Liga Mistrzów. Juskowiak: Lewandowski zadziorny, dobry jak Reus i Goetze

- Robert zdobył kolejnego gola, ale najbardziej cieszy mnie, że był zadziorny, agresywny. Na tle obrońcy reprezentacji Ukrainy Jarosława Rakickiego wyglądał świetnie - mówi Andrzej Juskowiak po pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów między Szachtarem Donieck i Borussią Dortmund. W spotkaniu zakończonym remisem 2:2 bramkę dla mistrzów Niemiec strzelił Robert Lewandowski. - W rewanżu znów dużo może zależeć od niego, bo nie wyobrażam sobie, żeby Szachtar nie strzelił gola, a więc Borussia też będzie musiała atakować - prognozuje Juskowiak.

- Oglądaliśmy bardzo ciekawe i emocjonujące spotkanie. Właśnie takiego meczu się spodziewałem. Teraz uważam, że rewanż może być jeszcze lepszy, bo oba zespoły lubią i potrafią atakować, a w swoich składach mają zawodników obdarzonych wielkimi umiejętnościami technicznymi w grze ofensywnej - mówi Juskowiak.

"Lewy" postraszył Ukrainę

Za jednego z takich graczy były reprezentant Polski uważa Roberta Lewandowskiego.

- Robert zdobył kolejnego gola w Lidze Mistrzów [w tej edycji już piątego, a w swojej karierze szóstego], niewiele brakowało, a przy wyniku 2:1 dla Szachtara padłaby bramka również po pięknym woleju naszego snajpera i byłby wielkim bohaterem meczu. Ale i tak znów zaliczył bardzo udany występ, a najbardziej cieszy mnie to, że przez cały mecz był zadziorny, agresywny. Na tle obrońcy reprezentacji Ukrainy Jarosława Rakickiego Lewandowski wyglądał świetnie - mówi "Jusko". - Na pewno Robertowi oraz Łukaszowi Piszczkowi i Kubie Błaszczykowskiemu bacznie przyglądał się selekcjoner ukraińskiej kadry i nasza trójka zrobiła na nim duże wrażenie, a największe Lewandowski. Oby podobnie zagrał z Ukrainą w marcu, w Warszawie - dodaje.

Król strzelców Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie (1992 rok) najmocniej komplementuje snajpera Borussii, ale też sporo pochwał kieruje pod adresem pozostałych Polaków z zespołu mistrza Niemiec.

- Piszczek na pewno wywiązał się ze swoich zadań, bo przecież po Taisonie, który grał przeciw naszemu obrońcy, spodziewano się dużo więcej. W porządku, tuż przed przerwą Brazylijczyk uciekł Łukaszowi, po jego akcji piłkę z linii bramkowej BVB musiał wybijać Marcel Schmelzer, ale to był jedyny raz, kiedy Taison zaistniał. Poza tą sytuacją Piszczek nie dał mu pohasać. Poza tym Łukasz kilka razy w swoim stylu włączył się do akcji ofensywnych, szukał Roberta Lewandowskiego, na pewno zanotował dobry występ - analizuje Juskowiak. - Błaszczykowski też pokazał się z dobrej strony. Znów grał bardzo blisko pola karnego rywala, a więc zupełnie inaczej niż w naszej reprezentacji. W Borussii on rzadko gra na skrzydle, zwykle próbuje ustawiać się w środku, przodem do bramki, bo tam to Mario Goetze i Marco Reus, a nie Kuba, mają za zadanie rozpędzać się z piłką, szukać sytuacji jeden na jeden i oni dobrze to robią. Widać było, że tej dwójki obrońcy Szachtara się boją, a Błaszczykowski z młodymi Niemcami świetnie współpracuje. Kiedy ci uciekają defensorom, on momentalnie wchodzi w pole karne i tam znajduje sobie miejsce do tego, by zagrozić bramce przeciwnika - ocenia Juskowiak.

Dlaczego Reus i Goetze zarabiają więcej?

Były snajper m.in. Borussii Moenchengladbach i Wolfsburga tłumaczy, dlaczego Goetze i Reus są najlepiej zarabiającymi piłkarzami Borussii. - Lewandowski nie dostaje tak wysokiej pensji jak ta dwójka nie dlatego, że jest słabszy. Tutaj inne sprawy mają znaczenie. Goetze i Reus to Niemcy, dodatkowo piłkarze bardzo perspektywiczni. Takich na pewno chętnie kupiłby Bayern Monachium. Zresztą, kiedy Reus odchodził z Moenchengladbach, to bardzo chciały go i Borussia, i Bayern, Dortmund musiał przygotować dobrą ofertę. Tak samo musiał odpowiednio wcześnie zadbać o Goetzego - tłumaczy Juskowiak. - Ważne jest również to, że Reus i Goetze to pomocnicy, a o tak utalentowanych graczy tej formacji kluby zabiegają dziś szczególnie, bo każdy wie, że im więcej kreatywnych pomocników w drużynie, tym łatwiej trenerowi, który mając takich piłkarzy, może nawet grać bez typowego napastnika - dodaje.

Juskowiak uważa, że z Reusem i Goetzem mimo wszystko Borussia będzie miała wkrótce podobny problem jak obecnie z Lewandowskim, który niezadowolony ze swych zarobków po sezonie najpewniej znajdzie sobie nowego pracodawcę. - Diego w Wolfsburgu dostaje osiem milionów euro rocznie, gwiazdy Bayernu mają jeszcze wyższe pensje, a Goetze i Reus podobno dostają tylko po cztery miliony. Za jakiś czas - o ile ta dwójka nadal będzie grała na tak wysokim poziomie - zaczną się spekulacje menedżerów, że Goetze i Reus przeniosą się do klubów, które będą im płacić dwa razy więcej niż Borussia. Za rok z nimi może się dziać coś takiego, co właśnie dzieje się z Robertem - mówi były reprezentant Polski.

Lewandowski się żegna

Juskowiak nie wierzy w pozostanie Lewandowskiego w Borussii, nawet jeśli zespół z Dortmundu osiągnie wielki sukces w Lidze Mistrzów. - Na pewno dla Roberta Borussia jest dobra, bo w niej wypracował sobie markę. Świetnie zna też tamtejsze środowisko i znakomicie współpracuje z kolegami. Ale wygląda na to, że Borussia postanowiła sobie, że jakiejś granicy w negocjacjach nie przekroczy bez względu na wszystko. W Niemczech zazwyczaj jest tak, że na półtora roku przed końcem kontraktu zawodnik, którego klub chce zatrzymać za wszelką cenę, dostaje nową, lepszą umowę. W przypadku Roberta to się nie zdarzyło i raczej już się nie zdarzy. Teraz tylko pozostaje nam liczyć na to, że w swoim najpewniej ostatnim sezonie w Borussii nasz napastnik zajdzie z nią w Lidze Mistrzów jak najdalej - mówi Juskowiak. - W rewanżu z Szachtarem znów dużo może zależeć od niego, bo Ukraińcy, którym teraz wyraźnie brakuje gier o stawkę, będą pewnie w jeszcze lepszej formie. Powiem szczerze - nie wyobrażam sobie, żeby oni w Dortmundzie nie strzelili bramki. A jeśli to zrobią, Borussia będzie zmuszona zaatakować. Ona ma bardzo dobry wynik z Doniecka, ale pewna awansu na pewno nie jest. Naprawdę już teraz czekam na rewanż - kończy były reprezentant Polski.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.