, Barca, Galatasaray? Dziennikarze Sport.pl typują kto wygra LM

Liga Mistrzów wchodzi w decydującą fazę. W najważniejszych klubowych rozgrywkach na świecie zostało już tylko osiem drużyn i każda z nich marzy, by 25 maja na Wembley wznieść trofeum za zwycięstwo w tych rozgrywkach. Przed ćwierćfinałami postanowiliśmy więc zrobić w redakcji wewnętrzną sondę na temat tego, kto ma największe szanse na ten sukces.

Każda z ośmiu ekip, które wciąż walczą o końcowe zwycięstwo w Champions League, ma spory apetyt na odebranie prymatu Chelsea. Najlepszym dowodem na to, że każda z ekip wciąż ma szanse na sięgnięcie po najważniejsze klubowe trofeum jest fakt, że spośród dziennikarzy poproszonych o opinię na temat tego, kto może tego dokonać, żadna opinia się nie powtórzyła.

Nie brakuje wśród nas nawet takich, którzy dają szanse skazywanemu przez bukmacherów na pożarcie Galatasaray. Krzysztof Girgiel przekonuje, że mistrzowie Turcji na czele z Burakiem Yilmazem mogą sprawić jeszcze niejedną niespodziankę - Na pewno nie chciałbym, żeby wygrała nuda, czyli np. 2894. El clasico w tym roku w finale LM. Dominację Realu i Barcelony darzę mniej więcej takimi samymi uczuciami jak przedłużającą się zimę, dlatego finał Ligi Mistrzów przynajmniej w 50 procentach obsadziłbym sensacyjnie. Chętnie zobaczyłbym w nim Galatasaray Stambuł. Niemożliwe? Być może, ale odkąd heavymetalowy zespół Lordi wygrał Eurowizję, wszystko wydaje się możliwe. A Galatasaray ma trenera Fatiha Terima, który sukces (półfinał Euro 2008) potrafił odnieść nawet jak nie miał piłkarzy. Ma Wesleya Sneijdera i Didiera Drogbę, którzy wiedzą, jak wygrać LM. Ma też Buraka Yilmaza, jednego z najciekawszych i najbardziej wszechstronnych napastników w Europie. Jeśli pokonają Real, pokonają wszystkich - przekonuje.

Relacje na żywo ze wszystkich meczów Ligi Mistrzów w naszej aplikacji na smartfony Sport.pl LIVE ?

Bundesliga przejmie władzę?

Mistrzom Niemiec, Borussii Dortmund sukces wieszczy z kolei Bartosz Orzechowski. Jego zdaniem konsekwentnie budowany skład, który od lat przebija się do europejskiej czołówki teraz może w końcu zaspokoić swój głód sukcesu także w Europie. - Wygra Borussia i to nie tylko dlatego, że ma w składzie bramkodajne polskie trio. W 1997 roku, gdy zacząłem kibicować temu klubowi, też mało kto na nich stawiał, jednak drużyna prowadzona przez Ottmara Hitzfelda zaskoczyła wszystkich ekspertów. Pokonując m.in. faworytów Manchester United i Juventus Turyn, sięgnęła po pierwszy w historii klubu Puchar Mistrzów i teraz czas na kolejny. Od kilku lat budowany jest skład, który w Niemczech wygrał już wszystko, jednak wciąż jest głodny europejskiego sukcesu - twierdzi.

Podopieczni Juergena Kloppa praktycznie stracili już szanse na obronę tytułu i już w najbliższy weekend mogą go stracić na rzecz Bayernu Monachium. Zdaniem Orzechowskiego paradoksalnie może się to okazać atutem Borusii. - Na Bundeslidze Westfalczycy nie muszą się już tak mocno koncentrować, więc całą swoją uwagę mogą teraz skupić na Lidze Mistrzów. Ćwierćfinałowy rywal - hiszpańska Malaga będzie tylko rozgrzewką przed tym, co Borussia pokaże w półfinałach. A tam możemy liczyć na błysk geniuszu Marco Reusa i Mario Goetzego, którzy są w stanie rozklepać każdą obronę. To, że podopieczni Juergena Kloppa potrafią to zrobić z Realem, już pokazali, obrona Barcelony w tym sezonie nie jest zbyt solidna, a Bayern? To, że mogą z nim wygrywać kluczowe mecze, pokazali w ostatnich dwóch sezonach. A w obecnym zwycięstwa nad nim pozostawili sobie po prostu na te najważniejsze spotkania - przypomina.

