But Lloncha
Wisła straciła pierwszego gola w kuriozalnych okolicznościach, a wszystko zaczęło się od Pola Lloncha. Hiszpański pomocnik zaczął poprawiać swoje piłkarskie obuwie dokładnie w momencie szybkiego ataku
Legii. Llonch nie wrócił na pozycję, zostawił Guilehrme mnóstwo miejsca w środku pola, a Brazylijczyk zapoczątkował akcję, którą na gola zamienił Miroslav Radović.
A Llonch? Przyglądał się, jak jego zespół traci bramkę. - Nie ma mowy o żadnych pretensjach. To pech całego zespołu, że akurat w tym momencie Pol miał problemy z butem - przyznał po meczu Arkadiusz Głowacki, kapitan Wisły.
Prezes obok kibiców
To już przynajmniej drugi mecz Legii z rzędu, którego w loży centralnej nie oglądają Bogusław Leśnodorski i Maciej Wandzel. W niedzielę obaj właściciele usiedli kilka pięter wyżej - na niewielkim sektorze, który powstał niedawno - przy okazji meczów w
Lidze Mistrzów - z lewej strony trybuny prasowej.
Powód tej zmiany miejsc wydaje się chyba oczywisty. Od kilku miesięcy obaj panowie są w otwartym konflikcie z większościowym udziałowcem Legii - Dariuszem Mioduskim (posiada 60 proc. akcji). Ten w niedzielę w loży centralnej się pojawił. I co ciekawe, pojawiło się tam też kilku Azjatów.
Nie chcemy nic sugerować - sami wiecie, że właściciele Legii rozglądają się za nowym inwestorem. Napiszemy jedynie, że wszyscy zagraniczni goście mieli na szyi szaliki Legii.
Adam Nawałka patrzy
Co zwiastuje zbliżające się zgrupowanie
reprezentacji Polski? Wysoka forma Michała Pazdana. Środkowy obrońca Legii nie zawsze trzyma reprezentacyjny poziom w
ekstraklasie, zdarzają mu się proste błędy, ale w meczu z Wisła zachował koncentrację od pierwszej do ostatniej minuty. Mateusz Zachara, środkowy napastnik Wisły był bezradny w starciach z Maciejem Dąbrowskim i Michałem Pazdanem.
Forma obrońcy Legii musi cieszyć Adama Nawałkę. Ale niedzielny hit ekstraklasy pokazał, że nie wszyscy reprezentanci są w najwyższej formie. Powołanie na mecz z Czarnogóra dostaną zapewne Artur Jędrzejczyk (Legia) i Krzysztof Mączyński (Wisła). O ile Jędrzejczyk z Wisłą zagrał poprawnie - wyłączył z
gry Patryka Małeckiego, o tyle Mączyński w reprezentacyjnej formie po prostu nie jest. Tak czy siak obu - prawego obrońcę Legii i środkowego pomocnika Wisły - stać na więcej. Dużo więcej.
Małecki dziękuje kibicom Legii
- To miło, że o mnie pamiętają - przyznał po meczu Patryk Małecki, który w trakcie meczu był kilkukrotnie obrażany przez kibiców Legii. W stronę skrzydłowego Wisły intonowane były niecenzuralne przyśpiewki, a po jego nieudanych zagraniach nie brakowało głośnej szydery. - Chyba nawet moja mama słyszała to w telewizji - śmiał się po meczu Małecki. I dodał: - Jestem przyzwyczajony, że kibice innych drużyn próbują mnie prowokować. Na szczęście bezskutecznie. Dojrzałem, a taka atmosfera tylko mobilizuje mnie do cięższej pracy na boisku - zaznaczył piłkarz Wisły.
Hiszpan mało hiszpański
Hiszpanie mają gorący temperament. No właśnie, mają. Po meczu z Legią można mieć wątpliwości czy wszyscy. Obserwowaliśmy Kiko Ramireza na rozgrzewce, w trakcie i po meczu. Trener Wisły robił wszystko, by temu zaprzeczyć.
A w zasadzie to nie robił nic. Nie ekscytował się, nie krzyczał (no może trochę pod koniec meczu), tylko głównie chodził z rękoma w kieszeni (na rozgrzewce) albo założonymi za siebie (w trakcie meczu).
Już bardziej hiszpański wydawał się w niedzielę trener Magiera (jemu akurat zdarzało się denerwować, machać rękami), który jak wiadomo, jest raczej typem obserwatora, spokojnego człowieka.