Odra Wodzisław przełamała niemoc

Po sześciu kolejnych porażkach w lidze Odra w końcu zdołała wyszarpać skromne zwycięstwo ze słabą Cracovią

Chociaż wodzisławianom udało się wyjść z trwającej dwa miesiące zapaści, powodów do optymizmu fani drużyny nie mają zbyt wielu. - Jedna jaskółka wiosny nie czyni - sam przyznał po meczu kapitan zespołu Marcin Malinowski.

Styl i jakość gry Odry nadal nie pozwala jej piłkarzom myśleć o większym spokoju w lidze. "Zagrajcie tak, byście mogli spojrzeć nam w oczy" - można było przeczytać na transparencie rozwieszonym przez kibiców Odry na jednej z trybun. I zepsół Roberta Moskala rzeczywiście pod względem wolicjonalnym przyłożył się do spotkania z Cracovią, ale oprócz determinacji i waleczności, miał niewiele więcej do zaoferowania.

- Trudno o polot i finezję, jeśli miało się w głowach tyle porażek na koncie. Wprowadzamy nowy system gry, więc potrzeba nam czasu na jego płynną realizację - wyjaśniał szkoleniowiec Odry.

Moskal chce, by jego Odra grała w starym holenderskim ustawieniu 4-3-3. W starciu z Cracovią, sam fakt, że w przodzie Brazylijczyka Daniela Bueno wspierali nominalni pomocnicy Marcin Wodecki oraz Piotr Piechniak, w ogóle nie przekładał się na wzrost siły ofensywnej drużyny. - W założenich przedmeczowych mieliśmy siąść na Cracovii wysokim presingiem, a nie za bardzo nam to wychodziło - potwierdzał "Malina".

Wodzisławianie szybko jednak "poradzili" sobie z piłkarzami Cracovii, którzy mogli stanowić największe zagrożenie pod ich bramką. W efekcie ich ostrych wejść, już w 22 min. plac gry musieli solidarnie opuścić Michał Goliński oraz Jakub Grzegorzewski (w przeszłości zawodnik Odry). - Po tym zdarzeniu nasz plan gry runął - uznał trener gości Orest Lenczyk.

Nie było tak do końca, bowiem przed upływem pierwszej połowy to Cracovia częściej zagrażała bramce Adama Stachowiaka. Łukasz Derbich kręcił jak chciał na lewej flance Jackiem Kurantym, ale koledzy z ataku marnowali jego robotę. Lenczyk mógł tylko z politowaniem patrzeć na anemiczne i tym samym bezproduktywne strzały byłej gwiazdy reprezentacji Radosława Matusiaka.

Po przerwie Moskal dokonał dwóch zmian. Na murawę weszli Deivydas Matulevicius oraz Marcin Dymkowski, co pozwoliło na przesunięcie do pomocy Malinowskiego. Kapitan Odry w tej roli czuł się zdecydowanie lepiej niż na stoperze i niepodzielnie panował w środku pola. Dodatkowo, Matulevicius był o wiele bardziej przydatniejszy w pojedynkach powietrznych niż Bueno, a do akcji oskrzydlających lepiej podłączał się Bartłomiej Chwalibogowski.

Odra naciskała, ale w bardzo chaotyczny sposób. W 70 min. piłkarze z Wodzisławia znaleźli w końcu sposób na Marcina Cabaja. Po rzucie różnym wykonywanym przez Marcina Wodeckiego, stojący w polu karnym Piotr Piechniak trącił piłkę głową w kierunku bramki gości, a z kilku metrów dobił ją - także głową - Jacek Kowalczyk. - Jacek gra głową rewelacyjnie. Tyle tylko, że rzadko potwierdza to w meczach - śmiał się Jan Woś.

Weteran Odry przekazał też dziennikarzom, że krakowianie sami ocenili swoje zachowanie w tej sytuacji mianem totalnej katastrofy. - Nie wiem, czy to już piąty czy siódmy mecz, w którym tracimy bramki ze stałego fragmentu gry - łapał się za głowę trener Lenczyk.

Kiepsko grająca Cracovia w końcówce trochę postraszyła gospodarzy, ale sensownego pomysłu na strzelenie gola jej zabrakło. - To zwycięstwo było nam strasznie potrzebne. Już chyba zapomnieliśmy, jak w ogóle smakuje wygrana. Czy kryzys minął? Czas pokaże. Prorokiem nie jestem - stwierdził ostrożnie Malinowski.

- Upór, serce i charakter dał nam trzy punkty i oby tak dalej. A wrażenia estetyczne przemilczmy. Kto będzie o tym pamiętał za jakiś czas - usmiechał się obrońca Odry Łukasz Pielorz. - Niewygrywając tego meczu nasza sytuacja byłaby skomplikowana, a tak jest...troszeczkę mniej - żartował Woś.

Trener Lenczyk nie oszczędził natomiast arbitra z Warszawy. - Rzadko wypowiadam się na temat sędziów, ale nie chciałbym, żeby ten pan sędziował więcej w lidze - podsumował.

Odra Wodzisław - Cracovia Kraków 1:0 (0:0)

Bramka: Kowalczyk (71.)

Odra: Stachowiak - Kuranty Ż, Kowalczyk Ż, Malinowski, Pielorz - Kwiek Ż, Markowski (46. Dymkowski), Chwalibogowski (69. Woś) - Piechniak, Bueno (46. Matulevicius), Wodecki Ż.

Cracovia: Cabaj - Mierzejewski Ż, Polczak, Tupalski, Derbich - Sacha, Szeliga, Goliński (22. Klich Ż), Pawlusiński Ż (78. Kaszuba) - Matusiak, Grzegorzewski (22. Sasin).

Sędziował: Marek Karkut (Warszawa). Widzów: 1500.

Wzburzony Martin Puplit

Po zakończeniu konferencji prasowej o mikrofon poprosił dyrektor sportowy Odry, Czech Martin Pulpit. - Chciałbym sprostować pewne rzeczy, które wygaduje się na mój temat w mediach. Po meczu z Polonią Warszawa, w telewizji Canal+ usłyszałem, że trener Moskal wcześniej wyżalił się dziennikarzom, że nie mógł spokojnie przygotować zespołu, bo pan dyrektor wciąż zawracał mu głowę dziwnymi pytaniami. Rozmawiałem na ten temat z trenerem i zapewnił mnie, że nic takiego nie mówił.

Druga sprawa to wizy dla Brazylijczyków. Posiadam dokumenty, który jasno dowodzą, że w niedopatrzeniu ich przedłużenia, nie było żadnych moich uchybień. Nikogo nie okłamałem, mówiąc, że ci zawodnicy nie grali w jednym meczu przez to, że byli chorzy. To ludzie z klubu kazali mi tak powiedzieć. Kto? Nie zdradzę, bo nie chcę niepotrzebnej wojny. Pragnę tylko, by pisało się o mnie i mówiło prawdę, by informacje te zawsze były "korekt".

not. feli

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.