Tomasz Frankowski dla Sport.pl: Mistrzostwo? To byłaby bajka

Kluczowy będzie początek rundy, wiele wyjaśni się po pierwszych pięciu meczach. Jedziemy wtedy na Wisłę, do Poznania i Bełchatowa - mówi kapitan Jagiellonii, najskuteczniejszy strzelec ligi

Robert Błoński: Gdybym zadzwonił w lipcu dzień przed startem ligi i powiedział: "Na koniec rundy Jagiellonia będzie liderem, a ty najskuteczniejszym strzelcem", to...?

Tomasz Frankowski: Uznałbym to za żart i wybujałą wyobraźnię. Ani my, ani nikt na Podlasiu w najskrytszych marzeniach nie przypuszczał, że będzie tak pięknie. Nie wyobrażaliśmy sobie Jagiellonii na pierwszym miejscu.

To wy byliście tak dobrzy czy konkurencja słaba?

- Zdobyliśmy 30 punktów i to nie jest przypadek, tylko powód do dumy, bo po rundzie jesiennej Jagiellonia zazwyczaj miała 18-20 punktów. Wykorzystaliśmy też słabość rywali, reorganizację Legii i Wisły, które właściwy rytm złapały dopiero pod koniec rundy.

Jagiellonia jest liderem od piątej kolejki.

- Mam nadzieję, że zimą nie będzie u nas wielkiej wyprzedaży zawodników. Jeśli uda się utrzymać drużynę, dokonać dwóch wzmocnień, to może uda się utrzymać przewagę w tabeli. Mamy trzech młodych, utalentowanych piłkarzy: Sandomierskiego, Kupisza i Grosickiego. Chodzą już za nimi menedżerowie i mącą im w głowach, ale mam nadzieję, że twardo stąpają po ziemi i do czerwca zostaną. Wspiąć się na szczyt jest prościej, niż na nim utrzymać. Ja przeżyłem wzloty i upadki, parę tytułów na koncie mam, więc jestem uodporniony. Nie wiem jak oni.

Jak bardzo wierzysz w tytuł dla Jagiellonii?

- Trzy punkty więcej od Legii i Wisły to przewaga do odrobienia w dwa tygodnie. Dla nas kluczowy będzie początek rundy, pierwsze pięć meczów wiele wyjaśni. Jedziemy "na Wisłę", do Poznania i Bełchatowa.

Dla nas każde miejsce na podium będzie pozytywnie odebrane. Mimo obecnej euforii mam nadzieję, że nikomu nie grzeją się głowy, żebyśmy już w tym sezonie byli mistrzami. A każdy inny wynik zostanie potraktowany jak porażka. Presji nie ma, sami ją sobie budujemy w szatni. Trzy miesiące temu trener powiedział: "Teraz mówimy, że gramy o tytuł i tej wersji się trzymamy". Jestem spokojny, fajnie, że do lutego nikt nas nie wyprzedzi w tabeli. Szybka weryfikacja może nastąpić w marcu.

Po dziewiątej kolejce Jagiellonia miała aż dziesięć punktów przewagi nad Legią i Wisłą. Po 15. - trzy.

- To jest mała łyżka dziegciu w tej beczce miodu. Mogliśmy pokusić się o większą przewagę. Jeśli wiosną zaliczymy falstart, szybko możemy znaleźć się na piątej pozycji.

Postawiłbyś pensję na to, że Jagiellonia wywalczy tytuł?

- W ogóle nie gram u bukmacherów. Ale w ataku Jagiellonii mam partnera, który solidnie obstawi za siebie i za mnie [Kamila Grosickiego]. We mnie jest wiara, ale nie wiem, czego się spodziewać po Wiśle i Legii. Jeśli tak trafią z formą jak w lipcu i sierpniu, o tytuł mogę być spokojny. Oba zespoły, szczególnie krakowian, stać na lepszą grę.

Kto cię bardziej rozczarował? Legia czy Wisła?

- Wydawało mi się, że Legia będzie lepsza. Pieniądze wydane na nowych zawodników mogły powalić na kolana, ale tylko w Polsce. Na Zachodzie nikt by nie spojrzał na dwa miliony euro. Antolović, Mezenga, Cabral czy Kneżević wydają się pomyłkami. Teraz działacze Legii mają szansę rehabilitacji. Wisła miała sporo szczęścia, bo to też nie była jej runda. Na podium się wczołgała, ale potencjał ma ogromny. Pytanie tylko, czy trener Maaskant poukłada drużynę? Na razie grała nierówno, świetnie z Legią, byle jak z innymi.

Atutem Jagiellonii jest stabilizacja składu i na ławce trenerskiej.

- W każdej rundzie dochodzi dwóch-trzech zawodników, których nazwiska nic nie mówią, a później oni stają się reprezentantami. Kaszczelan gra dla Czarnogóry, Kijanskas dla Litwy, a Kupisz w naszej młodzieżówce. Kamil Grosicki przestał być napastnikiem marnującym sytuacje, choć wciąż spodziewam się po nim więcej.

Nie padło jeszcze słowo o broniącym tytułu Lechu Poznań?

- A o czym mówić? Mają jedenaście punktów straty i są tylko o dwa nad strefą spadkową. Lepiej przemilczeć temat Lecha w lidze. Jeśli już, to gratuluję mu fantastycznej postawy w Lidze Europejskiej, z której wyeliminował Juventus. Jestem przekonany, że fizycznie nie byli w stanie grać na dwóch frontach. We czwartek w pucharach grali czasem lepiej, niż potrafią. W lidze, powiedzmy w niedzielę o 15 w Bytomiu, brakowało im zadziorności z meczów, których nie byli faworytem.

Dla ciebie, chłopaka z Białegostoku, wychowanka Jagiellonii, dziś jej kapitana, tytuł...

- ...byłby jak bajka. Gdybym nie miał kontraktu ważnego jeszcze przez półtora roku i w czerwcu udałoby nam się zdobyć mistrzostwo, skończyłbym grać w piłkę. Ale to tylko marzenia. Tak jak korona króla strzelców. Dobrze zacząłem sezon, ale w ostatnich czterech meczach gola nie strzeliłem. Czekam do wiosny. Tabela strzelców jest jeszcze bardziej płaska niż ligowa, ale tanio skóry nie sprzedam.

Jagiellońskie cytaty jesieni  ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.