Przyszłość Odry w rękach piekarza z pomysłami

Dariusz Kozielski, biznesmen z branży piekarniczej, który w przerwie zimowej minionego sezonu zaskoczył środowisko piłkarskie głośnymi transferami w Wodzisławiu, ma być nowym prezesem pierwszoligowego klubu.

Sprawa wygląda na przesądzoną. - Myślę, że jego kandydaturę poprą wszystkie strony - uważa Andrzej Rojek, dotychczasowy przewodniczący rady nadzorczej spółki Odra SA. Wtorkowe walne zebranie akcjonariuszy nie dokonało wyboru nowego zarządu klubu. Przyniosło jedynie zmiany w RN, z której usunięto przedstawicieli czeskiego udziałowca: Karela Possingera oraz Marka Zdrahala. Obydwaj nie otrzymali absolutorium.

W nowym, również pięcioosobowym gremium znajdą się oprócz Rojka: były szef stowarzyszenia MKS Odra Andrzej Surma, byli prezesi klubu: Edwin Koralewski oraz Ryszard Nowak, a także działacz stowarzyszenia Bogdan Bochenek. Wybór przewodniczącego nastąpi dzisiaj. Wtedy też stery w klubie po Ireneuszu Serwotce ma przejąć Kozielski.

- Moja kadencja się kończy i nie jest dla mnie najważniejsze bycie prezesem. Ale jeśli mógłbym pomóc, to zawsze jestem do dyspozycji - twierdzi Serwotka.

Jego osoba nie odpowiada jednak zarówno czeskiej stronie, jak i przedstawicielom większościowego akcjonariusza spółki, czyli stowarzyszenia. -Marian Oślizło [prezes stowarzyszenia - przyp. red.], zawiadujący lokalną izbą gospodarczą, oświadczył nam, że skupiony w niej wodzisławski biznes byłby skłonny wyłożyć pieniądze na Odrę, ale przeszkodą jest prezes Serwotka. Skoro tak, to godzimy się na zmianę, ale jednocześnie trzymamy przedsiębiorców za słowo - podkreśla Rojek.

Najistotniejsza informacja jest taka, że niebezpieczeństwo upadłości spółki zostało zażegnane. - Możemy dalej działać - potwierdza Rojek, właściciel 20 proc. akcji klubu, choć zaznacza: - Na dziś największym zagrożeniem byłby niecierpliwy wierzyciel, którym jestem ja. Kilku pożyczek Odrze udzieliłem. Nie nalegam na ich spłatę, ale jeśli pewni ludzie będą podskakiwać, to trzeba będzie ich przywołać do porządku.

Kozielski przedstawił swój plan działania w Odrze, który m.in. ma ożywić pion marketingu. - Są w tym programie niedoróbki, ale grunt, że w ogóle jest. Czesi nie przedstawili przecież żadnej koncepcji - twierdzi Rojek.

Kozielski stawia jednak pewne warunki. Chce wykupić tzw. dług Połczyńskiego, który jest w posiadaniu czeskiego akcjonariusza, oraz domaga się cofnięcia zapowiadanej przez Czechów licytacji akcji klubu. - Mam obawy, bo wiem, jakie są oczekiwania wobec mnie. Ludzie myślą, że zbawię klub. Jedyne, co mogę zagwarantować, to rzetelną robotę i mnóstwo pomysłów. Liczę na pomoc władz miasta - mówi Kozielski.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.