Odra rezygnuje ze starań o Mariusza Kukiełkę

- Trener Marcin Brosz widzi na stoperze w swoim zespole Stanislava Velickiego i nakazał mi, żebym przestał już szukać zawodników na tę pozycję - wyjaśnia Dariusz Kozielski, członek zarządu Odry Wodzisław

Wodzisławianie mają za sobą pierwszy sparing w okresie przygotowawczym do rundy rewanżowej (1:4 z Górnikiem Zabrze). Po nim przyszedł czas na oceny testowanych przez klub zawodników. Bezpośrednio po meczu kontrolnym sztab szkoleniowy Odry podziękował za współpracę Brazylijczykowi Johnowi Felipe Donato oraz Słowakowi Milosowi Krsko.

Z drużyną nadal trenować będą natomiast Gruzin Koba Szalamberidze, który jest przymierzany do gry zarówno na prawej, jak i lewej pomocy oraz Czech Filip Luksik, który walczy o miejsce na lewej obronie bądź lewej pomocy. - Z myślą o obsadzie tej pozycji jesteśmy także w ciągłym kontakcie z Robertem Kolendowiczem oraz Brasilią. W przypadku Brazylijczyka czekamy tylko na potwierdzenie jego przylotu do Polski w środę - mówi Kozielski.

Działacze Odry zakończyli też rozmowy z Mariuszem Kukiełką, który po powrocie z greckiego klubu AO Xanthi próbuje się zaczepić w którymś z polskich klubów i negocjował m.in. z przedstawicielami ostatniej drużyny ekstraklasy. - Trener Marcin Brosz widzi na stoperze w swoim zespole Stanislava Velickiego i nakazał mi, żebym przestał już szukać zawodników na tę pozycję. Poza nim w kadrze wciąż pozostają przecież jeszcze Jacek Kowalczyk oraz Marcin Dymkowski - wyjaśnia Kozielski.

Co z obsadą linii napadu? W Wodzisławiu wciąż czekają na przyjazd Nigeryjczyka Ikechukwu Kalu. Jego menedżer Matteo Ambrozini zgodnie z obietnicą przybył w weekend na Śląsk i zapewnił, że w ślad za nim pojawi się tu również napastnik AC Bellinzony, który miał kłopoty z wizą. - Ale w nieskończoność nie będziemy na niego czekać - irytuje się Kozielski.

Jeśli i ten temat upadnie, niewykluczone, że na Bogumińską zawita ktoś z dwójki napastników: Maciej Kowalczyk (ostatnio Lechia Gdańsk) bądź Zbigniew Zakrzewski (ostatnio Arka Gdynia). - Teraz najważniejsze są jednak negocjacje z zawodnikami zagranicznymi. Dopiero po zamknięciu okna transferowego na Europę z końcem stycznia, skoncentrujemy się na graczach dostępnych na rynku krajowym - podkreśla działacz Odry.

Być może wówczas wodzisławianie sięgną po obrońców ligowych potentatów: Luisa Henriqueza z Lecha Poznań oraz Mariusza Jopa w Wisły Kraków. - Na razie jest grubo za wcześnie na konkrety w ich sprawie - zaznacza członek zarządu Odry.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.