Ekstraklasa. Lech Poznań - szybka lokomotywa

Trzy wiosenne kolejki wystarczyły Lechowi Poznań, by wskoczyć na podium ligowej tabeli. Styl gry podopiecznych Nenada Bjelica każe upatrywać w Kolejorzu jednego z kandydatów do mistrzostwa.

Szybki atak

Wyniki wygranych meczów mogłyby sugerować, że piłkarze z Poznania w każdym z tych spotkań bezsprzecznie dominowali na boisku. Tymczasem tylko z lubującą się w oddaniu inicjatywy Termaliką mieli wyraźnie wyższe posiadanie piłki. W żadnym spotkaniu nie przeważali znacząco w liczbie zagranych podań. W starciu w Szczecinie mieli ich wręcz o 150 mniej niż rywale. Celem Lecha Poznań nie jest jednak szukanie koronkowych akcji, składających się z długich wymian. O ile na własnej połowie możliwe są momenty dłuższego i spokojnego rozegrania w celu stworzenia wolnego miejsca, tak wyżej poznaniacy dążą do jak najszybszego wykreowania okazji strzeleckiej. Według danych InStat, Lech jest dopiero ósmym miejscy pod względem liczby podań. Jeśli jednak idzie o liczbę zagrań kluczowych, lepsza od poznaniaków jest tylko Legia. Kiedy zaś porównamy tylko celne podania otwierające, okaże się, że to Kolejorz liderem w tej statystyce. Dobrze oddaje to sposób rozgrywania przez Lecha ataków pozycyjnych. Bardzo szybkie przemieszczanie piłki w ofensywie nie pozwala rywalom na przesunięcie, zaś ryzykowane zagrania często otwierają drogę do dogodnych sytuacji.

Szybkie straty

Lech szukając kluczowych podań gra przy tym często ryzykownie. O ile w poprzedniej rundzie straty były czymś zupełnie normalnym w grze poznaniaków, a niedokładność skutecznie paraliżowała ich poczynania, tak na wiosnę piłkarze Kolejorza znacznie sprawniej przemieszczają się bez piłki. Powstaje dzięki temu dużo opcji podań na połowie rywala, a poznaniacy są w stanie utrzymywać wysoką skuteczność swoich piłek. Pod względem celności zagrań atakujących tylko Cracovia i Legia mogą się z nimi równać. To ryzykowanie przy podaniach ma jednak też drugi wymiar. Lech angażując więcej graczy w ofensywę, w momencie straty często dysponuje przewagą w okolicy piłki. Umożliwia im to szybką próbę jej odzyskania.

Szybki pressing

Dzięki próbom atakowania rywala natychmiast po stracie, Lech często odzyskuje piłkę jeszcze na połowie przeciwnika. Średnio na mecz dokonują tego 14 razy, co jest zdecydowanie najwyższym wynikiem w całej stawce. Strata jest natychmiastowym sygnałem do ataku na rywala. 2-3 graczy umiejscowionych najbliżej piłki stara się pressować przeciwnika, zaś reszta drużyny przesuwa się, skracając pole gry. Dzięki temu Lech nie tylko odzyskuje posiadanie po bezpośrednich starciach, ale także zbierając piłki wybite przez rywala na ślepo pod presją. Dla Lecha stanowią one okazję do rozpoczęcia kolejnego szybkiego ataku, po przeniesieniu akcji w inna strefę. Podobnym sygnałem do pressingu jest zagranie przez przeciwnika w boczne sektory boiska. Poznaniacy starają się wtedy zamknąć linie podań do środka i atakować przeciwnika z piłką.

Szybkie wykończenie

Najbardziej niezwykła jest jednak zmiana, jaka dokonała się w Lechu na przestrzeni ostatniej rundy. Z drużyny, która w dużej części bazowała na indywidualnościach, Kolejorz stał się zespołem opierającym swą grę na szybkich wymianach podań i próbach agresywnego pressingu. Dość powiedzieć, że w pierwszej dziesiątce najczęściej dryblujących zawodników ligi w rundzie wiosennej, nie ma ani jednego gracza Lecha. Najaktywniejszy w pojedynkach Majewski jest dopiero czternasty. Nijak to jednak nie przeszkadza poznaniakom w tworzeniu przewagi w okolicach pola karnego rywala za pomocą szybkich i ryzykownych podań. Przekłada się to na sytuacje bramkowe. Lech w tej rundzie oddaje 17,3 strzału na mecz, przy średniej dla ligi wynoszącej raptem 12.

Szybki marsz

Nie tylko zdobycz punktowa każe upatrywać w Lechu jednego z głównych kandydatów do tytułu mistrzowskiego. Za Kolejorzem przemawia przede wszystkim sposób ich gry. Nie są oni zbyt mocno uzależnieni od konkretnych zawodników. W momencie, gdy któryś z graczy zanotuje wahanie formy, nie oznacza to natychmiastowego spadku jakości. Trzy dobre występy to jednak nieco za mało, by można było na ich podstawie wyciągnąć dalej idące wnioski. Na pewno jednak trzeba stwierdzić, że Nenadowi Bjelicy z powodzeniem udaje się wdrażać w Lechu styl gry oparty na dużej intensywności w grze bez piłki. A to coś, na co w polskiej lidze czekaliśmy od bardzo dawna.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.