Chory Litwin ratuje trzy punkty dla Odry

Piłkarski Wodzisław ma nowego bohatera. To młody litewski napastnik Odry Deivydas Matulevicius, którego gol zapewnił naszej drużynie cenne zwycięstwo. Kto wie, czy nie na wagę pozostania w ekstraklasie.

Odra starała się prowadzić grę, ale z jej ofensywnych akcji niewiele wynikało. Mecz z obu stron stał na słabym poziomie. Kapitan wodzisławskiej jedenastki Jan Woś zapowiadał wprawdzie przed meczem, że stawka jest wyjątkowo duża, więc styl gry miał być najmniej istotny. W przewidywaniach piłkarza nie było ani grama przekłamania, ale widowisko na tym mocno ucierpiało.

W 33 min. Maciej Korzym mógł nawet uradować miejscową publiczność, ale jego lob nad bramkarzem gości Pawłem Kapsą, który wyszedł z interwencją daleko od swojej bramki, zatrzymał się na poprzeczce.

Wypożyczony z Legii Warszawa napastnik prezentował się mizernie, dlatego trudno było zrozumieć decyzję trenera Ryszarda Wieczorka, który w przerwie meczu zdjął z boiska nie jego, a zupełnie przyzwoicie radzącego sobie w ataku Marcina Wodeckiego.

Zastąpił go Litwin Deivydas Matulevicius i zmiana ta okazała się kluczowa dla losów spotkania. Litwin, który dopiero co wznowił treningi po przebytej ropnej anginie i zapaleniu gardła, trzy minuty przed końcem meczu zapewnił swojej drużynie zwycięstwo. Akcję bramkową zainicjował Korzym, który zagrał na lewe skrzydło do Macieja Małkowskiego, a ten posłał płaskie podanie na piąty metr do Matuleviciusa. Litwin bez problemów dopełnił formalności.

- On po prostu musiał tam być! - radował się asystujący przy bramce Małkowski. - Cóż ja mogłem zrobić? Strzał z takiej odległości był nie do obrony - żałował bramkarz gości Paweł Kapsa.

Chwilę po swoim pierwszym trafieniu dla Odry, pozyskany zimą z litewskiego drugoligowca FC Vilnius piłkarz mógł podwyższyć wynik meczu, ale był już tak rozkojarzony, że zamiast do siatki, posłał piłkę na wiwat.

Mimo to zebrał gromkie brawa od kibiców, a od organizatorów dostał okolicznościowy tort dla zawodnika meczu.

- Jestem niesamowicie szczęśliwy. Super gol, świetne podanie, fajna murawa - wyliczał polsko-angielsko-rosyjską mieszanką słowną były reprezentant Litwy do lat 19. W Wodzisławiu wierzą, że okaże się on snajperem na miarę Bułgara Iljana Micanskiego z zeszłego sezonu.

Wodzisławianie wygrali drugi mecz z rzędu i zamienili się miejscami w tabeli z gdańszczanami. Teraz to ci drudzy znaleźli się na gorącej pozycji barażowej.

- Wygraną dedykujemy naszemu trenerowi, na którym jest wywierana straszna presja i mało kto w niego wierzy. Nam, piłkarzom współpracuje się z nim świetnie i efekty tego powoli widać na boisku - mówił obrońca Odry Sławomir Szary.

Trenerowi gości Jackowi Zielińskiemu wściekli kibice Lechii wskazywali drogę do... Powiatowego Urzędu Pracy, żałując zapewne najbardziej stuprocentowej okazji z 78. min, którą zaprzepaścił Maciej Kowalczyk.

- Co dalej ze mną w Lechii? To pytanie nie do mnie - uciął krótko niechciany w Gdańsku Zieliński. W niedzielę wieczór Zieliński został zwolniony z funkcji trenera.

Odra Wodzisław - Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)

Bramka: 1:0 Matulevicius (87.)

Odra: Stachowiak - Kłos (78. Kokoszka), Kowalczyk, Dymkowski, Szary Ż- Woś (71. Rygel), Malinowski, Kuranty, Małkowski - Korzym, Wodecki (46. Matulevicius).

Lechia: Kapsa Ż- Pęczak, Wołąkiewicz Ż, Bąk, Ćwirik Ż- Wiśniewski Ż (84. Kawa), Hirsz (46. Piątek), Surma Ż, Manuszewski, Kaczmarek (67. Rogalski) - Kowalczyk.

Sędziował: Piotr Siedlecki (Warszawa). Widzów: 4000.

Zdaniem trenerów

Ryszard Wieczorek, Odra Wodzisław: Deivyd jeszcze w dniu meczu był niezdolny do gry. Dużym ryzykiem było wprowadzenie go do gry w drugiej połowie. Ale wypaliło, bo to właśnie on strzelił gola na wagę zwycięstwa.

Jacek Zieliński, Lechia Gdańsk: Liczyliśmy przynajmniej na punkt. Niestety, nie powiodło się. Trzeba przyznać, że ten mecz był bardzo podobny do tego ostatniego, który przegraliśmy z Polonią Bytom. not.

Rozmowy pod szatnią

Marcin Dymkowski, obrońca Odry: To już kolejny mecz, w którym gonimy wynik do 90. minuty. Dobrze, że udało się strzelić tę zwycięską bramkę, bo inaczej sporo sił poszłoby na marne.

Daniel Rygel, pomocnik Odry: Do końca wierzyliśmy, że możną Lechię ograć. W końcówce poszliśmy zdecydowanie do przodu i kilka razy mogliśmy się nadziać na kontry. Szczęście było po naszej stronie.

Sławomir Szary, obrońca Odry: Konsekwencją doprowadziliśmy do zwycięstwa. Zwycięstwa wyrwanego, wyszarpanego. Troszkę poprawia to naszą sytuację w tabeli, ale wciąż musimy być pod bronią.

Paweł Kapsa, bramkarz Lechii: Wygrał cwańszy zespół. Odra nie zdobyła gola po jakiejś pięknej akcji. Remis nie był taki zły.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.