Każdy Ligi Mistrzem zostać może. Czy dojdzie do rewolucji?

Szef UEFA Michel Platini rzucił pomysł likwidacji Ligi Europejskiej i powiększenia Ligi Mistrzów do 64 zespołów. Decyzję podejmie za dwa lata, ale już widać, że o porozumienie z najsilniejszymi klubami będzie bardzo trudno.

Kontynentalne rozgrywki klubowe miałyby się zmienić w 2015 r. Platini nie wyjaśnił, dlaczego zastanawia się nad likwidacją LE, ale wiadomo, że nie sposób uznać jej za sukces. Przed tym sezonem UEFA musiała prosić, by trenerzy i piłkarze podkreślali, że jest "prestiżowa", "z bogatym dziedzictwem", a mecze w niej "są pełne dramaturgii".

Trudno jednak opowiadać o prestiżu, gdy na trybunach więcej jest krzesełek pustych niż zajętych. W tym sezonie spotkania broniącego tytułu Atletico ogląda w Madrycie średnio 13 tys. widzów. Najniższa frekwencja na Vicente Calderón w lidze to 40 tys. W Londynie i Mediolanie jest lepiej, ale spotkania Tottenhamu i Interu w LE (26 i 33 tys.) ogląda zdecydowanie mniej widzów niż te rozgrywane w ligach (36 i 43 tys.).

Trudno opowiadać o prestiżu, gdy jednocześnie wysyła się na boisko rezerwowych i najzdolniejszych juniorów. To specjalność angielsko-włoska. Dan Gosling z Newcastle w Premier League nie zagrał jeszcze w tym sezonie ani minuty, a w LE wystąpił cztery razy. Gael Bigirimana tylko raz zagrał w pierwszej jedenastce w lidze, a w LE aż sześć razy. W Interze więcej występów w pucharach niż w Serie A mają m.in. Marko Livaja i Matias Silvestre. Trener Tottenhamu André Villas-Boas, który przed dwoma laty wygrał LE z Porto, mówił niedawno, że Anglii występy w tych rozgrywkach uważane są za karę.

Trudno też opowiadać o prestiżu, gdy zwycięzca Ligi Mistrzów dostaje od UEFA 60 mln euro, a triumfator LE - 10,5 mln. Na Wyspach przypominają, że w poprzednim sezonie Manchester United odpadł po sześciu meczach fazy grupowej LM i UEFA wypłaciła mu 35 mln euro, a Stoke, które 12-meczowy maraton zakończyło na 1/16 finału LE, dostało tylko 3,5 mln.

Powiększenia LM już rok temu domagał się szef Barcelony Sandro Rossell. Jednocześnie proponował, by najlepsze europejskie ligi krajowe liczyły maksymalnie 16 zespołów, marzył, by w przyszłości jego klub mierzył się z Manchesterem United w soboty, czyli w czasie, gdy można najwięcej zarobić na biletach i prawach do transmisji. Groził nawet, że jeśli UEFA LM nie powiększy, największe kluby stworzą własne rozgrywki.

Rossell jest jednak w specyficznej sytuacji, bo hiszpańskie kluby wciąż sprzedają prawa indywidualnie. Barcelona i Real dostają od telewizji po 140 mln euro rocznie, z rozgrywek krajowych wiele więcej już nie wycisną, pieniędzy muszą szukać na kontynencie. Niemcy i Anglicy nie mają żadnego interesu w zmniejszaniu Bundesligi i Premier League, bo obie sprzedały właśnie prawa do transmisji za rekordowe - odpowiednio - 700 mln euro i 2,2 mld euro rocznie. - Dzięki nowemu kontraktowi czołowe kluby zarobią ok. 100 mln euro rocznie. Dlaczego mielibyśmy rezygnować z występów w Premier League? - mówi anonimowo działacz Manchesteru United, cytowany przez "Independent".

- Jeśli te zmiany zostaną wprowadzone, poziom się obniży i spadnie zainteresowanie fazą grupową Champions League - wieszczy Arsene Wenger, trener Arsenalu. W Niemczech pomysł Platiniego został zmiażdżony, szkoleniowiec Borussii Dortmund Jürgen Klopp, mówił, że "równie głupie byłoby połączenie pierwszej ligi niemieckiej z drugą", dyrektor Hannoveru Jorg Schmadtke nazwał propozycję "głupią i niepotrzebną". - Nie poprę pomysłu ilość stawiającego nad jakością - powiedział prezes Bayernu Karl-Heinz Rummenigge. To ważna opinia, bo najlepszy piłkarz Europy z 1980 i 1981 r. to osoba bardzo wpływowa, szefująca Europejskiemu Stowarzyszeniu Klubów, do którego należy 207 zespołów.

Szczegółów zmian Platini nie podał, Anglicy plotkują, że w nowej LM najsilniejsze kraje mogłoby reprezentować nawet osiem zespołów. Najważniejsze jednak, ile telewizje zapłaciłyby za nowy produkt. Gdyby powiększenie LM oznaczało także podwojenie puli nagród, oznaczające, że najpotężniejsze kluby nic by na zmianach nie straciły, będzie je przekonać łatwiej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.