Piłkarze Lechii Gdańsk przełamali kolejną barierę

Blisko pięć lat Lechia czekała na zwycięstwo z Polonią Bytom. W końcu dzięki dwóm trafieniom Abdou Traore udało się pokonać tego niezwykle niewygodne rywala. Biało-zieloni awansowali na czwarte miejsce.

W tym sezonie zaczęliśmy przełamywać pewne bariery, dlatego mam nadzieję, że w końcu wygramy także z Polonią - mówił przed meczem trener Lechii Tomasz Kafarski.

Lechia nie wygrała z Polonią od blisko pięciu lat, choć niemal za każdym razem była faworytem. W końcu się udało, ale do 76. minuty wydawało się, że bytomska klątwa nie zostanie zdjęta. Biało-zieloni nie mogli się przedrzeć przez szczelny mur obronny Polonii.

Przełamanie nastąpiło, kiedy rezerwowy Tomasz Dawidowski został sfaulowany w polu karnym przez Mateusza Żytkę, a rzut karny pewnie wykorzystał Traore.

To był pierwszy gol zdobyty przez gdańszczan na wiosnę, dwa wcześniejsze mecze z Ruchem Chorzów i Jagiellonią Białystok (w Pucharze Polski) zakończyły się bezbramkowymi remisami.

Polonia nie miała już wyjścia, musiała się otworzyć i lechiści w końcu mieli więcej miejsca do konstruowania akcji. Od razu wróciła swoboda gry, z jakiej zasłynęli w rundzie jesiennej.

W końcówce Lechia wyprowadziła dwie groźne kontry i druga z nich zakończyła się bramką. Dawidowski zagrał w uliczkę do Traore, a ten z zimną krwią strzelił obok bramkarza gości Seweryna Kiełpina.

Polonia, choć momentami broniła się niemal całą drużyną, od czasu do czasu ożywiała się także w ofensywie. Na początku drugiej połowy dwa razy groźne strzelał Łukasz Tymiński. Za każdym razem piłka o centymetry mijała słupek bramki Sebastiana Małkowskiego. Blisko szczęścia był też Marcin Radzewicz - w 80. minucie strzelił głową tuż obok słupka.

Lechia wcześniej nie za bardzo miała czym się pochwalić w ofensywie. Próbowała strzałów, ale większość była bardzo niecelna. Niewiele dawały także indywidualne pojedynki toczone przez lechistów (akcja z celnym, ale zbyt słabym strzałem Traore) oraz stałe fragmenty gry. Raz po rzucie różnym zakotłowało się w polu karnym gości, do piłki dopadł w końcu Krzysztof Bąk, ale strzelił nad poprzeczką. Lechia nie potrafiła także skorzystać w prezentu od bramkarza Polonii. W 53. minucie naciskany przez Bediego Buvala Kiełpin kopnął piłkę pod nogi Kamila Poźniaka, ale ten fatalnie spudłował.

W sumie gdańszczanie zasłużyli na zwycięstwo. Nie grali porywająco, ale konsekwentnie dążyli do celu. W nagrodę zgarnęli trzy punkty i awansowali na czwarte miejsce w tabeli ekstraklasy.

Teraz czekają ich trzy mecze wyjazdowe z rzędu. Dwa z Jagiellonią (liga i rewanż w PP) oraz ze Śląskiem Wrocław. Na Traugutta zagra dopiero na początku kwietnia z GKS Bełchatów.

Polecamy - Zobacz jak relacjonowaliśmy ten mecz na żywo

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.