Przypomnijmy - 7 o sierpnia o godzinie 17:45 na stadionie GKS-u Bełchatów miał zabrzmieć pierwszy gwizdek nowego sezonu. Stało się to jednak dopiero 15 minut później, gdyż na mecz nie dotarł sędzia - Tomasz Musiał oraz jego asystenci. Ostatecznie do prowadzenia meczu z Polonią Bytom wyznaczono sędziego Pawła Pskita.
29-letni sędzia z Krakowa, który był wyznaczony do prowadzeniu meczu, nie dotarł wówczas do Bełchatowa: - Był korek, który próbowaliśmy ominąć. Jak już to się udało zrobić, wpadliśmy na pielgrzymkę. Skończyło się na tym, że na sam koniec rozwalił się samochód i w efekcie przyjazd do Bełchatowa okazał się niewykonalny - wspomina arbiter.
- Jak już staraliśmy się ominąć pielgrzymkę, czyli robiliśmy taki objazd objazdu, to trafiła się naprawdę słaba droga, niemalże polna. Wpadliśmy w dziurę, zawieszenie się urwało i samochód się rozkraczył. Wydaje się to nieprawdopodobne, tym bardziej, że wyjechaliśmy w trasę z sześciogodzinnym zapasem. A, i do tego uszkodzony został jeszcze zbiornik z gazem, więc trzeba było czekać na lawetę - tłumaczy Musiał.
Po tym, jak arbiter nie dotarł na mecz, uniknął surowej kary ze strony Kolegium Sędziów, ale przez jakiś czas znów prowadził spotkania 1-ligowe: - Strasznie się bałem, że nas zdegradują. Człowiek walczy kilkanaście lat o ekstraklasę, a tu przed debiutem coś takiego się przytrafiło. Na szczęście ludzie okazali się bardzo przychylni, no i dali mi kolejną szansę. W międzyczasie zaliczyłem Świnoujście, Suwałki i Gorzów Wielkopolski. Zwiedziłem tę najbardziej odległą od Krakowa część kraju - wyznaje Musiał.
Jagiellonia może powiększyć przewagę - w tym meczu zadebiutuje Musiał ?
