"Król" Burak Yilmaz. Rewelacja Ligi Mistrzów za 5 mln euro

Gdy w 2006 roku młody Burak Yilmaz pojawił się na treningu Besiktasu Stambuł, trener Jean Tigana porównał go do młodego Thierry'ego Henry'ego i wywróżył mu wielką karierę. Dziś tureckiego napastnika można już spokojnie porównywać do najlepszych napastników Europy. Trafia w reprezentacji, w lidze tureckiej bije rekordy strzeleckie, a w Lidze Mistrzów strzelił w tym sezonie więcej goli niż Leo Messi. To głównie dzięki niemu Galatasaray gra dziś z Schalke w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Relacja na żywo od 20.45 w Sport.pl

Śledź relacje z Ligi Mistrzów w aplikacji Sport.pl Live na smartfony

Yilmaza nazwano w Besiktasie "Księciem Tigany", ale francuski trener przez długi czas musiał wstydzić się za swoje proroctwa. Supertalent z Antalyi jakoś nie mógł rozbłysnąć. W ciągu czterech lat zagrał tylko jedną dobrą rundę, w 16 meczach strzelił 9 goli dla Manisasporu.

Książę awansował na króla dopiero po transferze do Trabzonsporu w 2010 roku, gdzie trafił na Senola Gunesa. Doświadczony trener, który reprezentację Turcji doprowadził do trzeciego miejsca na mundialu w Korei i Japonii, potrafił wydobyć z napastnika to, co najlepsze. Okazało się, że na Yilmazie można oprzeć grę całej drużyny. Utalentowany napastnik zaczął imponować uniwersalnością i skutecznością. - To świetny gracz, wyróżnia się wszechstronnością, bo może grać i w ataku, i na skrzydle. To piłkarz europejskiego formatu i ciężko znaleźć w jego grze jakieś mankamenty - wspomina Piotr Brożek, który trafił do Trabzonsporu w momencie, gdy eksplodował talent Yilmaza.

W pierwszym sezonie napastnik zdobył 19 goli, a jego zespół niespodziewanie włączył się do walki o tytuł. Przegrał z Fenerbahce tylko różnicą bramek. Yilmaz już wtedy był w Turcji gwiazdą, ale Gunes wiedział, że stać go na dużo więcej. Po kolei eliminował mankamenty w grze swojego snajpera. "Król Burak" coraz rzadziej dawał się łapać na spalone, popracował nad formą fizyczną. Nadal ciężko pracował w defensywie, ale nie łapał już tylu żółtych kartek. Wcześniej zdarzało mu zbierać nawet 11 kartek w lidze.

Strzeleckie rekordy

Dziś Yilmaz gra bardzo dojrzale i wciąż czyni postępy. Jest silny fizycznie, szybki, świetny w pojedynkach z obrońcami. Potrafi się zastawić, umie grać na plecach ostatniego obrońcy, imponuje dryblingiem i wziął się nawet za strzelanie rzutów wolnych. Kogo by nie zapytać o Yilmaza, w odpowiedzi usłyszy się same pochwały.

- To zawodnik grający nowocześnie. Podoba mi się jego determinacja i pracowity charakter - mówi Guus Hiddink, były trener Turcji, który pracował przecież m.in. z Drogbą czy Raulem. - Nigdy na nic nie narzeka podczas treningu. Napędza swoją energią cały zespół. Podczas meczu nigdy nie unika odpowiedzialności, potrafi podejmować ryzyko. To typ napastnika rzadko spotykany w dzisiejszym futbolu. Nigdy się nie poddaje, jest świetny w pojedynkach jeden na jeden. Gra z pasją i determinacją. Szanuję go i jestem dumny z jego błyskawicznego rozwoju.

Jeśli opinia wybitnego trenera to dla kogoś za mało, wystarczy spojrzeć w statystyki Yilmaza. W poprzednim sezonie strzelił dla Trabzonsporu 33 gole w 34 meczach i został królem strzelców rozgrywek. Jeśli dodamy do tego 9 asyst, okaże się, że miał udział w aż 70 proc. ligowych goli swojego zespołu. Był skuteczniejszy niż trzy zespoły ligi tureckiej. Pobił rekord klubu w liczbie strzelonych goli w jednym sezonie, jest też najlepszym snajperem w historii Trabzonsporu. Tak dobrego napastnika nie było w Turcji od czasu Hakana Sukura.

Gwiazda Ligi Mistrzów za 5 mln euro

Latem można go było dostać za zaledwie 5 mln euro - taką klauzulę miał wpisaną w kontrakt. Media pisały o zainteresowaniu Liverpoolu, Borussii Dortmund, Ajaksu czy Lazio Rzym, sam piłkarz myślał o transferze do Anglii. - Gdybym miał grać poza Turcją, to zgodziłbym się na transfer do Arsenalu - przyznał w wywiadzie dla tureckiej telewizji. Ale konkretną ofertę przedstawiło Galatasaray. Burak podpisał kontrakt na pięć lat. Zarobi 2,3 mln euro rocznie plus 20 tys. premii za występ. Jeśli odejdzie do innego klubu do Trabzonsporu, trafi 25 proc. sumy odstępnego.

Wygląda na to, że na Yilmazie jeszcze jedni i drudzy sporo zarobią. W lidze tureckiej strzelił dla Galatasaray już 12 goli, największe wrażenie robią jednak jego występy w Lidze Mistrzów. W fazie grupowej strzelił sześć goli, więcej niż Leo Messi, Sergio Aguero, Robin Van Persie czy Karim Benzema. Serwis Goal.com wybrał go do "11" fazy grupowej, a oficjalna strona UEFA okrzyknęła go jedną z największych sensacji tej edycji.

- Rozwija się z każdym dniem. Naciska na obrońców, stara się podawać, dużo biega. Mógł dziś strzelić nawet więcej goli, na pewno będzie jeszcze lepszy - mówił trener Fatih Terim po meczu z Cluj, w którym Yilmaz strzelił hat-tricka.

Ze Sneijderem na Schalke

Do tej pory snajper nie miał do dyspozycji genialnych rozgrywających jak Xavi, Fabregas, David Silva czy Mesut Oezil. W zimie do Galatasaray dołączył Wesley Sneijder, jeszcze dwa lata temu jeden z najlepszych środkowych pomocników na świecie. Jeśli wróci do dobrej formy, będzie w stanie wyżywić dobrymi podaniami nie tylko Yilmaza, ale i Didiera Drogbę, kolejną wielką gwiazdę, która wzmocniła mistrza Turcji.

Ten ofensywny tercet będzie główną bronią Galatasaray w dwumeczu z Schalke, które kompletnie zawodzi w lidze, a zimą straciło najlepszego piłkarza - Lewisa Holtbyego.

W Turcji bardzo liczą na gole 27-letniego napastnika, ale on spokojnie podchodzi do walki o tytuł króla strzelców LM. - Moim celem nie jest indywidualny tytuł. Jeśli jestem najlepszym strzelcem to super, ale najważniejszy jest sukces drużyny. O reszcie nie myślę - powiedział.

Więcej o:
Copyright © Agora SA