Ekstraklasa w Sport.pl. Maciej Murawski przed trzecią kolejką: Najciekawiej może być w Gdańsku

- Na boisku będzie mnóstwo kreatywnych piłkarzy, więc ryzyka pewnie nie zabraknie - mówi Maciej Murawski, ekspert nc+ o sobotnim meczu Lechia Gdańsk - Wisła Kraków, który jego zdaniem zapowiada się najciekawiej. Interesująco może być też jednak w Płocku, Poznaniu i Lubinie.

Jacek Staszak: Na który mecz trzeciej kolejki czeka pan najbardziej?

Maciej Murawski, ekspert nc+: - Ciekawe zawody mogą być w sobotę Gdańsku: Lechia-Wisła. Obie drużyny grają do przodu, będzie nowa murawa, więc to powinno być pomocne dla piłkarzy. Legia Warszawa w sobotę przyjeżdża do beniaminka, i to do Wisły Płock, więc mamy derby Mazowsza - to zawsze jest ciekawe. Zobaczymy, jak warszawianie zagrają po grze w europejskich pucharach, czy zadebiutuje Steeven Langil, czy będzie szersza rotacja. Interesująca będzie też reakcja Zagłębia Lubin na rozczarowującą porażkę z europejskich pucharach. Na lubinian czeka wyrachowana drużyna: Bruk-Bet Termalica Nieciecza.

Mecz Legia-Wisła Płock będzie szczególny dla Dominika Furmana. To wychowanek Legii, który po nieudanej przygodzie za granicą ten sezon spędzi w Płocku. To dobry ruch?

- Dominik ma potencjał, by grać w bardzo dobrym klubie w Polsce, a jeśli dobrze wybierze, to w solidnym zagranicznym. Ale na razie podejmuje złe decyzje co do europejskich klubów - na wyjazd do francuskiej Tuluzy nie był przygotowany, a we Włoszech dołączył do Hellasu Werona, który walczył o utrzymanie. Wszystko tam potoczyło się bardzo szybko. Ale pamiętajmy, że w Legii grał co najmniej poprawnie. Zrobił krok do tyłu, trafił do beniaminka, ale takiego, który ma duże ambicje. Widać, że czuje się dobrze, nieźle rozgrywa i ma udany początek sezonu.

W sobotę przeciwko byłej drużynie zagra też Rafał Wolski. Po rewelacyjnej wiośnie w Wiśle Kraków przeszedł do Lechii Gdańsk. Na razie jednak wygląda bardziej na sfrustrowanego.

- I ta frustracja przyszła za wcześnie. Ale pamiętajmy o tym, jaka była wokół niego atmosfera wiosną, a jaka jest teraz. Do Wisły przychodził jako ktoś, kto miał się odbudować, odnaleźć dawną formę. Nikt nie oczekiwał od niego cudów. A grał znakomicie i pojawiła się oferta Lechii Gdańsk, zapewne bardzo dobra. Niemało kosztował i teraz presja jest zdecydowanie większa. I na razie niespecjalnie sobie z nią radzi. Ale on ma takie umiejętności, że prędzej czy później zacznie grać na miarę oczekiwań.

Patrzy pan na mecz Lechia - Wisła od strony pojedynku taktycznego? Trenerzy: Piotr Nowak i Dariusz Wdowczyk mają autorskie pomysłu za zespół - grają ofensywnie, wystawiają trzech środkowych obrońców.

- Przede wszystkim takie ustawienie nie jest częste w naszej lidze. Weźmy też pod uwagę, że gdy obaj trenerzy grali w piłkę, to z trzema obrońcami grała większość zespołów. Z tą różnicą, że teraz defensorzy grają w linii, kiedyś była dwójka, a za nimi libero. Ale pewne zachowania są podobne. Zresztą trener Wdowczyk chciał już tak grać w Pogoni Szczecin.

