19 lutego Rudnicki został dotkliwie pobity. Były prezes Jagiellonii został znaleziony na przystanku autobusowym ze zmasakrowaną twarzą. Policja aresztowała już sprawcę. Białostoczanin usłyszał zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającego życiu. Groziło mu za to od roku do 10 lat więzienia. Teraz Prokuratura z pewnością zmieni kwalifikację czynu - informuje portal Prostozmostu.pl .
"Pytany jak się czuje, odpowiadał zawsze z uśmiechem: "jak widać na załączonym obrazku". Pełen energii i pasji, żywiołowy, z poczuciem humoru. Pierwszy pojawiał się w pracy - już od świtu pełen wigoru. Choć zwykle bardzo zajęty, to zawsze znalazł czas na chwilę rozmowy, pamiętał o bliskich mu osobach, chętnie oferował swoją pomoc w potrzebie."
"Zawodowo, przez większość życia związany był z handlem i branżą FMCG. Uważany był za jednego z pomysłodawców konsolidacji polskiego handlu hurtowego. Założyciel i udziałowiec wielu firm, biznesmen."
"Był lokalnym patriotą i miłośnikiem sportu. Szczególne miejsce w jego sercu miała Jagiellonia Białystok, której był akcjonariuszem. W 2013 roku pełnił funkcję wiceprezesa klubu. Z dumą mówił o zawodnikach Jagi, cieszył się z ich sukcesów i z nadzieją patrzył w przyszłość. Miał też drugą sportową pasję - boks. W przeszłości sam go trenował, potem chętnie wspierał rozwój pięściarstwa w regionie. Piastował funkcję wiceprezesa Podlaskiego Komitetu Olimpijskiego" - tak Rudnicki wspominany jest na oficjalnej stronie internetowej Jagiellonii.