Zobacz wideo

Nie mniejszy głód sukcesu ma zespół, który najprawdopodobniej odbierze Borussii mistrzostwo, Bayern Monachium. Sukces ekipy z Bawarii typuje Piotr Kalisz, który przekonuje, że po tym jak w trzech ostatnich edycjach Bayern dwa razy przegrywał w finałach teraz zrobi wszystko, by w końcu sięgnąć po upragnione trofeum. - Nie zdziwię się, jak wygra Galatasaray lub Malaga, ale strzelam, że to będzie Bayern. Stracił najmniej goli w swojej lidze (13), ma najlepszy ligowy bilans bramkowy (+65), żadna drużyna nie strzeliła więc goli od niego w tej edycji LM (18, tyle samo co Real), żadna drużyna nie wygrała w tym sezonie tak wysoko w LM (6:1 z Lille) oraz żadna drużyna nie wygrała tak wysoko w tym sezonie w swojej lidze (9:2 z HSV i nie grał w najmocniejszym składzie więc ma szeroką kadrę!). Bayern czeka na triumf już długo, bo 12 lat, a w ostatnich trzech edycjach był dwa razy w finale, najczęściej spośród wszystkich drużyn. Poza tym Bawarczycy nie mają sobie równych w tej edycji LM w osławionym "kryterium Antoniego Piechniczka" (73 rzuty rożne). Ponieważ w ostatnich czterech edycjach w finale strzelał napastnik spoza Europy tym razem gola zdobędzie rezerwowy, reprezentant Peru Claudio Pizarro, który choć grał mało, zdążył się popisać najszybszym hat trickiem (w 15 minut z Lille) - podkreśla.

Włosi i Francuzi zaskoczą?

Bayern, żeby wygrać całe rozgrywki musi jednak najpierw pokonać w ćwierćfinale Juventus Turyn. Mistrzowie Włoch nie są wymieniani w gronie ścisłych faworytów, ale Piotr Stokłosiński uważa, że jedną z ich największych broni może być właśnie to, że są tak niedoceniani. - Ekipa z Turynu w zeszłym sezonie zdobyła mistrzostwo, nie przegrywając ani jednego meczu, a w tym sezonie pewnie zmierzają po obronę tytułu. Podopieczni Antonio Conte w ciągu ostatnich niespełna dwóch lat przegrali w Serie A zaledwie cztery spotkania (średnio jedna porażka na pół roku!), a solidnych zespołów pokroju Milanu, Napoli, Interu czy Lazio w tej lidze nie brakuje. Warto też przypomnieć, że Juventus to w dużej części ekipa tworząca reprezentacje Włoch w czasie Euro 2012, gdzie lepsza okazała się tylko Hiszpania, mimo że przed turniejem nikt na podopiecznych Prandellego nie stawiał. Teraz jest podobnie, a drużyna z Turynu, która pewnie kroczy po zdobycie rekordowego, 29. mistrzostwa kraju w coraz rzadziej oglądanej przez resztę Europy Serie A w spokoju rozpracowuje sobie rywali, których styl gry jest powszechnie znany praktycznie każdemu kibicowi na kontynencie. To właśnie odróżnia Juventus od innych, oni swoje największe atuty wciąż mają ukryte, a ich namiastkę mogliśmy zobaczyć już w fazie grupowej, kiedy to roznieśli obrońców tytułu Chelsea 3:0, co w dużej mierze przyczyniło się do ich odpadnięcia z rozgrywek - argumentuje.

