Liga Mistrzów. Milan umie zaskoczyć Barcelonę

Niespełna 20 lat temu AC Milan odniósł jedno z największych zwycięstw w swej historii. W finale Ligi Mistrzów 18 maja 1994 roku mistrzowie Włoch pokonali 4:0 Barcelonę. Przed meczem - podobnie jak przed 1/8 finału tegorocznej edycji LM - zdecydowanymi faworytami byli Katalończycy.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na smartfony

Barcelona lat 90. uchodziła za piłkarski Dream Team. Drużyna prowadzona przez Johana Cruyffa strzelała gole na zawołanie, w ilościach hurtowych. W sezonie 1993/1994 w lidze hiszpańskiej wywalczyła tytuł, zdobywając rekordowe wówczas 91 bramek. W fazie grupowej LM strzeliła ich 13 - najwięcej ze wszystkich (wtedy ośmiu) uczestników. W półfinale o sile Barcy przekonało się FC Porto, które na Camp Nou uległo 0:3 - grano wtedy tylko jeden mecz. Dwa razy portugalskiego bramkarza Vitora Baię pokonał Christo Stoiczkow, trzecie trafienie dorzucił Ronald Koeman. Ta dwójka, uzupełniania przez Romario, Guardiolę, Bakero i Beguiristaina, wydawała się maszyną perfekcyjną. A jeśli już ktoś miał ją zatrzymać, to na pewno nie Milan.

Wprawdzie "rosso-neri" już w kwietniu zapewnili sobie tytuł mistrza Włoch, ale defensywną taktykę trenera Fabia Capella w starciu z Barceloną niemal wszyscy eksperci skazywali na pożarcie. Zwłaszcza że z powodu kartek w finale nie mogli zagrać Franco Baresi i Alessandro Costacurta - dwa filary defensywy mediolańczyków. Włosi oczywiście mieli w składzie i ofensywnych czarodziejów, ale Marco van Basten i młody Gianluigi Lentini, podówczas najdroższy piłkarz świata (Milan zapłacił za niego Torino 13 mln funtów), byli kontuzjowani. Na szczęście został im jeszcze jeden magik - Dejan Savićević, zwany po prostu "Il Genio" - geniuszem.

Z tym geniuszem jednak nie zawsze było po drodze Capello. Trener Milanu często pomijał go w składzie, i to nie tylko ze względu na limit obcokrajowców. Savićević w grudniu 1992 roku zapowiedział nawet, że opuści Mediolan (interesowały się nim Atletico Madryt i Olympique Marsylia), ale ostatecznie został. Ale był bardziej piłkarzem prezesa, Silvia Berlusconiego, niż Capella.

Jednak z Savićeviciem czy bez - Milan miał na stadionie w Atenach polec. Trener Johan Cruyff zapowiadał, że jego drużyna da Włochom lekcję ofensywnego futbolu, która wyznaczy standardy reszcie świata: Milan w krajowej lidze strzelił ledwie 36 goli (Barcelona, przypomnijmy, 91), w fazie grupowej LM raptem 6 (przy 13 Barcy). Stoiczkow po swojemu kpił: - Czekam na Desailly'ego [Marcela, pomocnika Milanu], zawsze jak gram przeciwko czarnym, wspinam się na wyżyny.

Wobec tych wszystkich kłopotów pocieszeniem Milanu była tylko zmiana sędziego głównego meczu - Anglik Philips Don zastąpił Holendra Johna Blankesteina, którego kibice Milanu posądzali o stronniczość na korzyść Barcelony Cruyffa - Capello zdecydował się zagrać va banque. Zamiast Milanu ultradefensywnego, jaki wszyscy, na czele z Katalończykami, spodziewali się zobaczyć, wystawił Milan ofensywny.

Włosi nie czekali na ataki rywala, by je rozbić. Zaatakowali sami. Już w 13. minucie młodziutki Christian Panucci pokonał Antoniego Zubizarettę strzałem głową, ale faworytów ocalił spalony. W 22. minucie nie pomogło już nic. Savićević ograł Angela Nadala, wbiegł w pole karne i przerzucił piłkę wzdłuż bramki, po czym Daniele Massaro wbił ją do siatki. Ten sam zawodnik podwyższył tuż przed przerwą na 2:0, wykorzystując zagranie Roberto Donadoniego. To była akcja marzenie. Brało w niej udział ośmiu piłkarzy Milanu, którzy wymienili między sobą 13 podań. Piłka od bramkarza Sebastiano Rossiego do stopy Massaro zawędrowała w 47 sekund.

Cruyff i spółka przecierali oczy ze zdumienia. Dwie minuty po przerwie otworzyli je jeszcze szerzej. Savićević odebrał piłkę Nadalowi - piłkarze Barcelony reklamowali faul - i kapitalnym lobem z ponad 20 metrów pokonał Zubizarettę po raz trzeci. Czwarty gol autorstwa Desailly'ego przypieczętował wielki triumf mediolańczyków.

- Do domu wezmę trzy rzeczy - mówił Massaro. - Te dwie bramki oraz koszulkę mojego idola Christo Stoiczkowa.

- To jest doskonałość - mówił po meczu Capello. Mauro Tassotti, obrońca Milanu, skwitował: - Rozerwaliśmy ich na strzępy.

Ale w tym przypadku historia jakoś nie lubi się powtarzać. Bo od tego czasu "rosso-neri" wygrali tylko jeden z 10 meczów przeciwko Barcelonie, 1:0 na San Siro w 2004 roku. Jak będzie teraz?

Więcej o:
Copyright © Agora SA