Ekstraklasa. Legia Warszawa - Wisła Kraków 0:3. Zszokowana Wisła na ostatniej prostej

Legia zrobiła wszystko, co w jej mocy, by przybliżyć krakowian do mistrzostwa Polski. - Wisła obroni tytuł - nie ma wątpliwości Franciszek Smuda, selekcjoner reprezentacji Polski. Trener Henryk Kasperczak jakby przewidział, że Legia zagra żenująco słabo i na treningach kazał ćwiczyć zawodnikom rozgrywanie piłki bez przesadnego ataku przeciwnika. Ale nawet wtedy nie mieli tyle miejsca co w sobotę na Łazienkowskiej. Gdyby krakowianie wygrali 6:0, to kibice ze stolicy nie byliby pokrzywdzeni.

Szala do Interu ?

Legia zagrała na żenującym poziomie. Niemal każde kopnięcie i krok w kierunku piłki były kpiną z kibiców, którzy w końcówce nie szczędzili gospodarzom szyderstw (np. beznadziejnie grającemu Wojciechowi Szali przepowiadali transfer do Interu Mediolan). - Mają jakiś problem, ale muszą go rozwiązać w swoim gronie. Nas to akurat nie interesuje - podkreśla Paweł Brożek, strzelec wszystkich bramek. Krakowianie zagrali najlepiej za Kasperczaka. Nie czuli panicznego strachu przed rywalem jak w spotkaniu z Lechem Poznań i od początku wykorzystywali każdą lukę w obronie Legii. Byli chyba jednak mocno zszokowani bezradnością przeciwników, bo zmarnowali wiele okazji. Czterech nie wykorzystał Rafał Boguski, który m.in. nie trafił w bramkę z pięciu metrów. Wyjątkowo wynudzili się środkowi obrońcy, którzy musli opiekować się tylko Bartłomiejem Grzelakiem, ale wyliczono, że jedyny napastnik Legii przez 90 minut tylko 12 (!) razy dotknął piłkę. - Nie pamiętam meczu z rywalem o takiej nazwie, w którym mielibyśmy tyle sytuacji - przyznaje pomocnik Patryk Małecki.

Smuda: - To na pewno nie był hit, bo Legia totalnie rozczarowała.

Doświadczeni srogą nauczką

Wisłę od trzeciego mistrzostwa z rzędu dzielą dwa mecze - jutrzejszy z Cracovią i sobotni z Odrą Wodzisław. Jeśli wygrają oba, obronią mistrzostwo. W najbliższych meczach nie mają jednak co liczyć na tak beznadziejną postawę rywali, jaką zaprezentowała Legia. Cracovia i Odra bronią się przed spadkiem, choć już jutro zespół z Wodzisławia może zostać zdegradowany i w Krakowie zagra o pietruszkę. O życie walczy Cracovia, którą remis z Wisłą zdecydowanie przybliży do utrzymania. Piłkarze Oresta Lenczyka już jesienią napsuli lokalnym rywalom sporo krwi, pokonując ich po raz pierwszy od 14 lat. Ostatnio grają jednak fatalnie. - Derby to derby. Musimy je wygrać! Jeśli zagramy tak jak z Legią, będzie dobrze - uważa Małecki.

Paweł Brożek: - Czeka nas ciężki mecz, ale jesteśmy zbyt doświadczonym zespołem, by zlekceważyć rywala. Wisła w tym sezonie już dostała srogą nauczkę. Dwa tygodnie temu zbyt długo świętowała zwycięstwo nad Piastem Gliwice i kilka dni później niespodziewanie przegrała u siebie z Koroną Kielce. - Ciężko przeżyliśmy tamtą porażkę - przyznaje Paweł Brożek. Teraz terminarzem powinien przejmować się Lech. Poznaniacy jutro grają w Chorzowie z Ruchem, który walczy o europejskie puchary, a sezon kończą u siebie meczem z Zagłębiem Lubin. Rewelacja wiosny ma już pewne utrzymanie, ale nie zamierza odpuszczać, co pokazała w sobotę, pokonując Odrę.

21 lat minęło od ostatniej tak wysokiej wygranej Wisły na Łazienkowskiej. W listopadzie 1989 r. krakowianie też zwyciężyli 3:0

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.