Między Lechią a Wisłą są jednak różnice. Choćby w skrzydłach. Gdańszczanie mają tam piłkarzy ofensywnych: Sławomira Peszkę i Flavio Paixao, a krakowianie ledwie ofensywnie usposobionych obrońców: Rafała Pietrzaka, Adama Mójtę, Bobana Jovicia czy Jakuba Bartosza. Każdy z nich w systemie z czterema obrońcami grałby z boku defensywy, a wymienieni lechiści raczej nie. U Wdowczyka jest więc więcej zabezpieczenia na skrzydłach, ale pamiętajmy, że w obydwu zespołach defensywa zaczyna się od przodu. Jeśli napastnicy będą wywierać presję na rywalu, to obrońcom gra się lepiej. Oba zespoły zwracają na to uwagę.

To będzie więc ciekawy mecz, choć bardziej interesująco by było, gdyby jeden z zespołów grał w innym ustawieniu. Można by było zobaczyć, jak obie drużyny się w tym odnajdują, jak będą szukać przewagi. Tutaj jest ryzyko zamkniętego meczu, oba zespoły mogą się zneutralizować. Ale teoretycznie na boisku będzie mnóstwo kreatywnych piłkarzy, więc ryzyka pewnie nie zabraknie. Poza tym to najwyższa pora, by trener Wdowczyk wystawił już najsilniejszy skład z reprezentantami Richardem Guzmicsem, Krzysztofem Mączyńskim i liderem Arkadiuszem Głowackim.

Jak pan widzi szanse Lecha Poznań u siebie z rozpędzoną Jagiellonią Białystok? Na razie poznaniacy bez zwycięstwa, trzecie takie spotkanie może już oznaczać kolejny kryzys.

- Druga porażka z rzędu u siebie byłaby dużym ciosem dla Lecha i jego kibiców. A to będzie trudny mecz, Jagiellonia pokazała się z dobrej strony na własnym stadionie z Ruchem Chorzów, była dobrze zorganizowana, bardzo groźna w kontratakach. A poznaniacy mają problemy: Szymon Pawłowski, od którego często uzależniona jest gra ofensywna, jest kontuzjowany, nie zagra też pewnie Paulus Arajuuri, a to kluczowy piłkarz w defensywnie. Wciąż nie ma lewego obrońcy, bo Robert Gumny jest prawonożny i jego wejścia lewą stroną nie są skuteczne. Teraz jeszcze Karol Linetty odszedł do Sampdorii Genua, więc nie pomoże kolegom.

Wydawało się, że Lech w tym sezonie będzie starał się odkuć za poprzedni, ale na razie nie wygląda to za dobrze. Jan Urban już w minionym sezonie próbował wprowadzać młodych piłkarzy - oprócz wspomnianego Gumnego jeszcze Kamila Jóźwiaka - ale na razie to nie wystarcza. Kibice oczekują więcej, dlatego może pieniądze ze sprzedaży Linettego będą przeznaczone na transfery.

W niedzielę mecz na szczycie: Zagłębie kontra Bruk-Bet. Zeszłoroczne beniaminki zajmują dwa pierwsze miejsca. Jak to się stało?

- Nieciecza zupełnie zmieniła sposób grania, gra bardziej zachowawczo. Rok temu grała radosną piłkę, ale wyniki miała zdecydowanie inne, dużo przegrywała, ale też cały początek sezonu występowała na wyjeździe, nawet gdy teoretycznie była gospodarzem, to przecież rywali gościła w Mielcu.

Teraz przyszedł trener Czesław Michniewicz, który budowanie zespołu zawsze zaczyna od defensywy. Jego drużyny bardzo często grają wyrachowany futbol, szukają szans w kontratakach, mają dobrze przygotowane stałe fragmenty gry. Grający bezpiecznie Bruk-Bet wygrał dwa pierwsze spotkania. Ale dopiero z podrażnionym porażką w pucharach Zagłębiem drużynę Michniewicza czeka pierwszy naprawdę trudny mecz. Lubinianie powinni sobie poradzić, nawet jeśli w tym spotkaniu nie zagra już Maciej Dąbrowski, który ma przejść do Legii.

Strzelił gola Barcelonie, a teraz gra w Górniku Łęczna. Kariera do poprawki, ale wybranka piękna! [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.