Liga Mistrzów. Szaleństwo Carlosa Teveza

Trener Roberto Mancini twierdzi, że król strzelców ligi angielskiej odmówił gry we wtorkowym meczu Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium. - Dla mnie jest skończony, więcej nie zagra w Manchesterze City - mówi Włoch. Piłkarz utrzymuje, że doszło do nieporozumienia.

Tak złego wieczoru Mancini na ławce debiutującego w LM Manchesteru jeszcze nie przeżył. Zbudowana za pół miliarda euro drużyna przegrała w Monachium 0:2 i po w dwóch meczach ma ledwie jeden punkt. Najgorsze działo się jednak nie na boisku, ale przy ławce rezerwowych.

Najpierw na trenera zaczął krzyczeć Edin Dzeko, niezadowolony, że schodzi już na początku drugiej połowy. - Zachował się tak ostatni raz. To ja decyduję o zmianach - ostrzega Mancini. Za karę Bośniak w sobotnim meczu z Blackburn usiądzie na ławce. Kilka minut później współpracy odmówił rezerwowy Tevez. - Nie wyobrażam sobie, że piłkarz decyduje, kiedy pomaga drużynie. Nie mogę tego zaakceptować. Jeśli chcemy się rozwijać, Carlos nie może u nas grać - mówił wściekły włoski trener.

Właściwie Tevez nie powinien nawet usiąść na ławce drugiej drużyny Premier League. Trudno znaleźć piłkarza, który od tak dawna narzeka na miasto, w którym pracuje, i tak bardzo pragnie zmienić klub. Argentyńczyk pierwszy raz pisemnie zażądał transferu w grudniu. Szybko prośbę wycofał, ale latem obwieścił, że "w Manchesterze nie ma nic do roboty i gdy odejdzie z City, nigdy już do tego miasta nie wróci. Nawet na wakacje".

Klub usiłował się go pozbyć, dogadał się z Corinthians, ale nie zdołał załatwić formalności przed zamknięciem okna transferowego w Brazylii. Piłkarz wpadł w depresję, przytył kilka kilogramów. Mancini odebrał mu opaskę kapitana, ale wciąż chciał na niego stawiać.

We środę 27-letni napastnik ogłosił, że we wtorek był gotowy i nie odmawiał wyjścia na boisko. - To nie jest dobry czas na wyjaśnianie, dlaczego nie zagrałem - napisał Tevez w oświadczeniu. Mancini zapowiedział, że porozmawia o Argentyńczyku z prezesem Khaldoonem Al Mubarakiem, ale problem wydaje się nierozwiązywalny.

O zwolnieniu dyscyplinarnym nie ma mowy, według prawników klub może najwyżej odebrać piłkarzowi dwie tygodniówki. Transfer jest mało prawdopodobny, bo Tevez zarabia w City aż 250 tys. funtów na tydzień, a City wycenia go na 40 mln funtów. Na takie wydatki stać w Europie tylko sponsorowane przez Katarczyków Malagę i PSG, ale do wczoraj żaden z tych klubów zainteresowany Argentyńczykiem nie był. Latem plotkowano o transferze do Realu Madryt, jednak trudno sobie wyobrazić, by trener José Mourinho przyjął pod dach piłkarza permanentnie sprawiającego problemy, który w dodatku nie mógłby występować w fazie pucharowej LM (dwa tygodnie temu zagrał 10 minut z Napoli).

Nie wiadomo też, czego chce Tevez. Jego rodzina źle się czuje w Anglii, nie wiadomo, jak zareaguje na przeprowadzkę do Hiszpanii czy Francji. Żadnego klubu z Argentyny na piłkarza nie stać, nadzieję City daje już tylko Corinthians.

43 mln za Pastore, 34 za Fabregasa - najważniejsze transfery lata (WIDEO) ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.