Zobacz wideo

Inną niedocenianą ekipą są zmierzający po mistrzostwo Francji piłkarze PSG. Łukasz Papuda uważa, że Zlatan Ibrahimović i spółka, począwszy od ćwierćfinału z Barceloną, mogą zaczynać pokazywać całej Europie, że nie są ekipą, która potrafi odnosić sukcesy tylko we Francji. - Od zawsze kibicuję drużynom teoretycznie słabszym, dlatego też w finale Ligi Mistrzów mam nadzieję na niespodziankę. Największego pecha w ostatnim losowaniu miało Paris Saint-Germain. Liczę jednak na to, że jest to pech jedynie pozorny. Paryżanie nie potrafią grać atakiem pozycyjnym, co przewrotnie może być ich atutem w starciu z Barceloną. Skuteczne kontrataki i żelazna (jak na ligę francuską) defensywa to elementy pozwalające wierzyć w cud na Parc des Princes. PSG, aby odnieść sukces w całych rozgrywkach, będzie potrzebowało kupy szczęścia, błysku geniuszu Ibry i słabszego dnia piłkarzy Barcelony. Szczęście, jak to szczęście, wcale nie sprzyja lepszym, Ibrahimović jednak zagra z Barceloną, a ostatnie tygodnie pokazały, że słabsze dni mają nawet piłkarze Blaugrany. Wszystko jest więc możliwe. Klasyk pytał "Czemu nie Barcelona?", ja zapytam: Dlaczego nie PSG? - pisze.

El clasico zdecyduje o wszystkim?

W powszechnej opinii faworyci są jednak zupełnie inni. Chodzi oczywiście o Real Madryt i FC Barcelonę. Tomasz Gosz nie ma wątpliwości, że Barca otrząsnęła się już po problemach z AC Milanem i teraz wróci na właściwe tory, sięgając koniec końców po trzeci triumf w Champions League w ostatnich czterech latach. - Ligę Mistrzów wygra Barcelona, bo to jedyny klub, który ma swój unikalny styl. Stwierdzenie mocno wyświechtane, ale, co najgorsze dla innych wielkich klubów, nadal aktualne. To inne zespoły ustawiają grę pod Barcelonę, a nie ona pod nie. To inne zespoły od lat starają się ją kopiować, ale i tak wychodzi z tego ksero gorszej jakości. Wielu kibiców znudzonych sukcesami Barcelony chciałoby, aby po trofeum sięgnął inny zespół. Ale żeby tak się stało Messiemu i spółce nagle musiałoby się przestać "chcieć". Na to się na razie nie zanosi, o czym świadczą kolejne rekordy bite przez Argentyńczyka, a przede wszystkim rewanżowy mecz z Milanem. Poza tym po rehabilitacji w Nowym Jorku na ławkę wraca Tito Vilanova. Szkoleniowiec jest silniejszy. Silniejsza będzie również jego Barca - podkreśla.

Siłę Barcy docenia Maciej Kucharski, lecz jego faworytem jest Real Madryt. W końcu ekipa z Katalonii tylko raz w ostatnich ośmiu spotkaniach potrafiła znaleźć sposób na podopiecznych Jose Mourinho. - Ligę Mistrzów wygra Real Madryt. A to dlatego, że najlepszą drużyną w tej ósemce jest... FC Barcelona. A tylko Real potrafi z nią wygrywać, w ostatnim czasie zresztą bije ją w miarę regularnie i z każdym meczem coraz pewniej. Jose Mourinho znalazł na Katalończyków sposób. Po za tym zdobycie przez Portugalczyka trzeci raz Ligi Mistrzów z trzema różnymi klubami to będzie piękna historia - zaznacza.

Jak widzicie, opinie w naszej redakcji są bardzo zróżnicowane, a jedynym klubem, który nie został przez nas wymieniony w gronie faworytów jest Malaga. Jeśli uważacie, że mylimy się, nie doceniając ekipy z Hiszpanii, chcecie wyrazić swoje zdanie na temat tego, kto wygra Ligę Mistrzów, czy też po prostu odnieść się do naszych opinii, zapraszamy do wyrażenia swojego zdania w komentarzach.

Więcej o:
Copyright © Agora SA