Ekstraklasa: Legia piłkarzy szuka po omacku

Peter Moyo, obrońca z Zimbabwe testowany przez Legię na obozie na Cyprze, jest dwudziestym piłkarzem sprawdzanym przez klub za kadencji trenera Jana Urbana. Kontrakt podpisano tylko z jednym. Pozostali testy oblali.

SPORT.PL na FACEBOOK-u - wejdź na nasz profil, zostań fanem. Komentuj, dyskutuj, radź! ?

Pięć lat temu na turnieju dla bezrobotnych piłkarzy Marek Jóźwiak znalazł Moussę Ouattarę, który w mistrzowskim sezonie 2005-06 stworzył z Dicksonem Choto duet stoperów nie do przejścia. Drugiego Ouattary na razie nie ma.

- Często jest tak, że piłkarze przyjeżdżają na kilka dni. Nie da się wtedy ocenić ich przydatności dla drużyny. Może trafić między piłkarzy, którzy mają za sobą już wiele treningów i na ich tle wypaść słabo. Albo przeciwnie, jeśli drużyna buduje kondycję, on zagra jeden mecz na świeżości i wszyscy się zachwycą jego formą. A potem w trakcie sezonu już nie błyszczy, a zarabia dużo więcej od polskich piłkarzy, którzy nie są gorsi od niego - tłumaczy Grzegorz Mielcarski, ekspert Canal Plus i były dyrektor sportowy Wisły Kraków.

Rok temu na kilka dni do Legii trafił Nikita Andriejew. Ten sam, który potem z Levadią Tallin wyrzucił z pucharów Wisłę Kraków, a kilka tygodni później sprzedano go do rezerw Almerii. Trener Urban go odrzucił, tłumacząc, że po jednym niepełnym meczu na zmrożonej murawie nie da się rzetelnie ocenić piłkarza. - Przykład Andriejewa pokazuje, że sprowadzanie piłkarza na kilka dni nie ma sensu - wyjaśnia Mielcarski. - Menedżerowie jednak wysyłają piłkarza do klubu na krótko, on gra tam jeden mecz i już leci na testy gdzie indziej. To wygląda jak castingi do filmów. Żeby rzetelnie ocenić piłkarza, potrzeba co najmniej 7-10 dni - dodaje.

Mniej więcej połowa piłkarzy testowanych przez Legię jest polecana przez menedżerów. Pozostali byli obserwowani wcześniej przez zajmujących się wyszukiwaniem piłkarzy dyrektora sportowego Mirosława Trzeciaka i szefa skautów Marka Jóźwiaka. Ostatecznie o ich przydatności decyduje trener Jan Urban wraz ze sztabem. Sądząc po wynikach 2,5-letniego testowania, do Legii trafiają piłkarze nieprzygotowani lub po prostu słabi. Mielcarski wyjaśnia: - Niestety Polska nie jest rynkiem dla dobrych piłkarzy. Jeśli on ma możliwość gry za podobne pieniądze tutaj albo w Grecji, Turcji czy na Cyprze, to nie będzie się zastanawiał. Tam ma przez cały rok ciepło i ma okazję grać w pucharach. Nawet jak trafi do słabszej drużyny, to ma szansę, że Panathinaikos czy Galatasaray go zauważą.

Za kadencji Urbana jedynym szczęśliwcem, którego testy zakończyły się podpisaniem kontraktu z Legią - choć nie od razu - był bramkarz Konstantyn Machnowski. Sprawdzano go w zespole w październiku 2007 r. Ale wtedy wychowanka Dynama Kijów nie zatrudniono i trafił pod skrzydła Antoniego Ptaka, najpierw w Piotrcovii, a potem na wypożyczeniu w ŁKS. Do Legii przyszedł latem 2008 r. Poza nim trener Urban i trener bramkarzy w Legii Krzysztof Dowhań nie zaproponowali kontraktu nikomu.

Urban nie zatrudnił piłkarza, nawet mając dziurę w drużynie. W przerwie zimowej poprzedniego sezonu nie zdecydował się na zatrudnienie żadnego z dwóch testowanych napastników, choć w składzie miał tylko dwóch zdrowych.

- Tomas Jirsak przyszedł do Wisły za 800 tys. euro i furory nie zrobił. To moim zdaniem ostatni tak wysoki transfer do polskiego klubu na długi czas. Trenerzy i prezesi boją się ryzyka. Ono jest bardzo duże. Bo sens jest wtedy, gdy piłkarza, za którego trzeba zapłacić niewiele albo nic, można później drogo sprzedać. Wątpię, żebyśmy sprzedali kogoś z ekstraklasy za kilka milionów euro tak jak Murawskiego czy Żurawskiego. Dlatego testowania będzie coraz więcej, a trenerzy będą ostrożni - uważa Mielcarski. Testując bardzo ostrożnie, można jednak popełnić pomyłki. Dwa lata temu w Legii podziękowano napastnikowi z RPA Bernardowi Parkerowi, który trafił potem do Crvenej Zvezdy, a pół roku temu za milion euro przeszedł do holenderskiego Twente.

Z nieefektywnym testowaniem problem ma nie tylko Legia. Wisła od dawna próbuje znaleźć bramkarza, który skutecznie rywalizowałby o pozycję w bramce z Mariuszem Pawełkiem. Bezskutecznie. - To trochę inny problem. Gdyby w Wiśle pracował Krzysztof Dowhań, dawno by go już mieli - śmieje się Mielcarski. - W Legii akurat z bramkarzami od dawna nie ma problemu.

Testowani w Legii za kadencji trenera Urbana

- zima 2010

- lato-jesień 2009

zima 2009

- lato 2008

- zima 2008

- październik 2007

Copyright © Agora SA